Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

szczerbus9

Zamieszcza historie od: 23 maja 2018 - 20:00
Ostatnio: 5 marca 2024 - 19:09
  • Historii na głównej: 23 z 73
  • Punktów za historie: 2664
  • Komentarzy: 217
  • Punktów za komentarze: 735
 
zarchiwizowany

#85517

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W końcu zmieniłem pracę! Nadal spawam, ale tym razem piece C.O. Było by zbyt nudno, gdyby nawet o tym nie było co napisać...

Pomijam narzekanie rodziny, bo patrząc na plotki i opinie z okolicy, zmieniłem pracę na gorsze, ale jakoś po ostatnim nie miałbym oporów pójść na zamiatanie ulic!

Sama praca ogólnie przyjemna. Spawałem na szczelność, więc jakoś leci... Atmosfera też w porządku, może poza Kolegą S. o którego chodzi mi w tej historii...

Z kolegą S dzielę stanowisko (jeden na jednej, drugi na drugiej zmianie). S. jest co prawda młodszy ode mnie, ale tak jak ja zaraz po średniej poszedł do pracy i ciągnie do tej pory na tych piecach. I ma bardzo ważną cechę, zadziera nosa, a właściwie wyżej s*a niż d00pe ma. Ale o tym za chwilę...

Do mnie największe obiekcje ma o porządek na stanowisku. Na początku udzielił mi kilku wskazówek (miejsce tego jest tu, a tego tam). Nie jestem pedantem, ale ogólnie ogarniam stanowisko po robocie. I chyba widocznie było mu to za mało. Zaczęło się delikatnie. Chował pomniejsze narzędzia (szlifierkę, młotek, przecinak, zawory etc). Więc albo załatwiłem sobie z magazynu, albo pożyczałem od kolegów, albo z domu przyniosłem, bo mi zbywało... W między czasie pokazał mi, że na stanowisku jest pusta szafka i co nie schowałem do szafki, latało po hali... Te narzędzia są raczej wytrzymałe, ale nie chciał bym oberwać 1,5kg młotkiem lub szlifierką... No ch... chowałem. W między czasie słuchając psioczenia innych na S.

Jednak przegięcie pały nastąpiło gdy odkręcił i schował palnik z spawarki. Bez tego to już na prawdę nic nie zrobię, więc do Majstra pod drugi. O ile Ja jak zauważyłem brak, to poczułem się jak Kojot gdy mu się droga skończyła, tak Majster dość długo patrzył się na mnie jak na wariata... Ale w końcu kazał mi pożyczyć sobie z innego, pustego stanowiska i zapowiedział, że porozmawia sobie z S.

I tak, następnego dnia wysłuchałem totalnego przypi3rdalania się o byle opiłek na podłodze, a do tej pory pożyczam palnik z tego jednego stanowiska... Majster mi jeszcze zapowiedział, że przeniesie mnie na inne stanowisko, więc czekam cierpliwie...


Dalszą część znam z słyszenia, ale to jest ciekawe...
S. zadziera nosa i w pewnym momencie pokłócił się z brygadzistą, przez co musiał zmienić halę i zmianę (firma się rozwija, jest kilka spawalni i widać jak były dobudowywane kolejne budynki). Trafił do prawdziwego Pedanta (takiego co nawet w koszu ma śmieci ułożone pod linijkę) i ten go strasznie j3bał za porządki. Jemu fajny numer wywinął. na stanowiskach jest na podłodze wielka blacha jako stół roboczy... Żeby nie przepinać masy. Na smarkał (żargon zawodowy, małe spawy i odstrzelone druty) na całej, przez co rył szlifierką na kolanach kilka godzin... I to go chyba czegoś nauczyło...
Spotkałem też kilka osób, które robiły z S. na stanowisku. Każdy potwierdzał działania S... Jakby sprawdzenie nowych?

Praca

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (27)
zarchiwizowany

#85468

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Otworzyli Stary Most... Hip Hip Hura... Wróć... Ch00ja! Tak lepiej...

