Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

q780675

Zamieszcza historie od: 12 marca 2019 - 21:46
Ostatnio: 8 września 2019 - 21:49
  • Historii na głównej: 7 z 7
  • Punktów za historie: 1014
  • Komentarzy: 33
  • Punktów za komentarze: 143
 

#85253

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Robienie z dzieci ofiar życiowych...

Spostrzeżenie z wakacji. Wynajmowaliśmy pokój w domu z basenem. Naturalnie jeden z kilku pokoi, więc mieliśmy towarzystwo.

Słów kilka o "strefie basenowej", która składała się z basenu normalnego o głębokości ok. 1,40 m, brodzika ok 0,7 m, a także plastikowego basenika dla niemowląt, o głębokości max 30 cm.

Generalnie ja rozumiem, że dzieci są różne i mniej, i bardziej obtyte z wodą. Jedne nieśmiałe, inne lecą "jak dzik w żołędzie" i nie patrzą, ale... Widok nad tym basenem, jaki dało się zaobserwować w ciągu jednego dnia, mnie dobił i załamał.

Generalnie wśród maluchów dało się zaobserwować 3-4 dzieci w podobnym wieku (między 3 a 5, tak na oko), które bez problemu pływały w kółkach, rękawkach, na makaronach, z deską... Ale była też 4-letnia dziewczynka, może nawet pod 5 lat, bo wzrost ok 110 cm i ładnie mówiła (generalnie nic nie wskazywało na chorobę lub opóźnienie), która...
- cały czas nosiła kąpielową pieluchę;
- nie chciała wejść za nic na świecie do brodzika;
- dała się namówić do wejścia do baseniku dla niemowląt, w którym było z 5 cm wody, może 10, ale nawet kostek jej nie sięgało. Rodzice łagodnie skomentowali "Może jesteś już troszeczkę za duża, ale... jak tak wolisz";
- w upojeniu zjeżdżała do tego brodzika z wbudowanej zjeżdżalni, piszcząc dziko ze strachu, ewentualnie uciechy, gdy docierała do tej zawrotnie głębokiej wody;
- po wyjściu z wody została przebrana i chodziła ZE SMOCZKIEM;
- jako zabawkę/przytulankę nosiła pieluchę tetrową, średniej świeżości (rozumiem, że jak się nosi ją wszędzie, to się brudzi, ale nadal...).

A potem się dziwić, że dzieci jakoś niezaradne...

basen

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (182)

#85243

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ekologia, chyba.

Generalnie STARAM się żyć w zgodzie z ekologią. Nie kupuję słomek, nie kupuję wody w butelkach, tylko filtruję, ograniczam zrywki/foliówki, nie wyrzucam jedzenia... itd. Jeżdżę zbiorkomem lub chodzę pieszo. Dlatego do pasji doprowadzają mnie kierowcy ze swoją manierą pt. muszę zaparkować tuż pod, muszę się wepchnąć na miejsce dla niepełnosprawnych, muszę rozjechać trawnik, bo jest wszystkich świętych, więc "muszę gdzieś zaparkować" itd. Ale najgorsze chyba jest czekanie na silniku i to bez względu na porę roku. Zimą może jeszcze można mieć większą dozę tolerancji, ale latem, kiedy okna są otwarte i ktoś mi "pierdzi" pod blokiem, to się pienię jak szampon. Zwłaszcza, że mieszkam na parterze.

Ostatnio zatem zduszam podobne akcje w zarodku niczym najpiekielniejszy szatan z piekielnych. Tak jak dzisiaj. Słyszę, że stoi agent, wychylam się, stoi facet i stoi. Minuta, dwie, pięć... nawet babcia emerytka już by dotarła przez ten czas. A silnik chodzi, spaliny się produkują, hałas zagłusza muzykę. Wychodzę zatem na balkon, ostentacyjnie z telefonem, udaję, że rozmawiam i ewidentnie stwarzam pozory, że próbuję odczytać tablice rejestracyjne delikwenta. 15 sekund i gościa nie ma!!

I teraz pytanie - co to za jakiś rodzaj nowej rozrywki, żeby stać pod cudzym blokiem, na silniku i czekać nie wiadomo na co?

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (179)

#85166

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miejsce akcji: wypożyczalnia samochodów Rent-a-car na lotnisku Chopina.
Osoby dramatu: nierozgarnięty Amerykanin, jeden człowiek obsługi oraz pozostali czekający, tj. rodzinka Azjatów i my...
Czas akcji - 30 minut i nadal biegnie...

