Profil użytkownika
pierwszyswiat
Zamieszcza historie od: | 14 marca 2018 - 2:33 |
Ostatnio: | 9 grudnia 2018 - 18:45 |
- Historii na głównej: 7 z 7
- Punktów za historie: 1161
- Komentarzy: 30
- Punktów za komentarze: 206
« poprzednia 1 2 następna »
Z tego co się orientuję, to Brytyjczycy mają prawo zabraniające głoszenia tego typu opinii
@Jaladreips: statystyki przeszukań przez policję twierdzą inaczej. Jak popatrzysz na typowego kierownika czy managera za granicą to też widzisz, że natywni biali obywatele są zdecydowanie faworyzowani
@bezznaczenia: o cholera, niezły pomysł
Oho, widzę, że rozpętałem dyskusję. Cieszę się, że wyjechałem. Mimo trudnych początków, przymusu budowania całego życia na nowo, jakoś się wpasowałem. Finansowo żyje mi się wygodniej, jakoś nie zastanawiam się nad każdym wydatkiem, co miesiąc odkładam mimo braku "żyłowania" na wszystkim. Nie mam zamiaru osądzać ani Polaków, ani obywateli innych kraju jako całości, chodziło mi raczej o agencje importujące tanią siłę roboczą w ilościach hurtowych. Tego typu miejsca pracy są w porządku na start - sypną jakimś groszem co tydzień więc łatwiej odłożyć, zatrudnią każdego, kto nie ucieka wystarczająco szybko, zawsze zapewniają jakiś - nawet, jeśli byle jaki - start. Trzeba jednak od razu rozglądać się za czymś innym i broń Swarogu nie dostosowywać się do podłych warunków. Poznałem dziesiątki imigrantów, którzy od lat zapieprzają w tym samym magazynie, w swej pierwszej pracy, i nawet nie zastanawiali się nad niczym innym - a plecy bolą, w kolanach strzyka, schylić się coraz trudniej, tu skierowanie do specjalisty, tam na operację... Na każde narzekanie kogoś innego odpowiadali frazesami typu "przyjechałeś pracować czy na wakacje?" "bo tu się zapie..ala, a nie opala", "o, królewicz przyjechał" - tak jakby praca ponad ludzkie możliwości jakkolwiek uszlachetniała.
Akurat nie, choć od znajomych wiem, że holenderskie imigranckie zakłady pracy wcale nie lepsze.
@PooH77: Nie wiadomo, czy to jeszcze zwykłe byki, czy już objawy udaru.
@Gienek: rękojmia nie obowiązuje zakupu rzeczy używanych. Gdyby kupiła z salonu - jasne.
Zupełnie jak kiedys u mnie, tyle że zamiast GTA V głównym tematem było GTA III. Ta subkultura buntu/kontrkultura nie jest niczym nowym i zawsze mnie śmieszy, w jak ciężkim szoku są dorośli którzy nagle zapominają jak wyglądało ich otoczenie 10-20 lat temu.
@manson1205: pierogi luzem, choć obrzydlistwo, jestem w stanie wyobrazic sobie w praktyce. Ale... Bigos? Kur*a, jak!?
Przyznam szczerze, że mieszkając na obczyźnie w tym nieszczęsnym "pierwszym świecie" nie raz i nie dwa spotkałem się z feminizmem w bardzo toksycznej postaci, np. radykalistkami twierdzacymi, iż tylko bycie lesbijką jest normalnym stanem dla kobiety. Pukałem się w głowę tak często, że chyba ślad mi zostanie do końca życia. Niemniej twoja żona chyba ma trochę racji z tym "byciem tyranem", co? Jeśli zaczęła szukać na ten temat w internecie to znaczy, że już o tym myślała wcześniej. Zamiast z nią rozmawiać i starać się rozwiązać problem, inaczej dzielić obowiązki, dostosować nieco swoją codzienność tak, by nie czuła się jak robot kuchenny ty uznales że najlepiej zacząć ja traktować jak osobę niestabilną psychicznie. Chcesz ją "wyleczyć"? Z czego? Z nielubienia gotowania dla ciebie? Jeśli zaczęła się zachowywać agresywnie w stosunku do ciebie mimo braku agresji czy kontroli z twojej strony to ok, nie jest w porządku. Warto jednak się zastanowić, czy aby na pewno tak było - nie brzmisz jak osoba łatwa we współpracy.
Mężu piekielny, jeśli to czytasz - pozmywaj ;)
@maat_: uroczyście przepraszam każdego Janusza i każdy garaż, których uczucia bezczelnie zszargałem. :)
@Jon: i się boje, i też bez sensu, bo to nawet nie w Polsce.
@Tolek: Korporacje potrafią być mściwe, patrz casus Sądołów.
Tzw. "targety". Każdy serwisant ma z góry ustaloną liczbę urządzeń które musi naprawić - przy czym uznanie "braku usterki, urządzenie sprawne" również liczone jest jako naprawa. Jedyna różnica jest taka, że prawdziwa naprawa może zająć nawet i godzinę, a oznaczenie w systemie jako sprawne trwa parę sekund.
Moze tez rzuccie drogiej cioci takie "same prawdy"? "Ojezu, ciocia to tak sie roztyla, moja mama to sie w moje ciuchy miesci" "A wiesz, znajomi mnie pytaja czy cos ci dolega bo cos nedznie wygladasz ostatnio" i w ten desen. Jak otwarcie sie nie da, to moze stara, klasyczna pasywna agresja cos zaradzi? :)
Rozumiem, ze ty doskonale pamietasz kazda wizyte u lekarza z ostatnich dwoch dekad, kazde badanie, kazde skierowanie? :) Temat przepadl, to i wszyscy zapomnieli i dali sobie spokoj.
@Jaladreips: a jednak to ty płaczesz, ponieważ ktoś się z tobą nie zgodził w komentarzu na piekielnych. Jak to było z tym upośledzeniem społecznym i byciem miernotą życiową? ;)
Mam się poskarżyć jej mamie?
W sumie opiernicz to to raczej nie był, ale zgadzam się, że biedna rejestratorka temu nie winna. Mam nadzieję, że chociaż uznała to za żart i nie zepsuło jej to dnia. Jeśli obdzwaniala ludzi zapisanych po 15 lat temu to mogę sobie tylko wyobrazić, z jaką dozą agresji mogła się spotkać.
Przekazałbym, ale pewnie dałaby mi w łeb za rozpowiadanie w internecie. :)
Zagrożenia życia nie było, ale dorastałem jako pół-kaleka wiecznie zwolniona z w-fu. Ani na rower, ani pobiec na przystanek... NFZ nie tylko po to chyba jest, żeby stricte ratować życie, prawda? Inaczej nie byłoby przychodni i internistów. Resztę komentarza mogłeś już sobie darować, bo i "należało mi się", i moi rodzice uczciwie oddawali co miesiąc pogłowie na ZUS.
@krzycz: O proszę. Mea culpa.
@cassis: Ano, wlasnie nie. Zamówienie nadane moze byc nawet i na prezydenta, ale jesli prezydent bedzie chcial sie dowiedziec co sie z nim stalo - klapa, koniec i kiszka, bo dane rachunkowe twoje. Jesli jakakolwiek firma udziela informacji komus, kto klientem nie jest (patrz - dane rachunkowe) to lamie prawo o ochronie danych.
Jak zadzwonisz na infolinię i przedstawisz się starym nazwiskiem z przyzwyczajenia, konsultant odmówi ci obsługi. Wiem, że to wszystko niesamowicie zagmatwane.