Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

shane

Zamieszcza historie od: 3 maja 2011 - 9:59
Ostatnio: 22 kwietnia 2019 - 23:53
  • Historii na głównej: 22 z 31
  • Punktów za historie: 11149
  • Komentarzy: 44
  • Punktów za komentarze: 499
 

#51528

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w Realu na kasie.
Upały na dworze ponad 30 stopni.
Nad kasami ledwo działa klimatyzacja.
Możemy mieć maksymalnie 0,5l swojej wody na kasie.

Rozumiem, że pracuję za 5,50 netto za godzinę, ale w takich warunkach?

JG Real

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 691 (833)
zarchiwizowany

#50238

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Narzeczony mieszka w wynajmowanym pokoju - 3 pokojowe mieszkanie, jeden zajęty przez syna właściciela.
Było wiele nieprzyjemnych sytuacji. Do pewnego czasu było to jeszcze do zniesienia.

Przechodząc do właściwej historii:
Problemem jest dziewczyna syna właściciela - która tak samo jak ja tam nie mieszka. Od samego początku czepiała się o każdy "kurzyk", który leżał gdziekolwiek, musiało być posprzątane na błysk - oczywiście od siebie tego nie wymagała. Piekło zaczęło się w momencie, gdy siedzieliśmy w pokoju i usłyszeliśmy jak "pani domu" drze się, że z brudasami nie będzie mieszkać, że współlokator ma wyrzucić mojego narzeczonego, zostałam zwyzywana od ku*ew - nie potrafiliśmy tego pojąć. Stwierdziła, że "ona tu niedługo będzie mieszkać i ma być tak jak ona ROZKAŻE".

Wczoraj znalazłam świetną ofertę, ta sama okolica, kilka bloków dalej. Narzeczony zadzwonił do właściciela mieszkania w którym obecnie mieszka i przedstawił mu całą sytuację, która jest powodem wyprowadzki. Właściciel jest zawsze spokojnym, opanowanym człowiekiem, gdy usłyszał o wyczynach "ja będę tu niedługo mieszkać" (takie przezwisko dostała przez to, że przy każdej możliwej okazji dumnie o tym mówiła), wściekł się jak nigdy, dosadnie powiedział co o niej sądzi i poprosił narzeczonego, żeby wstrzymał się z wyprowadzką.

blok

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 94 (272)
zarchiwizowany

#34907

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jechałam wczoraj autobusem, godziny popołudniowe.
Na przystanku wsiada, a właściwie wjeżdża do autobusu chłopak - około 20 lat - na wózku i zatrzymuje się blisko mnie (uwielbiam stać w autobusach :)). Na kolejnym wsiada kobieta koło 60 i bez powodu zaczyna drzeć się na chłopaka, który słuchał dość głośno muzyki na słuchawkach.
- Bezbożniku! Szatana słuchasz! Matka by się za głowę złapała! Żadnej nie znajdziesz na tym wózku!
I w tym momencie uderzyła w mój czuły punkt, bo mam kilku znajomych, którzy też jeżdżą na wózkach.
- Niech pani przestanie, nie wypada damie w tym wieku.
- Zamknij się gówniaro! Lepiej się odsuń od niego bo cię zarazi czymś syfiarz jeden!
Kątem oka widzę, że chłopak ma łzy w oczach, byłam bliska przywaleniu babie, ale sytuacja rozwiązała się sama.
Na następnym przystanku w centrum chłopak wysiadał,kiwnęliśmy do siebie porozumiewawczo głowami:
- No kochanie, jedziemy - powiedziałam stanowczo do niego
Babę zatkało, dopiero po tym zdaniu zaczęła nas wyzywać od narkomanów.
A chłopak prawie zapomniał o całej sprawie, widocznie dobra kawa w pobliskiej knajpce działa jak ten pstryczek w "facetach w czerni"