Procedura wynajmu samochodu jest wszystkim mniej więcej znana: robisz rezerwację, musisz pokazać kartę kredytową na swoje nazwisko, dowód lub paszport, prawo jazdy i ruszasz. Całość nie ma prawa trwać dłużej niż 5 minut.

Ale nie, jeśli jesteś przedstawicielem spermocarstwa i co drugie słowo wtrącasz "I'm USA citizen"... Pan Amerykanin bowiem nie ma karty kredytowej, a przynajmniej nie na swoje nazwisko. Mimo to domaga się wydania samochodu, bo "I'm from USA". Impas trwa od 30 minut, a Amerykanin po wyczerpaniu innych argumentów zaczął dzwonić. Rozumiem, że w USA już mają jakąś technologię pozwalającą na wysłanie karty kredytowej przez komórkę?

Swoją drogą, nie wiem, dlaczego po prostu nie przepiszą rezerwacji na jego nazwisko? Może muszą uzyskać zgodę tej osoby? Nie wiem, no nie wiem, a czas biegnie i wyjazd na wakacje oddala się i oddala...

Miejsce akcji - jak wyżej.
Osoby dramatu: Azjaci i pan z obsługi...
Azjaci mówią po japangielsku, nikt ich nie rozumie...
Czas akcji: 40 minut i biegnie...

P.S. Ktoś pytał, jak się skończyła akcja z Amerykaninem. Doszła pani z tej samej wycieczki, przepisano na nią rezerwację, szczęśliwie miała kartę i prawo jazdy.

wypożyczalnia samochodów

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 97 (127)

#84984

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poprawność (chyba) polityczna i polityka antydyskryminacyjna posunięta do granic absurdu.

Uważam się generalnie za osobę tolerancyjną. Lubię (umiarkowanie) dzieci, koty, psy, adoptuję pszczoły, nie mam nic przeciwko katolikom, żydom, gejom, lewakom i prawakom... Serdecznie mnie wali, czy ktoś karmi piersią 5-latki, stosuje antyki (edit. widzę, że nie wszyscy znają ten skrót - chodzi o antykoncepcję), chodzi na marsze albo tańczy oberka w zaułku. Oczywiście do momentu, kiedy nikt nie zmusza mnie do jedzenia koszernej żywności, noszenia chusty albo nie zabrania malowania paznokci...

Dlatego wkurzają mnie niepomiernie wszelkie gadki, zgodnie z którymi ktoś się czuje "dyskryminowany", bo coś (tu wstaw coś dowolnie głupiego). Na przykład ubrana choinka niektórych dyskryminuje, szczególnie tych, co nam kulturę ubogacają. Czarę goryczy przelała ostatnio informacja, że do urzędów w Warszawie będą wpuszczać z psami, bo sąd uznał skargę właścicieli, że to niekonstytucyjne, dyskryminujące bla bla bla

Dlaczego uważam, że to głupi pomysł?
1.Higiena - nikt mi nie wmówi, że nie ma ryzyka, że rzeczony pies, nie narobi "ambarasu" w urzędzie. Może nie każdy i nie zawsze, ale... widuję to w swoim biurze, gdzie przychodzenie do pracy z psem jest dozwolone, i wiem, co mówię. Widoki, zapachy... Naprawdę nic przyjemnego.
2. Inne wydzieliny - wszyscy znamy rasy pt. "śliniak". Błe...
3. Sierść - jak fajnie siąść na krześle, gdzie wcześniej ktoś mądry posadzi swojego "pimpusia". Zwłaszcza w czarnej spódnicy, kiedy później mamy ważne spotkanie.
4. Bezpieczeństwo - nie każdy pies jest dobrze wychowany, a jego właściciel ma nad nim dostateczną władzę, by nie zdarzyło się, że się rzuci, zacznie ujadać bo dziecko się obok bawi itd... A skąd mogę być pewna, że pies jest szczepiony.
5. Bezpieczeństwo i higiena w jednym - rzucające się na spodnie, spódnice i rajstopy psy. Już mi się zdarzyło stracić rajstopy w windzie z powodu "on się tylko bawi, to jeszcze szczeniak"
6. Ogólna logika - pies to nie dziecko. Można go zostawić samego, legalnie, na pewien czas w domu. Żadna sprawa urzędowa nie trwa tyle, żeby nie można było z 1-2 godziny go zostawić samego. A jak ktoś za długo pracuje, to albo ma nieodpowiednią pracę, albo męczy psa.
7. Dalsze konsekwencje - tutaj celowo przesadzam, ale kto będzie następny? właściciele oswojonych papug? pytonów? świnek wietnamskich?...

