Profil użytkownika

szembor
Zamieszcza historie od: | 15 marca 2018 - 14:29 |
Ostatnio: | 16 maja 2022 - 7:36 |
- Historii na głównej: 136 z 164
- Punktów za historie: 20663
- Komentarzy: 344
- Punktów za komentarze: 1784
Jak pisała TostyzSerem. U mnie piekielność na Wfie była inna.
Otóż szkoła kupiła nowy parkiet do sali gimnastycznej. Był super niby tylko obuwie takie i takie, ale trzymał się do nogi jak cholera. Jednak dyrekcja stwierdziła, iż się zużywa, to ćwiczymy na korytarzu i holu.
Na płytach coś w stylu podrabianego marmuru. Śliskie to jak nie wiem co i w ciągu semestru 9 osób połamało się na tym.
Ale parkiet nówka.
Otóż szkoła kupiła nowy parkiet do sali gimnastycznej. Był super niby tylko obuwie takie i takie, ale trzymał się do nogi jak cholera. Jednak dyrekcja stwierdziła, iż się zużywa, to ćwiczymy na korytarzu i holu.
Na płytach coś w stylu podrabianego marmuru. Śliskie to jak nie wiem co i w ciągu semestru 9 osób połamało się na tym.
Ale parkiet nówka.
szkoła
Ocena:
146
(162)
Jeszcze jedna reklamacyjna.
Facet postanowił odnowić dachy w swoim gospodarstwie, duże hale, około 3000 m2 jeden dach. Faktura na około 100 tys. PLN.
Mija rok i reklamacja, bo farba odpada z dachu. Nie mój produkt, ale jako hurtownik jestem tym pierwszym ogniwem przed producentem. Na miejscu okazuje się, że farba leci, aż miło. Tylko że moja trzyma się super do starej farby, a ta stara odpada.
Wykonawcy nie chciało się zrywać starej farby, to tylko umył dach i pojechał rozpuszczalnikową farbą. Nie wchodząc w szczegóły, efekt znamy.
Sprawa wylądowała w sądzie.
Facet postanowił odnowić dachy w swoim gospodarstwie, duże hale, około 3000 m2 jeden dach. Faktura na około 100 tys. PLN.
Mija rok i reklamacja, bo farba odpada z dachu. Nie mój produkt, ale jako hurtownik jestem tym pierwszym ogniwem przed producentem. Na miejscu okazuje się, że farba leci, aż miło. Tylko że moja trzyma się super do starej farby, a ta stara odpada.
Wykonawcy nie chciało się zrywać starej farby, to tylko umył dach i pojechał rozpuszczalnikową farbą. Nie wchodząc w szczegóły, efekt znamy.
Sprawa wylądowała w sądzie.
Malarz
Ocena:
132
(142)
Mam dziś reklamację farby.
Zacytuje klienta "g...o zaschło w puszkach".
A teraz wyjaśnię.
Facet kupił 2 puszki farby dwuskładnikowej i aby dwa razy nie myć mieszadła to dodał utwardzacz do obu puszek.
A że robota się przedłużała to postanowił dokończyć następnego dnia.
A na puszce jest instrukcja.
Zacytuje klienta "g...o zaschło w puszkach".
A teraz wyjaśnię.
Facet kupił 2 puszki farby dwuskładnikowej i aby dwa razy nie myć mieszadła to dodał utwardzacz do obu puszek.
A że robota się przedłużała to postanowił dokończyć następnego dnia.
A na puszce jest instrukcja.
malowanie
Ocena:
194
(210)
Kilka osób w mojej firmie co piątek zamawia pizze zawsze na 14-tą. Godzina do końca pracy a zawsze nic się nie dzieje, produkcja zakończona, wysyłki poszły itd.
W każdym razie są to 4, 5 szt pizzy plus jakaś cola. Ale gdzie piekielność? Zamawiamy w pizzeria A lub B. I otworzyła się pizzeria C. Ceny ok, to postanawiamy spróbować.
Zamówienie godzina 12-ta 4 pizze sałatka i napoje na godz 14. Dacie radę?
Pizzeria oczywiście bez trudu.
Czekamy i jest już 14 pizzy brak.
No to 14:15 dziewczyna dzwoni i słyszy iż już wychodzą z pieca za kilka minut będą.
Lekkie wkurzenie, bo firma do 15-tej i lepiej iść do domu, ale ok.
14:50 dzwoni jeszcze raz i tym razem kto inny odebrał i tak pizza zaraz wychodzi z pieca.
My że dziękujemy, bo zaraz wychodzimy z firmy.
A zacytuję to co usłyszała w słuchawce "Qra to nie mieszkanie tylko firma? Pizza zaraz będzie".
Od portiera wiem, że była 15:20, ale nikogo do odebrania już nie.
Wnioski dla was...
W każdym razie są to 4, 5 szt pizzy plus jakaś cola. Ale gdzie piekielność? Zamawiamy w pizzeria A lub B. I otworzyła się pizzeria C. Ceny ok, to postanawiamy spróbować.
Zamówienie godzina 12-ta 4 pizze sałatka i napoje na godz 14. Dacie radę?
Pizzeria oczywiście bez trudu.
Czekamy i jest już 14 pizzy brak.
No to 14:15 dziewczyna dzwoni i słyszy iż już wychodzą z pieca za kilka minut będą.
Lekkie wkurzenie, bo firma do 15-tej i lepiej iść do domu, ale ok.
14:50 dzwoni jeszcze raz i tym razem kto inny odebrał i tak pizza zaraz wychodzi z pieca.
My że dziękujemy, bo zaraz wychodzimy z firmy.
A zacytuję to co usłyszała w słuchawce "Qra to nie mieszkanie tylko firma? Pizza zaraz będzie".