Jelenia Góra / MZK

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 207 (285)
zarchiwizowany

#34797

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wychodząc z domu zauważyłam "bawiącą się" przed blokiem gromadkę dzieci. Nie kojarzyłam ich z widzenia, więc grzecznie poprosiłam, aby nie biegały koło samochodów z hulajnogami i rowerami, w odpowiedzi usłyszałam "pier*ol się szmato", cóż, każdy rodzic ma inne metody wychowawcze.
Poszłam na koniec parkingu który łączy się z łąką żeby spokojnie zapalić papierosa, nagle jeden z dzieciaków - na oko 4 klasa podstawówki - podbiega do mnie i drze japę "dawaj papierosa!", ja zdziwienie, odpowiadam stanowczo, że nie ma takiej opcji, dostałam z kopa w łydkę, uciekł.
Wracając do samochodu zauważyłam, że dzieci wymyśliły sobie nową zabawę, przejeżdżanie pod szlabanem, ja szlaban otworzyłam, wyjeżdżam moim srebrnym pociskiem i widzę, że dzieciaki stoją zaraz pod szlabanem. "Oho, zaraz pirzgnie" pomyślałam i czekałam chwilkę, aż bramka opadnie na dół. No i nie myliłam się, ten, który jeszcze przed chwilą chciał wyłudzić ode mnie papierosa trzymając się za głowę zwijał się z bólu.
Nieplanowana zemsta jest słodka.

Jelenia Góra / Zabobrze

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (235)
zarchiwizowany

#32454

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Godzina 15, wracam ze szkoły do domu - przez miasto. Na Placu Ratuszowym zauważam moją babcię siedzącą na ławce, obok niej dwie torby zakupów. Przywitałam się, zapytałam czy nie trzeba pomóc jej tego zanieść do domu, czyli jakieś 200 metrów dalej. [B]abcia szczęśliwa, że nie musi wszystkiego sama nosić.
Biorę torby w rękę i zaczynam powolutku iść, nagle słyszę krzyk jakiejś [k]obiety

[k] - zostaw to gówniaro! starszych ludzi okradać?!
- proszę się uspokoić, pomagam babci zanieść zakupy do domu
[k] - ja już wiem! stój! na policję dzwonię! - podeszła do babci, zaczęła wypytywać czy nic się nie stało, babcia stoi uśmiechnięta, ja zdziwiona czekam jak się akcja rozwinie

Po kilku minutach podjeżdża [s]traż miejska, zaczynają pytać co się stało

[k] - ta gówniara napadła na tą panią!
[s] - czy to prawda?
[B] - ależ nie! to moja wnuczka, tłumaczyła Pani, że pomaga mi zanieść zakupy - babcia zaczyna się śmiać

Obca kobieta spaliła buraka, panowie ze straży miejskiej zaczęli się śmiać. Babci życzyli miłego dnia, a awanturniczkę poprosili do siebie w celu wytłumaczenia dlaczego ich bezpodstawnie wezwała.

Jelenia Góra

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (262)

#31331

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od około roku zajmuję się piercingiem, kłuję ludzi u siebie w domu, nie mam żadnych certyfikatów, bo w Polsce nawet nie ma takiego zawodu jak "piercer", wszystko jest sterylne i tak jak powinno być.

Zadzwoniła dzisiaj do mnie pewna Pani, która zapytała czy może przyjechać na zmianę kolczyków w uszach jej córeczki, oczywiście zgodziłam się, godzinę później była już u mnie. Okazało się, że to ta sama dziewczynka, której przekłuwałam uszy około 3 miesięcy temu, z czym wiąże dość bolesna dla niej historia:

Pół roku temu miałam okazję ją gościć u siebie po raz pierwszy. Dziewczynka miała łzy w oczkach, jej mama była spanikowana, uszy w fatalnym stanie. Okazało się, że koleżanka matki zaczęła na własną rękę przebijać ludziom różne części ciała - oczywiście nie mając o tym żadnego pojęcia. Kupiła pistolet do robienia kolczyków - co jest najgorszym co może spotkać nasze ciało, ponieważ rozrywa, a nie przebija tkankę. Mama dziewczynki stwierdziła, że pójdzie do koleżanki przebić uszy swojej córce. Skończyło się to ogromnym zakażeniem, opuchlizna prawie pochłonęła kolczyki, a przy okazji dziewczynka cierpiała i to nie mało. Genialna koleżanka, stwierdziła, że kolczyki można zmienić na inne już po 2 tygodniach!, gdy minimalny czas zalecany przez piercerów to przynajmniej 1,5 miesiąca!

