Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

pasiek_medic

Zamieszcza historie od: 15 czerwca 2013 - 18:11
Ostatnio: 25 października 2013 - 22:52
O sobie:

Ratownik Medyczny - w trakcie kształcenia, wolontariusz na Izbie Przyjęć

  • Historii na głównej: 4 z 5
  • Punktów za historie: 1679
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 36
 

#52284

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako ratownik (w trakcie nauki)- wolontariusz w szpitalu miejskim.

Wygląda to mniej więcej tak, że kursuję pomiędzy izbą przyjęć, a poradnią chirurgiczną (w zależności od ilości pacjentów).

Podczas moich wycieczek pomiędzy tymi dwoma salami mam okazje przyglądać się pacjentom zanim jeszcze wejdą do poradni.

I zobaczyłem go: chłopak, ok 18 lat, 2 metry wzrostu, wagi raczej piórkowej, ubrany w stylu osiedlowych cwaniaków (spodnie z krokiem w kolanach, rondel i kaptur na głowie). Zwrócił moją uwagę tym, że dogryzał większości innych oczekujących.

W końcu przyszła jego kolej. Wszedł do poradni:

[L]ekarz: Witam, co się stało?
[C]hłopak: Bolą mnie żebra, zostałem zbutowany 2 tygodnie temu, na pewno są pęknięte.
L: No ok, zaraz to ustalimy. Proszę się rozebrać.

Po badaniu:

L: Ratownik zabierze pana na rentgen zrobić zdjęcie, potem pan wróci, ustalimy co dalej i prawdopodobnie za tydzień do kontroli.
C: Nie mogę! Ja mam taką pracę, że mnie w domu miesiąc nie ma. Jutro wyjeżdżam.
L: Spokojnie, dostanie pan L4.
C: Ale szefie, to nie wchodzi w grę!
L: Proszę pana taka jest okrutna rzeczywistość, musi pan współpracować.
C: Ja chcę tylko zdjęcie!
L: (jeszcze spokojniej) No dobrze, ale za tydzień do kontroli.
C: Nie chcesz zrobić mi zdjęcia to się k***a pier***.. -
po czym trzasnął drzwiami i wyszedł zostawiając nas wszystkich ze szczękami na ziemi.

Poradnia chirurgiczna

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (148)
zarchiwizowany

#53948

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W odpowiedzi na historię: #53566 thewhip

Całkiem niedawno zaistniała sytuacja:

Na dyżurze byłem ja i 2 pielęgniarki.
w pokoju obserwacyjnym był jeden pacjent, któremu zleciała kroplówka. Ok, zaraz przyjdę wyciągnę.

W drodze do pokoju zabiegowego, zaczął się "horror"... Dwie karetki: jedna ze wstrząsem anafilaktycznym, druga z menelem-nieprzytomnym, dodatkowo trzeba lecieć do laboratorium zanieść badania innej pacjentki, które są potrzebne na już. Wyciągnięcie kroplówki trzeba przełożyć.

Po ok 20 minutach, już idąc na pokój obserwacyjny w poczekalni jeden z pacjentów dostał ataku padaczki, kolejne 10 minut.

Gdy w końcu doszedłem na pokój obserwacyjny pacjent z kroplówką siedział na łóżku i wrzeszczał, że wezwie telewizję, sądy i inne instytucje, a ja jestem głupkiem bo go olałem. Po uspokojeniu pacjenta okazało się, że wenflon wyciągnął sobie sam, bo nie będzie już dłużej czekać i chce iść do domu.

To, że pielęgniarki, ratownicy, lekarze, itp. dawno u Was nie byli, nie oznacza, że zapomnieli. Czasem trzeba poczekać, bo inni też potrzebują pomocy.

Pozdrawiam;) Do nie zobaczenia w szpitalu. Miłego dnia:)

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 114 (194)

#53019

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O wszechwiedzy ludzkiej...

Pewnego dnia między mną, a koleżanką wywiązała się rozmowa:

Ja: Co u twojego ojca słychać? (wyszedł ze szpitala po zawale)
Koleżanka: Nie denerwuj mnie.
J: O co chodzi?
K: No bo muszę cały czas za nim łazić, bo ma się nie przemęczać i latam za nim posyłając do łóżka..
J: Cały dzień w łóżku to go szlag jasny trafi, dajcie mu coś lekkiego porobić od czasu do czasu...
K: Nie, bo ma leżeć!! A dodatkowo ma wysokie ciśnienie, aż 120/90.
J: Nie wysokie, tylko książkowe..
K: Moja mama ma nadciśnienie i wie kiedy jest za wysokie!!!
J: Nie chce mi się kłócić... (i tak by to nic nie dało) Tabletki bierze jak lekarz przykazał?
K: Tak ale tylko pół, bo jak jadł całe o 7 rano, to o 14 go po niej głowa bolała. Więc mama daje mu tylko pół.
J: WTF? Czemu nie idziecie do rodzinnego pogadać o tym?
K: A po co mu głowę zawracać? Mama już różne tabletki miała, to wie co i jak...
J: Ta... zapewne. A lekarz to idiota...

