Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

rafik54321

Zamieszcza historie od: 14 lutego 2021 - 13:04
Ostatnio: 28 grudnia 2023 - 10:57
  • Historii na głównej: 7 z 8
  • Punktów za historie: 705
  • Komentarzy: 83
  • Punktów za komentarze: 281
 

#90627

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trochę czasu minęło to można opisać temat.

Temat weselny. Teściów mam ciężkich, typ ludzi co niewiele potrafią zrobić dobrze, ale pierwsi do układania komuś życia.
O ile proces przygotowań do wesela poszedł, (przez pryzmat późniejszych wydarzeń) średnio, to sam dzień ślubu to dramat.

Weselnicy zbierają się pod urzędem stanu cywilnego i już cały na biało, teść dość mocno "wcięty" (a jeszcze godziny 15tej nie było), więc trzeba było go lekko "ukryć" i gdyby na tym się drama skończyła to by było ok. Jednak to dopiero "demówka".
Sama ceremonia przeszła bez większych problemów, więc czas iść na salę.

Teść aby w ogóle wytrwać na weselu musiał poratować się "białą kawą", co niezręcznie próbował ukryć.
Dzień był wybitnie upalny (35 stopni w cieniu), więc nikomu z weselników nie za bardzo chciało się tańczyć. Jednak jak ktoś jest "na dopingu" to najchętniej by biegał po suficie, zwłaszcza jak okrasi się to większą liczbą %.
Z racji iż kompana do balu nie za bardzo mógł znaleźć, to zaczął szukać zaczepki.
Zaczęło się "niewinne" od idiotycznych pytań "kiedy dzieci". Odparłem, że jeszcze wesele się nie skończyło, a już o dzieci pyta?

Tyle wystarczyło, coraz częściej, zaczął nam (parze młodej) teść dogryzać, najróżniejszymi dziwnymi docinkami. W stylu, że "ślepakami strzelam" (a nie dociera do łba, że dzieci po prostu nie chcemy mieć).
W międzyczasie teść pożarł się ze swoim bratem do tego stopnia, że owy brat chciał opuścić wesele.
Dochodzi godzina 18.30 i we mnie coś pękło. Powiedziałem że albo ma się ogarnąć i nas przeprosić, albo wywalam go z wesela.
Weselnicy się zlecieli, żeby dramy nie robić, że on się uspokoi. Uspokoił się, może na godzinę... Potem po prostu go unikaliśmy. Wybiła godzina 23, "biała dama zeszła" więc teść padł. Połowa weselników się zawinęła (wesele było małe, na 20 osób), więc zaczęliśmy powoli sprzątać, zwłaszcza, że salę należało oddać posprzątaną do 11tej rano :/ . A reszta weselników już po prostu siedziała, rozmawiała, wesele dogasało.

Jesteśmy w połowie sprzątania, godzina gdzieś tak koło 1szej w nocy, teść zapodał sobie dawkę 2.0, bo on się będzie bawić i co my robimy... Nie docierało do gościa że już koniec imprezy. Zaczął na nas wrzeszczeć, że mamy wpie****ć, że on posprząta, że on się chce bawić bla bla bla. Zabraliśmy z żoną część jedzenia oraz napojów, które zostały i pojechaliśmy do domu. Do posprzątania już wiele im nie zostało.

Koniec problemu? O nie, nie, nie... Jak się później dowiedzieliśmy, po naszym wyjściu zaczęły się dziać dantejskie sceny, doszło do rękoczynów na teściowej i nastoletniej szwagierce. Na dodatek nie posprzątali sali aż do poniedziałku (a dosłownie mieli do umycia z 10 talerzy i umyć podłogę). Mieli na dodatek pretensje że nie przyszliśmy im pomóc sprzątać.

Do tej pory nie rozmawiamy z teściami. Jakim trzeba być, delikatnie mówiąc, głupcem, aby rozmontować wesele własnej córki, wyrzucić ją z jej wesela i przyjść pijanym do urzędu!