Po prawie 2,5 miesięcznej kuracji, żeby doprowadzić płatki do poprzedniego stanu i aby były gotowe do ponownego przebicia, zjawiły się znowu u mnie, uszy przebite poprawnie, sterylne kolczyki założone, dziecko szczęśliwe.
Kolejny raz był właśnie dzisiaj, na zmianę biżuterii.
Matka dziewczynki powiedziała mi, że z koleżanką kontaktu już nie ma.

Najbardziej szkoda mi tej dziewczynki, to naprawdę słodkie, uśmiechnięte dziecko, które musiało przejść przez leczenie i niesamowity ból.

Piekielnej koleżance pogratulować intelektu.

Jelenia Góra

Skomentuj (82) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 802 (930)

#30557

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piękny, słoneczny dzień w Jeleniej Górze. Stwierdziliśmy z lubym, że to idealny dzień na przejażdżkę z psem do parku.

Luby przyjechał po mnie dość mocno rozdygotany i opowiedział mi co stało się chwilę wcześniej.

Jechał spokojnie jedną z uliczek Zabobrza, przejeżdżając obok sklepu z używaną odzieżą - który znajduje się na małej górce - zauważył na środku ulicy stojący wózek.

Zatrzymał się z piskiem opon, wysiadł z samochodu i zauważył, że w wózku leży sobie malutkie dziecko. Więc wziął ten wózek, wprowadził pod górkę, otworzył drzwi do sklepu i krzyknął:
- Przepraszam bardzo, czyjś wózek stoi na środku drogi! Nagle jedna z pań zerwała się jak poparzona, wybiegła przed sklep i zobaczyła wózek ze swoim dzieckiem trzymany przez lubego.
Podziękowań nie było końca, że bohater, dziecko jej uratował. On jednak nie był zbyt zainteresowany pochwałami od piekielnej mamuśki, opieprzył ją z góry do dołu, że gdyby ktoś jechał szybciej maleństwo skończyłoby w plastikowym worku.

Więc pamiętajcie, blokujcie kółka w wózkach, szczególnie gdy zostawiacie je ustawione z górki.

Jelenia Góra / Zabobrze

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 592 (688)
zarchiwizowany

#31230

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Byłam zmuszona wyjść dzisiaj z domu na małe zakupy. Umówiłam się z lubym w pasażu, żeby pomógł mi zawieźć wszystko do domu. Po wyjściu ze sklepu usiadłam na chwilę, na ławce przy fontannie - w pasażu i zaczynam pisać smsa. Po chwili widzę, że ktoś się dosiadł i bacznie mnie obserwuje. Odwróciłam się i zobaczyłam małego, uśmiechniętego chłopca.

[J]a
[Ch]łopiec

[Ch] - Fajne ma pani włosy
[J] - A dziękuję

Po chwili czuję, że jego rączka zbliża się do mojego ucha

[Ch] - Fajne ma pani kolczyki, mogę dotknąć?
[J] - No pewnie, ale się nie przestrasz

(Jestem dumną posiadaczką 30mm tuneli w uszach)

Dotknął, popatrzył i siedzi dalej.

[J] - A gdzie są twoi rodzice?
[Ch] - Mama poszła na zakupy

No i wtedy się we mnie zagotowało, czekałam tam około 20 minut na lubego, a chłopczyk cały czas mi towarzyszył zadając różne, momentami dość dziwne pytania.

Miałam już stawać, ale zauważyłam, że biegnie w moją stronę jakaś kobieta wymachując torebką i krzycząc niezrozumiałe dla mnie słowa.