Oczywiście właściciele psów pewnie zjedzą mnie żywcem, ale mam wielką nadzieję, że to szaleństwo nie pójdzie dalej, bo chociaż w bibliotece albo u kosmetyczki byłoby miło mieć spokój.

psy

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 250 (320)

#84521

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miejsce akcji: Powsin, Park Kultury.
Data: 1 maja, ergo - ludzi sporo.
Bohater: Madka Roku.

Rozglądając się za przemieszczającą się w tempie ekspresowym latoroślą, zobaczyłam taki oto obrazek: gromadka dzieci stoi i patrzy tęsknym wzrokiem na jedną z nielicznych i malutkich trampolin (ogólnie chyba są 3 lub 4), tak góra na 2-3 dzieci. Część dzieci co jakiś czas się oddala, uznając czekanie za beznadziejne.

Czemu patrzy, a nie się bawi? Bo trampolina została przez Madkę Roku potraktowana jako kojec, z którego jej na oko 10-miesięczne, raczkująco-stające dziecię nie było jeszcze za bardzo w stanie wyjść.

Wnioski: od wieku 14 lat regularnie powinno się rozwiązywać test na dojrzałość umysłową, wykluczający madkujące zgąbczenie mózgu i tatusiowatość niepospolitą. W razie oblania, powinno się zakazywać rozmnażania.

The end.

plac zabaw

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 98 (176)

#84432

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem zimną suką, nieczułą zołzą, egoistką, złą matką oraz generalnie diabłem wcielonym. Dlaczego? Dlatego, że ośmielam się nie być zachwycona tym, że nauczyciele walczą o podwyżki.

Może i jestem piekielna, ale:
- nie jestem zadowolona z tego, że codziennie muszę kombinować, co zrobić z dzieckiem;
- nie uważam, że muszę być szczęśliwa z tego powodu, że nagle z dnia na dzień, bezterminowo jestem zmuszona do organizowania opieki dziecku kosztem pracy, znajomych i rodziny;
- nie uważam, że tam, gdzie strajk, tam muszą być ofiary (jak komuś się spali dom, to powinien być szczęśliwy, bo cierpi w słusznej sprawie? jak komuś umrze członek rodziny na korytarzu SOR, to niech się cieszy, bo zwróci uwagę na trudną sytuację służby zdrowia?);
- nie uważam, że mam być szczęśliwa, bo zarabiam mniej, żeby ktoś mógł zarabiać więcej;
- uważam, że nie ma tak, że czy się stoi, czy się leży, 1000 PLN się należy;
- uważam, że są i dobrzy, i źli nauczyciele, jak w każdym zawodzie.

strajk nauczycieli

Skomentuj (105) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (308)

#84233

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Strajk nauczycieli...

Sama miałam uprawnienia nauczycielskie, ale już na etapie studiów wiedziałam, że uczyć nie będę, bo to ciężki kawałek chleba za kiepską kasę. Dlatego rozumiem postulaty nauczycieli i generalnie staram się nie wkurzać z góry na strajk, ale...

Dzisiaj w telewizji poświęcili z pół godziny na ubolewanie, jacy to nieszczęśliwi ósmoklasiści, bo egzamin. Egzamin to nie koniec świata. Rekrutację można przeprowadzić na podstawie świadectwa i egzaminu w szkole średniej, całe lata ludzie, w tym ja, tak egzaminy zdawali i jakoś się nikomu na głowę świat nie zawalił. A teraz biedne dzieci, bo stres, bo to i owo, bo rzeczywiście, drwala pokolorować w innej szkole, do której, kurdę blaszka, chcą chodzić, to przedsięwzięcie ponad siły naszej biednej, zestresowanej, i z różnymi dys- młodzieży.

Ciekawe tylko, dlaczego nawet 3 minut nie poświecono temu, że zakładnikami sytuacji są przede wszystkim rodzice dzieci przedszkolnych i zerówek. W końcu nikt nie zostawi w domu samego 3-latka, ani nawet 6-latka. Rodzice będą musieli na gwałt szukać rozwiązań, ewentualnie brać dni opieki. Tylko dlaczego ja mam dostać 80% pensji za strajk nauczycieli, którzy dostaną pełne wynagrodzenie? Do kogo mam się zwrócić o wyrównanie? Do pani minister od deformy? skarbu państwa? czy przedszkolanki, którą - jak wspomniałam - rozumiem. I to jest, problem, a nie egzamin.

strajk_nauczycieli

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (122)

1