Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

panna_asienka

Zamieszcza historie od: 20 listopada 2022 - 19:15
Ostatnio: 7 lutego 2023 - 21:50
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 129
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#90079

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem autorką tego wyznania:
https://piekielni.pl/89911
Czyli osiemnastoletnia autystyczna dziewczyna której rodzice zabronili kontaktować się z przyrodnim bratem (również autystycznym)
Jeśli o to wszystko chodzi to niestety musiałam wrócić do rodziców, bo do ciotki wprowadził się jej nowy chłopak. Od tego czasu nie odzywają się do mnie. Gdyby nie Daniel to nie wiedziałabym czy w ogóle byśmy się do siebie odzywali. Daniel (wszystkie imiona tu są zmyślone) to równolatek mojego taty i jego najlepszy przyjaciel. Po tym jak wyszło że mój taka romansuje ze swoją uczennicą (czyli moją mamą) i spodziewają się mnie, to Daniel i jego żona Renata (kolejne imię zmyślone) stanęli po stronie Ali (byłej żony mojego taty). Daniel jest nawet ojcem chrzestnym Karola (syna mojego taty z poprzedniego związku)
Daniel chyba właśnie od Ali dowiedział się że odkryłam prawdę i nawiązałam kontakt z bratem, bo niedawno, tak parę miesięcy temu Daniel i Renata odnowili kontakt z moimi rodzicami. Czasami bywali u nas nawet co dwa dni. Daniela od razu bardzo polubiłam. Ja kiedyś aktywnie jeździłam na obozy i kolonie, kochałam to, on jest organizatorem zimowisk i koloni z elementami jak on to nazywa surwiwalowymi , więc mieliśmy o czym gadać. Już na pierwszym spotkaniu pokazałam mu mój zeszyt pomysłów który kiedyś tworzyłam z nadzieją że pewnego dnia założę własny obóz. Pamiętam że bardzo mnie chwalił. Potem niejako tradycją stało się że zawsze kiedy do nas przyjeżdżali, to szłam sobie z Danielem na półgodzinny spacer i dyskutowaliśmy o pomysłach na obozy albo o mojej skomplikowanej relacji z rodziną. Renata zawsze chciała z nami iść, ale ja zawsze starałam się od tego wykręcić, bo ona jest typową nudną babą. Daniel nazywał mnie swoim dzieckiem, gwiazdeczką, córeczką, jak sam powiedział, dlatego że nie może mieć własnych dzieci. Tyle że ja zaczęłam się w nim zakochiwać. Miałam tylko dwa stany emocjonalne. Rozpacz połączoną z wyrzutami sumienia. Czułam się tak jakbym po mojej matce przejęła gen rozbijania rodzin. Poza tym tęskniłam. Jednak wszystko to mijało gdy widziałam się z Danielem. Liczyły się tylko nasze spacery i rozmowy!
Teraz są u nas ferie i Daniel zaproponował że weźmie mnie i Karola na jego obóz zimowy dla młodzieży żebym spędziła więcej czasu z bratem. I w dzień tak było. Wystarczyło mi towarzystwo brata, inni obozowicze chyba mnie nie lubili, bo nie mówili mi nawet cześć, ale nie przejmowałam się tym. Wieczory należały tylko do mnie i Daniela. Co wieczór gadaliśmy w jego gabinecie (nic więcej niestety...) coraz więcej mówił o sobie, coraz mniej o żonie. Zdarzyło mu się nawet mnie przytulić (niestety tylko przytulić jak córkę) no i nadal nazywał mnie swoją córeczką,strasznie mnie bolało, ale w pewnym momencie pomyślałam że tak ukrywa się z miłością do mnie, że jeszcze nie jest gotowy na prawdę. Przedwczoraj gdy weszłam do gabinetu zobaczyłam na stole bukiet róż w wazonie. Nie wiem czemu, ale pomyślałam że to dla mnie. Już miałam dość trzymania w sobie uczuć, więc od razu go pocałowałam... ale on natychmiast mnie odepchnął! Wyglądał na zszokowanego. Zaczął gadać że przeprasza, że jestem dla niego jak córka, ale nie postrzega mnie jak kobiety, i oczywiście że mogę na niego zawsze liczyć, ale on kocha tylko tą swoją Renatkę! Kiedy zapytałam po co mnie zwodził kwiatami to stwierdził że to dla jego żony która właśnie wtedy jechała by go odwiedzić! Wybiegłam wtedy z gabinetu. Jednak wróciłam pod niego gdy ta cała Renia przyjechała, mówili bardzo głośno. W pewnym momencie on się jej przyznał do tego że wyznałam mu miłość i że nawet się nie domyślił, a ona nazwała mnie biednym dzieckiem, które zostało emocjonalnie porzucone przez rodziców i rozpaczliwie szuka miłości! Strasznie mnie to zabolało, własna rywalka mi współczuje...
Cały wczorajszy dzień przeryczałam w pokoju. Wieczorem Daniel napisał mi smsa, że znowu zaprasza mnie do gabinetu. Nie wiem co sobie wtedy myślałam, ale poczułam że on też mnie kocha. Niestety czekał tam na mnie ze swoją Renią oraz z obozowym psychologiem. Daniel powiedział że się o mnie martwi! Po krótkiej kłótni (chociaż krzyczałam tylko ja) wybiegłam z gabinetu, a dziś wróciłam do domu na własne żądanie. Rodzice nawet nie zapytali czemu wróciłam wcześniej.
Kiedy jeszcze przed wyjazdem zwierzyłam się z tej całej relacji Karolowi on stwierdził że jestem dokładnie taka sama jak moja matka – też rozbijam rodziny. Nawet brata straciłam...
Teraz trochę uspokoiłam się, przeprosiłam Daniela przez messengera i zaproponowałam żebyśmy się przyjaźnili jak dawniej. Po raz pierwszy w życiu mi nie odpisał.
Czy jest możliwe żebyśmy się przyjaźnili tak jak dawniej? Jeśli nie mogę mieć jego miłości to chcę mieć z nim jakąkolwiek relacje...