Stary most, czyli most imienia Ignacego Mościckiego w Puławach. Przeprawa leciwa, nitowana i dość wąska. Przez kilka miesięcy był w remoncie, a otworzyli go tydzień temu. Jednak to co spotkałem w tym czasie, a dziś byłem tego bezpośrednim świadkiem przypomniało mi "Stare Dobre Czasy".

Nieimponująca szerokość jezdni na moście sprawia, że albo kierowcy ciężarówek i autobusów potrafią jeździć i jakoś to idzie, albo nie potrafią i stają, a wtedy robi się wesoło...
Jechałem dziś od od strony miasta i trafiłem na zator. Autokar turystyczny nie potrafił się zmieścić z emką (regionalizm, autobus miejski). O ile kierowcy emek raczej są ogarnięci i nawet nie zwalniając niemal szorują po konstrukcji bokami, ale jadą. A autokar? Jak się już w końcu minęli to jechał z kołem na, a nawet za linią... No co? Wąsko jest!
Tak się złożyło, że przystanąłem na światłach tuż obok następnego przystanku, tuż obok przodu autobusu... Kierowca wyskoczył z szoferki i majstrował coś przy lusterku, a pasażerka (Luba) twierdzi, ze widziała na lusterku dość głębokie rysy... Czyli widocznie nie obyło się bez strat...

A stare dobre czasy? Co prawda jak budowano obwodnicę to ja byłem jeszcze w podstawówce, ale coś tam pamiętam...
Jak pisałem, albo umieli jeździć i choćby zwolnili do prędkości marszu, to jakoś to szło. Kolejki był do mostu, ale jakoś bez przesady. Albo nie umieli jeździć i zatrzymywali się... A wtedy potrafiły się utworzyć korki na kilka kilometrów od mostu.
Zdarzały się też sytuacje gdy Tata mając na 2 zmianę do pracy, wybrał się z Mamą rano na zakupy, ale wracając trafiali na korek. Wtedy by zdążyć do pracy, wracali do domu przez sąsiedni Dęblin (25 km) i z powrotem na Dęblin do pracy... I tylko dla tego, że ktoś nie zna gabarytów własnego pojazdu...

most

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (19)
zarchiwizowany

#85106

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Około miesiąc temu opisywałem wypadek na obwodnicy mojego miasta i związana z nim komentarze... Trafiła niestety do archiwum. Ludzie popisali się wiedzą, a nawet spostrzegawczością czy yntelygencjom.

Tym ostatnim popisali się też zarządcy drogi. Jakieś 2 tygodnie temu pojawiły się piękne, jeszcze owinięte czarnym stretchem nowe znaki przy wjazdach. Koło, trujkąt i prostokąt...

Tak, tak... Zaraz odsłonili ograniczenie do 60, ostrzeżenie o innych zagrożeniach (ostrzegawczy z !) i tabliczkę informującą o ciągnikach i pojazdach wolnobierznych.

Jak dla mnie to przesada. Przypominam to droga dwupasmowa, przyszykowana na drogę ekspresową. Piekielne jest też zachowanie kierowców. Żaden się nie stosuje, więc to martwy przepis dający jedynie pole policji do nadgonienia statystyk... Na szczęście tam nie łapią...

Wypadek: https://www.dziennikwschodni.pl/pulawy/wypadek-w-bronowicach-kolo-pulaw-utrudnienia-w-ruchu,n,1000246355.html

Droga

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (13)
zarchiwizowany

#85096

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia usłyszana od kolegi... Ale chyba nie spodziewaliście się czegoś innego niż samochodów? Tym razem zachłanność sprzedawców części...

Kolega, co prawda sporo starszy, ale niech tak zostanie, ma Teścia, a Teść małe, leciwe autko. Coś wielkości corsy, fiesty, clio w wersji z początku lat 90-tych. W sumie liczy się, że wartoś już liczona w kg...

Senior sobie jeździł i jednej zimy zderzak mu pękł, prawdopodobnie na grudzie. Zrobiło się ciepło i Kolega udał się do pobliskiego autozłomu w poszukiwaniu zderzaka. Był ale za 200, co go trochę przeraziło. Spodziewał się 80-100zł, a nawet się targował. No nic, powiązał na drut i trytytki i jakoś to było...