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (143)

#90492

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Taka przestroga dla kierowców. Przed sprzedażą sprawdźcie stan prawny waszego pojazdu.

Jestem z miasta Kopernika. Niedawno kupowałem samochód więc weryfikuje się na pewnej stronie jest stan prawny z systemu CEPiK.
Dla zabawy sprawdziłem również stan prawny swojego motocykla który kupiłem w 2020r. I tu zaczyna się zabawa.
Wg CEPiKu, w 2021r sprzedałem motocykl. Na tej stronie nie ma żadnych konkretów - ot zbycie i nabycie pojazdu.

Udaję się więc do urzędu miasta w celu wyjaśnienia sprawy.
Tam oczywiście przy okienku nie dało się nic załatwić i po bieganiu od pokoju do pokoju, finalnie wylądowałem u dyrektora placówki.
Tam dowiedziałem się że faktycznie widniejsze adnotacja do mojego pojazdu że było nabycie pojazdu, ale tu uwaga, z innego sprzedającego, na innego kupującego, z pojazdem o innych danych!
Do tego na dokładkę oficjalnie wciąż jestem zarejestrowany jako właściciel. A informacja o rzekomym nabyciu i zbyciu, wyszła z urzędu miasta koziołków, z tego powodu urząd miasta Kopernika nic nie może zrobić bo skoro to tamten urząd to wpisał, to oni muszą naprawić.
Wycieczka do kolejnego okienka aby zweryfikować stan dokumentacji papierowej, tu wszystko się zgadza tip-top.
Zalecono mi kontakt z urzędem miasta "koziołkowa".

Wysłałem e-mail z opisem sytuacji, bo nie uśmiechało mi się jechać około 200km w jedną stronę. Pierwszy chyba nie doszedł. Drugi po kilku dniach doczekał się odpowiedzi, że faktycznie mieli jakiś błąd i to połatali.
Więc w zasadzie sama procedura wyjaśniająca nie poszła jakoś super opornie, jednak nie to jest tu piekielne.

Piekielne jest to, jakim cudem taki wałek przeszedł przez CEPiK i system w żadnym miejscu się nie pokapował? Jak nikt tego nie zauważył przez 2 lata? Jakim cudem udało się tamtemu właścicielowi normalnie zarejestrować z błędnymi danymi?
I co by było gdybym chciał ten motocykl sprzedać? Sprawa mogłaby się rozbić o kryminał, za rzekome przebijanie numerów czy coś w ten deseń, bo przecież pislicja obywatelowi nie uwierzy w pierwszej kolejności.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 90 (106)

#90041

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Efekt "dobrej zmiany".

Moja babcia (kobieta lat grubo ponad 80) otrzymała dofinansowanie na wkładki urologiczne. W tym wieku nietrzymanie moczu to niemal normalne.

Do tej pory za 90 szt wkładek płaciliśmy około 40-60 zł.
Dziś, w nowym roku za te same wkładki przyszło zapłacić już 108 zł (pomimo że cena detaliczna się nie zmieniła).
Gdzie tu piekielność?
W tym, że w popularnym hipermarkecie z "ptaszkiem", bardzo podobne wkładki urologiczne za 90 szt kosztują około 80 zł.

Wychodzi więc taniej kupować wkładki w detalu w hipermarkecie, niż z dopłatą w sklepie medycznym.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (125)

#89476

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś dość krótko. Sytuacja drogowa.

Droga o dwóch pasach ruchu w jednym kierunku.
Ja jadę pasem lewym, drugie auto jedzie prawym. Nie wiem czemu, ale auto na prawym pasie wlekło się niemiłosiernie, 25km/h maksymalnie (na ograniczeniu 50km/h).
Gdy doganiałem owe auto na swoim pasie, to miałem około 100-150 m do przejścia dla pieszych. Przepisy zabraniają wyprzedzania przed oraz na pasach dla pieszych, więc siłą rzeczy musiałem zwolnić do prędkości "żółwia na pasie obok".