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (42)

#89911

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem jak to ująć. W pewnym sensie muszę opowiedzieć wam moją historię rodzinną. Chcę też was zapytać o to czy moja reakcja była odpowiednia, społecznie akceptowalna, bo mam zaburzenia ze spektrum autyzmu, więc nie rozumiem często norm społecznych. Chciałabym też wiedzieć jak widzicie to z perspektywy matek, A może i macoch.

Otóż mam osiemnaście lat. Od strony ojca mam przyrodniego brata ( dla historii nazwijmy go Karolem) który jest tylko jedenaście miesięcy starszy ode mnie, więc technicznie jesteśmy w tym samym wieku. Zawsze wiedziałam że mam brata z którym tata widuje się raz w miesiącu. Nie poruszałam jednak tematu bo wiedziałam że mama zanosi się płaczem na samo wspomnienie o moim bracie, najchętniej udawałaby że on nie istnieje. Nie pytałam o niego pomimo że byłam bardzo ciekawa, ale nie chcę by mama przeze mnie cierpiała.

Niestety za to o ich „cudownej” historii miłosnej potrafi gadać godzinami, straciłam przez to moją jedyną znajomą z czasów wczesnej podstawówki (jedyną w całym życiu), jednak muszę wam ją opowiedzieć żebyście zrozumiały kontekst.

Otóż mój tata i mama Karola (nazwijmy ją Alicją) chodzili ze sobą całe liceum, są rówieśnikami. Dziewiętnaście lat temu Ala zaszła w ciążę, zdecydowali się na szybki ślub i zamieszkali u rodziców Alicji. W tym czasie byli oboje tuż po studiach pedagogicznych i żeby zarobić na rodzinę mój tata zaczął pracować jako nauczyciel w liceum. Z tego co wiem od niego to już w ciąży ich małżeństwo zaczęło się sypać bo Ala nie była już tak wesoła i pełna życia jak wcześniej.

Bardzo dużo czasu spędzał w szkole ze swoimi uczniami i uczennicami. I tak zakochał się w mojej mamie która była wtedy w klasie maturalnej i była jego (pełnoletnią) uczennicą. Szybko nawiązali między sobą romans, szybko poczęli mnie. Tata został wyrzucony z pracy i związał się z mamą bo ona była i jest bardzo delikatna, bez niego nie umie sobie poradzić. Mama natomiast wymusiła na tacie to aby Karol nie był obecny w naszym życiu, nawet nigdy go nie poznała, nie chciała go poznać.

Parę miesięcy temu na insta napisał do mnie Karol. Bardzo się bałam tej konfrontacji, ale odpisałam. Na początku, przez parę tygodni tylko się kłóciliśmy. W końcu jednak wyznał że nie jest na mnie zły, tylko że zazdrości mi tego że miałam ojca. Karol też jest autystyczny i to on pomógł mi zaakceptować moje bycie w spektrum. On jest już zdiagnozowany od wczesnego dzieciństwa, ja dopiero dwa lata temu wyprosiłam od rodziców wizytę u specjalisty, a po jakimś czasie dostałam diagnozę. Moja mama nadal o to na mnie obrażona, twierdzi że chcę się wyróżniać i na siłę szukam sobie problemów. Co do Karola to bardzo się polubiliśmy , ciągle pisaliśmy, zaraziliśmy się się wzajemnie swoimi specjalnymi zainteresowaniami.

Zaczęliśmy się też widywać (w tajemnicy przed moją matką i naszym ojcem) Poznałam też jego mamę, cudowna kobieta. To pierwsza dorosła która mnie w życiu przytulała czy zapytała jak w szkole. Owszem, tata wozi mnie na TUS-y i zajęcia z SI, ale nawet nie gadam zbytnio z nim czy z mamą o czymkolwiek. Oboje twierdzą że małżeństwo jest ważniejsze niż rodzicielstwo i że ja kiedyś się wyprowadzę a oni o swoją miłość muszą dbać.

Niestety potajemna sielanka się skończyła gdy raz zostawiłam raz niezabezpieczony telefon w kuchni i mama przeczytała wszystkie wiadomości od Karola. Gdy wróciłam wykrzyczała że od dawna coś podejrzewała że mam zerwać z nim kontakt, że geny i te same nazwisko nie tworzą z nas rodziny, że ona nie uznaje Karola jako syna taty i że to pewnie wszystko sprawka Alicji bo chce tatę odbić. Ja zaczęłam płakać, rzucać talerzami, nazwałam mamę niedojrzałą idiotką a tatę zboczeńcem bez honoru.

Przez dwa dni leżałam w łóżku i nie było ze mną kontaktu. Wyprowadziłam się do cioci (siostry taty) która bardzo popiera to że mam kontakt z Karolem. Tata natomiast ciągle pisze że zraniłam go i mamę i oczekują przeprosin. On też prosi bym nie kontaktowała się z Karolem dla dobra mamy.

Co powinnam zrobić? Czy postąpiłam za ostro? To ja jestem piekielna czy oni?

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (186)

1