Seniorowi to jednak nie odpowiadało, ale co robić... Latem zbliżał się przegląd, więc Teść złapał tej specyficznej starszej paniki... Tym razem uparł się, że nie przejdzie przeglądu przez zderzak i nie dał sobie wytłumaczyć... Kolega drugi raz poszedł na złom, licząc, że tamten zmądrzeje. Kolejny raz się przeliczył, bo złomiarz wyrzucił zderzak, bo nie było zainteresowania...

Jak się dowiadywałem, Kolega szukał rady jak lepiej naprawić ten przeklęty zderzak. Spawanie, klejenie, szpachla itp. I oczywiście przeklinał tego ch00ja z złomu, co go chciał zerżnąć, a tylko wk00rwił...

Autozłom

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (26)
zarchiwizowany

#84909

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak pisałem wcześniej, dalej będę opisywał dziwne sytuacje na DK/S12 w okolicy Puław związane z czasowym zamknięciem tzw Starego Mostu...

Dziś nad około 3:30 zdarzył się wypadek. Zderzenie ciężarówki z ciągnikiem rolniczym. Jak jechałem do pracy na 6 to jeszcze pojazdy stały, a jeden pas był wyłączony z ruchu. Ale tak na prawdę rozwaliły mnie komentarze na FB czy stronach informacyjnych (Lublin112, Dziennik Wschodni), gdzie większość ganiła traktorzystę, że w ogóle się tam znalazł, a reszta prostowała tamtych, że miał pełne prawo tam być... Brawo dla inteligencji i wiedzy, bo niektóre pomysły to już przegięcie... Od chłosty, po zabranie gospodarstwa, czyli zupełnie jak g00wnoburza za lewy pas...

Wyjaśnienie
Ten fragment ma zdjęte oznaczenia S i zakazy wjazdu, na potrzeby objazdu...

Ciężarówka miała uszkodzoną kabinę, ale ciągnik pękł jeden raz w połowie, a drugi rozleciał się tylny most (tylna oś). Było też widać resztki konstrukcji i rozrzuconą kapustę. Jak słyszałem "Jedna osoba jest ranna", czyli pewnie traktorzysta, bo musiało go zdrowo obić w tej kabinie...

Jak dla mnie to traktorem jechał na targ (środa), a kierowca ciężarówki go nie lub za późno zauważył i bum... Pewnie jechał całą noc i być może już go senność brała...

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (37)
zarchiwizowany

#84689

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak zostać pozornym strażnikiem lewego pasa? Czyli jak się pomyliliśmy... I za prawdę nie wiem co gorsze...

Wracam do domu z miasta, czyli mam kawałek do przejechania obwodnicą. Wjeżdżam spokojnie, ruch nadzwyczajnie mały i w oddali widzę dość typowy widok. Dwóch kierowców zdaje się z sobą ścigać. Audi na lewym i duży SUV na białoruskich blachach na prawym. Ogólnie nie tak źle...

Dogoniłem ich niepokojąco szybko. Chcę jechać, więc już sięgam do manetki by wbić lewy kierunek i w tym momencie Audi zaczyna hamować. Już Luba na miejscu pasażera wyklina "Strażnika lewego pasa", a ja wbiłem ten przeklęty kierunkowskaz. Audi zwolniło na tyle, że spokojnie dałbym radę objechać go z prawej strony, ale nigdy nie lubiłem tego rozwiązania... Użyłem więc klaksonu i kierowca przede mną zmienił pas...

Historia by się zakończyła gdybym się nie obejrzał przez ramię. Liczyłem, że zobaczę zdenerwowanie lub kamienną twarz... A ujrzałem dwie osoby tępo wpatrzone w cokolwiek na tunelu środkowym...

P.S. A Białorusin. Jechał spokojnie prawym pasem z prędkością pomiędzy 90 a przepisową...


EDIT:
Dla tych co nie rozumieją...
I jestem szczerze załamany jednym z pytań z komentarza...

Jadę sobie dwupasmówką, lewym pasem. Niestety muszę zwolnić, bo gość w audi jedzie na równo z SUV-em na prawym pasie.

