Profil użytkownika
olabogaa ♀
Zamieszcza historie od: | 22 maja 2020 - 11:28 |
Ostatnio: | 25 maja 2020 - 10:48 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 127
- Komentarzy: 1
- Punktów za komentarze: 4
Cześć, piekielnych czytam od dawna i w końcu postanowiłam podzielić się z Wami piekielnością, która spotyka mnie codziennie w pracy.
Jestem specjalistą w dziedzinie bezpieczeństwa i jakości żywności. Jeszcze przed studiami pracowałam w zakładzie produkującym żywność i to właśnie tam złapałam bakcyla - poszłam na studia, skończyłam je a teraz można powiedzieć, że pracuję w zawodzie. Jednak czuję, że powoli się wypalam. Przyczyną nie jest rodzaj produkcji, ludzie czy moje obowiązki. Problemem i głównym piekielnym jest mój szef (na potrzeby historii Sz.).
Sz. jest człowiekiem, który kilka lat temu założył biznes, który wraz z biegiem lat cały czas rozszerza swoją działalność (i chwała mu za to) ale i z każdym kolejnym rokiem Sz. popada w samozachwyt i poczucie, że jest Panem Świata bo DAJE PRACĘ. Wielokrotnie już dawał odczuć pracownikom, że na ich miejsce to jest setka innych naiwnych i mamy się starać, zapier... i generalnie całować go po stopach za tę pracę.
Tak się złożyło, że dzięki mojemu doświadczeniu i wiedzy, którą zdobywam na własną rękę (lubię być na bieżąco ze wszystkimi nowościami w prawie żywieniowym) zostałam wmanewrowana w obowiązki 3 zupełnie różnych i odrębnych stanowisk w zakładzie produkcyjnym. Po miesiącu orania jak dziki wieprz zasygnalizowałam problem - posunęłam się nawet do prośby o płatne nadgodziny. Szanowny Sz. stwierdził, że to nienormalne, że pracownik biurowy prosi o PŁATNE (!) nadgodziny. Pomijam fakt, że za wykonywaną pracę na trzech stanowiskach otrzymuję jedną pensję :D
Nie wiem czy wszędzie w zakładach produkujących żywność pracodawcami są tacy ludzie, którzy żyją w poczuciu, że na miejsce specjalisty w danej dziedzinie (z naprawdę obszerną wiedzą, chęciami i umiejętnościami do przełożenia jej na pracę) jest milion chętnych za naprawdę śmiesznie niską pensję. I to nie jest tak, że nie ubiegałam się o podwyżkę. odpowiedzią Sz. było to, że teraz jest KORONAWIRUS i jest trudna sytuacja i mam się pał...ć.
Ja powoli mam dość bezsennych nocy (poczucie że coś nade mną wisi) i stresu, który mimo woli przynoszę do domu.
Wypowiedzenie już czeka, muszę tylko zebrać się w sobie, żeby je zanieść.
Jestem specjalistą w dziedzinie bezpieczeństwa i jakości żywności. Jeszcze przed studiami pracowałam w zakładzie produkującym żywność i to właśnie tam złapałam bakcyla - poszłam na studia, skończyłam je a teraz można powiedzieć, że pracuję w zawodzie. Jednak czuję, że powoli się wypalam. Przyczyną nie jest rodzaj produkcji, ludzie czy moje obowiązki. Problemem i głównym piekielnym jest mój szef (na potrzeby historii Sz.).
Sz. jest człowiekiem, który kilka lat temu założył biznes, który wraz z biegiem lat cały czas rozszerza swoją działalność (i chwała mu za to) ale i z każdym kolejnym rokiem Sz. popada w samozachwyt i poczucie, że jest Panem Świata bo DAJE PRACĘ. Wielokrotnie już dawał odczuć pracownikom, że na ich miejsce to jest setka innych naiwnych i mamy się starać, zapier... i generalnie całować go po stopach za tę pracę.
Tak się złożyło, że dzięki mojemu doświadczeniu i wiedzy, którą zdobywam na własną rękę (lubię być na bieżąco ze wszystkimi nowościami w prawie żywieniowym) zostałam wmanewrowana w obowiązki 3 zupełnie różnych i odrębnych stanowisk w zakładzie produkcyjnym. Po miesiącu orania jak dziki wieprz zasygnalizowałam problem - posunęłam się nawet do prośby o płatne nadgodziny. Szanowny Sz. stwierdził, że to nienormalne, że pracownik biurowy prosi o PŁATNE (!) nadgodziny. Pomijam fakt, że za wykonywaną pracę na trzech stanowiskach otrzymuję jedną pensję :D
Nie wiem czy wszędzie w zakładach produkujących żywność pracodawcami są tacy ludzie, którzy żyją w poczuciu, że na miejsce specjalisty w danej dziedzinie (z naprawdę obszerną wiedzą, chęciami i umiejętnościami do przełożenia jej na pracę) jest milion chętnych za naprawdę śmiesznie niską pensję. I to nie jest tak, że nie ubiegałam się o podwyżkę. odpowiedzią Sz. było to, że teraz jest KORONAWIRUS i jest trudna sytuacja i mam się pał...ć.
Ja powoli mam dość bezsennych nocy (poczucie że coś nade mną wisi) i stresu, który mimo woli przynoszę do domu.
Wypowiedzenie już czeka, muszę tylko zebrać się w sobie, żeby je zanieść.
#praca #januszebiznesu #żalesie
Ocena:
140
(160)
1
« poprzednia 1 następna »