I tu cały na biało wchodzi kierowca auta, który jechał za mną, który trąbił, głupiał, mrugał światłami. Po minięciu przejścia od razu przyśpieszyłem do docelowej prędkości, a na kolejnych światłach jeszcze się odgrażał.

Jakim trzeba być debilem żeby krytykować kogoś za przepisową jazdę oraz jak bardzo trzeba szukać sobie problemów aby wyprzedzać na pasach?

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 143 (155)

#89303

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejny przykład cebulowego handlu - tym razem w przypadku jednośladów.

Sytuacja sprzed dekady.
Pojechałem oglądać motorower Jawa 50 Mustang w dość okazyjnej cenie 300zł (wtedy średnia cena takiego pojazdu wynosiła 1000-1200zł), ale była wada - motorower nie odpalał a właściciel nie wiedział dlaczego.

Dość częstą usterką tych pojazdów jest zapłon który potrafi się sam z siebie przestawić.

Przyjeżdżam, oglądam i proponuję sprzedawcy wyregulowanie zapłonu i próbę odpalenia. Jeśli odpali, biorę od ręki za 300zł.

Sprzedający się zgodził. Ustawiłem, odpalił. To co, piszemy umowę? No właśnie nie, bo nagle sprzedającemu cena się zmieniła na 1000zł.
Wywiązał się mniej więcej taki dialog:
- Dobrze, to biorę za te 300zł.
- Teraz to ja chcę 1000zł.
- Ale umawialiśmy się inaczej.
- Teraz to jest na chodzie.
- To jak ustawię zapłon żeby nie odpalił, to już na chodzie nie będzie. (w tym momencie przestawiłem zapłon). To teraz już nie odpala, 300zł.
- Teraz to wiem co mu jest, za mniej niż 1000 nie sprzedam.

Co to za logika umawiać się na daną cenę, a potem zmieniać zdanie?

sprzedający motor

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 163 (175)

#89205

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie trzeba sobie szukać wrogów aby go mieć.

Moja kuzynka Iza nie odzywała się przez całkiem długi czas (ponad 10 lat) do mojej babci. Nie dzwoniła, nie przyjeżdżała. Mówi się trudno. Czasem wnuczkowie są niewdzięczni.

Aż nastąpił dziwny przełom. Wczoraj byliśmy z moją babcią na cmentarzu. Na grobie dziadka, w jednym ze zniczy podpisanych imieniem "Iza" była karteczka z napisem "do piachu ty jesteś następna"...

Jak bardzo trzeba mieć zryty łeb, żeby coś takiego napisać :/

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (152)

#88855

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z tych około świątecznych. Moja matka, jak również moi teściowie to bardzo, bardzo uparci ludzie.

Moja matka i moi teściowie mieszkają w odległości około 15 km od siebie. Niby niedaleko.
Co roku robiliśmy tak, że z narzeczoną najpierw byliśmy na wigilii u mojej mamy, a potem jechaliśmy naszym autem do teściów. Żeby nikt nie był pokrzywdzony (bo inaczej awantura rodzinna gotowa).

Te święta jednak są odmienne, bo dzięki naszym włodarzom, straciłem pracę i nie było dość pieniędzy na utrzymanie auta, które trzeba było sprzedać.

Teraz jest problem, bo u mojej mamy wigilia jest o 16 tej, u teściów o 17 tej.
Na taxi nas nie bardzo stać, a autobusy MZK już nie jeżdżą.

Więc ostatecznie musiało stanąć na tym, że ja, z moją narzeczoną musimy spędzić wigilię osobno (ona u swoich rodziców, ja u swojej mamy).
Co najpiekielniejsze, absolutnie nikt nie ma z tym najmniejszego problemu, że de facto nasza rodzina nas rozdziela w święta...

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 106 (128)

1