Chcę włączyć lewy kierunkowskaz jako umowny, europejski sygnał dla innych, że chce jechać i żeby mi zjechali, ale zanim to zrobiłem Audi zahamowało. I to dość ostro...

Pierwsza myśl, "Strażnik Lewego Pasa" chce się ze mną pobawić, chyba z nudów...

Zamiast wyprzedzić go prawym pasem, włączam jednak ten przeklęty lewy kierunkowskaz i używam klaksonu... Kierowca łagodnie zjeżdża, a ja mogę dalej gonić...

Z ciekawości spoglądam przez ramię. Kierowca i pasażer w Audi są zajęci oglądaniem czegoś co leży prawdopodobnie gdzieś w okolicach drążka zmiany biegów i dźwigni ręcznego. To miejsce nazywane jest tunelem środkowym...

Trochę głupie mi się wydaje takie blokowanie pasa, ale mega głupim jest takie odwrócenie uwagi w tej sytuacji... Oni byli pochyleni i chyba raczej nie podziwiali gałki od zmiany biegów z tak bliska...

Tunel środkowy to element konstrukcji samochodu. Przetłoczenie wzdłuż auta. W RWD tam jest wał napędowy do tylnej osi, a w większości aut obecnie to już tylko wzmocnienie... Najlepiej go widać jako garb na podłodze przy tylnych fotelach...
Tak więc szerokości w tunelu środkowym na autostradzie XD

DK12

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (24)
zarchiwizowany

#84323

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z parkingiem fajnie się rozwinęła... Wiem, że twierdzicie, że pcham się w gips, ale co mi mogą zrobić... Mam wyj3bane...

Dla przypomnienia, kierownik upatrzył sobie miejsce parkingowe, a nie do końca miał do niego wyłączne prawo, więc na spółę z innym zaczęli mi uprzykrzać życie... Ale coś mało skutecznie... Było zastawianie, było straszenie, były polecenia by przestawić samochód. Generalnie miałem to dalej niż głębiej... Ale przejdźmy do sedna...

PREZES ZARZĄDU
Kierownik naskarżył się na mnie do Prezesa, z którym prywatnie się znamy. Kierownik stwierdził, że się go nie słucham i nie wykonuje jego poleceń. Poniekąd prawda, ale w robocie robię to co do mnie należy, a polecenie przestawienia mojego prywatnego samochodu poza terenem firmy nijak nie pasuje mi do polecenia służbowego.
Poszedłem do Prezesa i w sumie zaczął się monolog, bo nie dał mi dojść do słowa. Pytał się jak tam sytuacja w rodzinie i dlaczego taki chorowity się ostatnio zrobiłem (byłem łącznie na 2 L4, w ciągu 5 lat). Przyznałem, że depresja to mi odpowiedział, że nie powinienem jej mieć (bo choroba wybiera). Potem zaczął się jeden monolog jakim to złym pracownikiem jestem, bo się rzekomo kierownictwa nie słucham. Ale oczywiście zaznaczył, że mam się słuchać w pracy, a nie poza nią.
Następnie przeszedł na temat parkingu, to nie jest teren firmy, tylko miasta, ale oni administrują bo utwardzili. Poza tym tam są przypisane miejsca dla kontroli i nadzoru, "bo wiadomo jak to jest, jak ktoś nad kimś stoi, to się go nie lubi i były przypadki zniszczenia aut". jak to usłyszałem to mało z krzesełka nie spadłem. To Prezes jest na tyle naiwny, że to wyłącznie z zwyczajnej ludzkiej zawiści? A może na prawdę coś z nimi jest nie tak (o Kierowniku nie raz dobre rzeczy słyszałem, które nijak nie pokrywają się z tym jaki jest na hali).
na koniec pogroził mi paluszkiem. Wyciągnął przykład wspólnego znajomego i jego już dorosłego syna. Stary od jesieni ciągnie L4, Młody pochodził miesiąc i nie przyszedł więc go wywalili. Normalnie strach się bać. Na dopełnienie omówiliśmy plusy i minusy zostania menelem, w porównaniu do pracy za 1800 na rękę...