Z mądrością ludzi starszych nie wygrasz...

Po zawale...

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 678 (726)

#51929

przez (PW) ·
| Do ulubionych
http://piekielni.pl/51335 -> część dalsza mojej walki o wolontariat. Ze szczęśliwym zakończeniem.

Przepraszam, że tak późno, ale postanowiłem trochę poczekać na rozwój sytuacji.

Po zaniesieniu ubezpieczenia do działu kadr dostaliśmy z kolegą informację, że szpital ma akredytację i nasza sprawa została wstrzymana na jeden tydzień. OK, nie ich wina (chyba) poczekamy.

Jako, że przypadkowo 2 tygodnie później byliśmy w pobliżu szpitala, postanowiliśmy wejść i zapytać jak sprawa się toczy... Proszą nas jeszcze o tydzień czasu, bo coś tam nie pasuje im w papierach (nie naszych), ale mamy iść porozmawiać z oddziałową.

Oddziałowa po ustaleniu wszystkich spraw poprosiła nas o nasze książeczki z sanepidu. Po pobieżnym obejrzeniu zauważyła, że nie mamy pewnego badania i że musimy je zrobić jeżeli dalej chcemy wolontariat... (Dla uściślenia: w szpitalu, w którym będziemy mieć praktykę zawodową nie są wymagane, tak samo jak w szpitalu, w którym wolontariat załatwił sobie kolega).

No, cóż... w naszej przychodni dowiedzieliśmy się, że koszt tego badania to 115zł + 50zł (u lekarza medycyny pracy pieczątka jest na pieniądze) = 165zł
Szpital badań nie opłaca, bo o nas nie prosił, a szkoła w sprawy uczniów się nie miesza. Musielibyśmy zapłacić z własnej kieszeni.

"Lekko" poddenerwowani wymyśliliśmy, że można by zapytać o wolontariat w szpitalu w innej miejscowości.

Po zaniesieniu podań do 2 szpitala dostaliśmy informację, że musimy poczekać 2 tygodnie bo prezes jest na wakacjach (deja vu?). Dzwonią po tygodniu, że udało im się skontaktować z prezesem, który jak najbardziej wyraża zgodę. Dzień później (dzisiaj) zanieśliśmy ubezpieczenie. Z działu kadr pokierowano nas do oddziałowej, z którą ustaliliśmy, że nie potrzebujemy żadnych dodatkowych badań oraz inne sprawy.

FINAŁ: pierwszy dyżur już za tydzień. Jak się chce, to się da wszystko załatwić.

Wolontariat vs biurokracja part2

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 298 (350)

#51335

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wolontariusz w szpitalu podobno zawsze się przyda, a tym bardziej jeżeli jest w trakcie kształcenia na kierunku medycznym...

Razem z kolegą chodzimy do szkoły policealnej, na kierunek ratownictwo medyczne. Pewnego dnia wymyśliliśmy sobie, że dobrze będzie jeszcze przed wrześniowymi praktykami podpatrzeć jak wygląda praca w szpitalu, bez karzącej ręki nauczyciela nad głową.

Pojechaliśmy do wybranej przez nas placówki i dowiedzieliśmy się, jakie papiery mamy załatwić i że będziemy jak najbardziej mile widziani.

I tu się zaczyna cała piekielność.

1. Podanie o wolontariat: Zawiezione, mają zadzwonić za 3 dni z działu kadr, po spotkaniu rady szpitala i jej zgodzie. Mija tydzień i nic, więc dzwonimy do działu kadr. Odpowiedź? Dział kadr nic nie wie na temat wolontariatu, ale obiecuje się doinformować. Zadzwonią za 3 dni.
Dzwonią po około tygodniu: Ok, jesteśmy przyjęci, mamy się zgłosić po resztę informacji.

2. Dodatkowe ubezpieczenie: Przekazano nam w dziale kadr tylko gdzie się ubezpieczyć. W ubezpieczalni, miła pani, aby nie robić nam niepotrzebnych kosztów, prosi aby szpital się określił od czego mamy się ubezpieczyć. Ponowna wędrówka do działu kadr: Nie mają pojęcia, dzwonią do prawnika, który nie wie ale ma się dowiedzieć, prosi o tydzień czasu. Póki co cisza z jego strony..

3. Równolegle do ubezpieczenia: INNE: Po rozmowie z naszą przyszłą(?) przełożoną, dowiadujemy się, że Pan Prezes musi podpisać jeszcze jeden papierek i wszystko załatwione. Problem w tym, że Pan Prezes jest na wczasach, wróci za 2 tygodnie...

ROZWIĄZANIE SPRAWY?:

Kolega z klasy, który załatwił sobie wolontariat w ciągu 2 tygodni w innej miejscowości (w dużo większym szpitalu), doradził nam, że mamy kupić sobie najtańsze ubezpieczenie dla ratownika medycznego. W poniedziałek jedziemy dowiedzieć się na czym stoimy i zanieść ubezpieczenie..

Zobaczymy co z tego wyniknie.

Wolontariat vs Biurokracja

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 393 (499)

1