[K] - Co ty robisz z moim dzieckiem?!
[Ch] - Ja tu siedziałem mamo
[J] - Proszę Pani, zostawia Pani dziecko bez opieki, chłopiec przyszedł do mnie i siedział prawie pół godziny czekając na Panią!
[K] - Bo ja zakupy musiałam zrobić to gówniarz nie będzie mi przeszkadzał!

Miałam tylko nadzieję, że w złości nie przywali mi torebką, wtem nadszedł ratunek pod postacią lubego, który do najchudszych i najniższych nie należy, wyglądam przy nim trochę jak bezbronne maleństwo.

Kobieta popatrzyła na niego, na mnie, szarpnęła dziecko za rękę i szybko odeszła.
Chłopczyk tylko odwrócił się i mi pomachał.

Jelenia Góra / Tesco

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (276)
zarchiwizowany

#30267

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Półtora roku temu podczas wakacji zdecydowałam się razem z koleżanką na wolontariat w schronisku dla małych zwierząt. Pewnego dnia przyszedł pan z malutkim pieskiem na rękach, stwierdził, że znalazł go niedaleko schroniska koło ruiny opuszczonego domu. Przyjęliśmy pieska i dla pewności poprosiliśmy pana, żeby nas tam zaprowadził.
Na miejscu ewidentnie było słychać piski innych psów. Zostawiliśmy tam trochę karmy i wody, żeby przyjść z kimś z pracowników.
Na drugi dzień przy ruinie zauważyliśmy starszą panią, która również zostawiła tam jedzenie i wodę. Zapytaliśmy czy nie wie, skąd się wzięły w takim miejscu psy. Pani opowiedziała nam o swojej sąsiadce, która kupiła sobie pieska. Niestety suczka oszczeniła się (oczywiście z niewiadomych powodów), więc pani stwierdziła, że wyrzuci psa z domu - razem ze szczeniakami. Suczka zamieszkała w piwnicy opuszczonego domu razem z maleństwami.
Jeszcze w ten sam dzień wszystkie pieski zostały przeniesione do schroniska. Niestety 2 z 5 szczeniaków trzeba było uśpić, matka była prawie wyczerpana. Pod koniec naszego wolontariatu w schronisku nie został ani jeden ze szczeniaków, a matka została schroniskową pupilką i jest uwielbiana przez wszystkich.

Pani piekielna, która wyrzuciła pieski nie poniosła żadnej konsekwencji tego co zrobiła - niestety. Wyparła się wszystkiego, chociaż kilku sąsiadów potwierdziło wersję starszej pani, którą spotkaliśmy za pierwszym razem.

Jelenia Góra

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (221)

#27084

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od pewnego czasu mam przyjemność bycia właścicielką pewnego piekielnego jamniczka - Filipa. Pies jak pies, jednak bardzo boi się gdy jest poza domem, trzyma się blisko nogi, nie daje się głaskać.
Wczoraj na dłuższym spacerze spotkaliśmy z maleństwem pewnego (P)ana.

(P) - Jaki śliczny piesek!
(J) - Proszę go nie głaskać, bo się boi!
Filip usiadł na ławce obok mnie, podkulił ogon i zaczyna cichutko popiskiwać.
(P) - Miałem kiedyś takiego! - i zaczyna drugą próbę pogłaskania
(J) - Niech pan da mu spokój!
Pan zaczyna się bardziej ′dobierać′ do psa, który schował się za mną.

Nagle pan wykonał jakiś dziwny ruch i trzymał już Filipa na rękach(!). Ja w szoku, pies piszczy jak nigdy, Pan się cieszy.
(P) - Jednak się mnie nie boi!

I wtedy stało się to, na co czekałam od momentu jak ten namolny gościu podszedł. Zadziałała reakcja Filipka na stres, po prostu obsikał pana, wyrwał się mu z rąk i znowu schował się za mną.

Pan z dość dziwną miną popatrzył na mnie, na psa i marudząc coś pod nosem po prostu sobie poszedł.

Jelenia Góra / Plac Ratuszowy

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 607 (699)