KIEROWNIK.
Spotkanie z Prezesem miałem w piątek, a w poniedziałek prawie cały dzień się na mnie boczył. Pod koniec chciał się do mnie przywalić, to go zjechałem za niesłuszną skargę. Zabulgotał, finalnie rozmowa zakończyła się na tym, że w sumie mógłbym go zabić bo ma tętniaka i przy jednym strzale kaplica... Przez tydzień się nie odzywał, a teraz czepia się o najmniejsze szczegóły...

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (26)
zarchiwizowany

#84319

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie ma to jak gościnność... Kolega mnie poprosił o pomoc. Praca w domu jego rodziców, w którym ostatnio mieszka. Jako ciekawostke dodam, że to składanie ciągnika i zakładanie elektryki...

Robiliśmy 3 dni. Czwartek i piątek popołudniami i sobota od rana. Mamuśka kolegi od początku przynosiła nam do garażu kawe i ciastka, co dla mnie jest zbyteczne. Wiadomo przy robocie rece brudne, a w rekawicach nie zawsze wygodnie...

Mamusia tak na prawde rogi pokazala w sobote. Przyniosła obiad do garażu i nas namawia do jedzenia. Problem w tym, że zginęła nam śruba, którą należało by przed przerwą chociaż wsadzić. I się zaczęło. Mamuśka siadajcie i jedzcie, Kolega najpierw "Chwila", potem "Idź stąd"... Tak się nakręcali dobre 5 minut, a ja tam sterczałem jak kołek nie za bardzo mogąc puścić co trzymałem...
Poszła sobie, kolega czerwony, ja się śmieje, a po chwili przybiega Dzwiewczyna Kolegi bo Mamuśka zrobiła jej awanture-wykład na temat wychowania i wstydu...

Mamuśka popisała sie jeszcze na odjezne. Znowu przyleciała z zupą, ale tylko dla mnie. Namawiała, prosiła a nawet próbowała na siłe karmić. Nie lubie takiego zachowania, wręcz się zaciąłem i raczej już bym tej przeklętej zupy nie ruszył. Wynikła z tego kolejna niemal kłutnia. Finalnie nie zjadłem, ale kawe wypiłem...

Ciągnik chodzi, chociaż zostało pare rzeczy do wymiany. Do Kolegi żalu nie mam bo on mi pomógł, ale nie wiem czy następna pomoc będzie na bardziej neutralnym gruncie...

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (15)
zarchiwizowany

#84094

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Siedzę w poczekalni do lekarza medycyny pracy i przyznam sie, że mi się nudzi...

Przypomniało mi sie małe faux pas mojej przychodni gdy robiłem badania wstępne przy przyjęciu do pracy. Dostałem oczywiście orzeczenie o zdolności do pracy, ale w wyniku błędu lekarza tylko na jeden dzień... Sam nawet nie czytałem orzeczenia w wierze, że wszystko jest tam jak należy.

Udało się to jednak załatwić przez firmę...

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (24)
zarchiwizowany

#83947

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Stereotypy, stereotypami, ale pożądek musi być... Jeżdżę znienawidzonym niemieckim autem, które ma pecha do kierowców... Jednak zawsze staram się zachować kulturę jazdy. Pomijam traktowanie mnie jak trędowatego na drodze, bo to co ostatnio odwalają piesi przechodzi dobry smak i rozsądek...

Chodzi mi o przejścia i ludzi idących od mojej lewej. Ja mam jaszcze ładny kawałek do przejścia, z drugiej auta ciut bliżej, ale pieszy wychodzi. Jednak w pół tamtego pasa się zatrzymuje, jakby myślał, że go nie przepuszczę.

Jest to różnie piekielne. Od ledwie irytującego na drogach osiedlowych, przez WTF na ruchliwej jednopasmowej wylotówce (bez wysepki), oraz FacePalm na ruchliwej jednopasmowej drodze w centrum, gdzie przejście jest podzielone szeroką wysepką (starsza pani zatrzymała sie na pasie ruchu, ruszyła dopiero gdy się zatrzymałem?!).

Te przypadki zdarzają mi się ciągle, a dziś nastąpiła kumulacja.

Miasto droga

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -13 (15)