Od portiera wiem, że była 15:20, ale nikogo do odebrania już nie.
Wnioski dla was...
Pizzeria
Ocena:
206
(234)
Rodzice kolegi z czasów studenckich prowadzili zakład zajmujący się gadżetami reklamowymi. No i z czasem kolega przejął interes i całkiem rozwinął. A, że czasem przy piwku się spotykamy, to opowie trochę piekielności.
1.
Ma w ofercie koszulki, długopisy, ale i sporo nietypowych artykułów. Jednym z nich jest możliwość wydrukowania logo na tarczy zegarka. Taki podstawowy model, choć wygląda na drogi, no i przychodzi w częściach także nadruk i złożenie to pikuś.
W każdym razie pisze klient, duża korporacja.
Oni chcą 25 zegarków dla przedstawicieli z logo firmy i ze strony firmy kolegi wybierają przykład. Tylko wybrali Casio Edifice, na którym był pokazany grawer na bransolecie.
I uwaga, oni chcą 25 takich zegarków, tylko z ich logiem na tarczy zamiast producenta zegarka.
Na odpowiedź iż to nielegalne, a nawet jak to technicznie niemożliwe, odpowiedzieli: "Myśleliśmy, że jesteście poważną firmą".
2.
Kolega zainwestował w mały warsztat i ma możliwość wykonania niedużych metalowych gadżetów. Ma też w swojej ofercie noże (scyzoryki i nieduże składane wg własnego projektu) i o ile rękojeść wykonuje sam na maszynie, to ostrza zamawia.
I zamówienie na 200 nożyków z grawerem loga klienta.
Ok, wykonanie aluminiowej obudowy z grawerem to dla maszyny 15 minut, zatem kilka dni pracy plus czas na dojście ostrzy i poskładanie. Czas realizacji max 10 dni.
Odpowiedź: "Jesteście niepoważni potrzebujemy, to na jutro".
O dziwo, tylko duże firmy mają takie problemy.
1.
Ma w ofercie koszulki, długopisy, ale i sporo nietypowych artykułów. Jednym z nich jest możliwość wydrukowania logo na tarczy zegarka. Taki podstawowy model, choć wygląda na drogi, no i przychodzi w częściach także nadruk i złożenie to pikuś.
W każdym razie pisze klient, duża korporacja.
Oni chcą 25 zegarków dla przedstawicieli z logo firmy i ze strony firmy kolegi wybierają przykład. Tylko wybrali Casio Edifice, na którym był pokazany grawer na bransolecie.
I uwaga, oni chcą 25 takich zegarków, tylko z ich logiem na tarczy zamiast producenta zegarka.
Na odpowiedź iż to nielegalne, a nawet jak to technicznie niemożliwe, odpowiedzieli: "Myśleliśmy, że jesteście poważną firmą".
2.
Kolega zainwestował w mały warsztat i ma możliwość wykonania niedużych metalowych gadżetów. Ma też w swojej ofercie noże (scyzoryki i nieduże składane wg własnego projektu) i o ile rękojeść wykonuje sam na maszynie, to ostrza zamawia.
I zamówienie na 200 nożyków z grawerem loga klienta.
Ok, wykonanie aluminiowej obudowy z grawerem to dla maszyny 15 minut, zatem kilka dni pracy plus czas na dojście ostrzy i poskładanie. Czas realizacji max 10 dni.
Odpowiedź: "Jesteście niepoważni potrzebujemy, to na jutro".
O dziwo, tylko duże firmy mają takie problemy.
reklama
Ocena:
149
(159)
Jak student załatwił firmę na lekko milion złotych.
Jak pisałem prowadzę działalność hurt art budowlanymi. Ale już obecnie posiadam możliwość produkcji farby (bazy) do dokolorowywania. Mój produkt autorski z czasu studiów dopracowany latami. W każdym razie, zanim posiadłem możliwość produkcji, zlecałem to jednej firmie. Cała receptura, składniki i proces technologiczny. Oczywiście umowy podpisane dotyczące tajemnicy. Obie strony szczęśliwe, ja mam produkt, a oni non stop zbyt towaru.
No ale gdzie piekielność? Studentka praktykantka. Wykonywała próbę laboratoryjną wyrobu i spisała wszystko: cały skład i kolejność, i umieściła w sprawozdaniu. A potem wrzuciła na forum swojej katedry. Sprawa wyszła przypadkiem od kolegi co został na uczelni i jest doktorem w tej katedrze, i który zna skład, bo zlecałem im badania.
Akcja prawnika i niby wszystko usunięte, ale w świat poszło. Umowa to umowa i kary też. A dodam studentka miała wpisaną w umowie praktyk tajemnicą zakładową.
Ja w każdym razie dostałem dużą kasę z kary umownej i odszkodowania, kupiłem własne maszyny, a studentka miała sprawę o odszkodowanie moje i wykonawcy. To są kwoty powyżej miliona. Czy warto było?
Jak pisałem prowadzę działalność hurt art budowlanymi. Ale już obecnie posiadam możliwość produkcji farby (bazy) do dokolorowywania. Mój produkt autorski z czasu studiów dopracowany latami. W każdym razie, zanim posiadłem możliwość produkcji, zlecałem to jednej firmie. Cała receptura, składniki i proces technologiczny. Oczywiście umowy podpisane dotyczące tajemnicy. Obie strony szczęśliwe, ja mam produkt, a oni non stop zbyt towaru.
No ale gdzie piekielność? Studentka praktykantka. Wykonywała próbę laboratoryjną wyrobu i spisała wszystko: cały skład i kolejność, i umieściła w sprawozdaniu. A potem wrzuciła na forum swojej katedry. Sprawa wyszła przypadkiem od kolegi co został na uczelni i jest doktorem w tej katedrze, i który zna skład, bo zlecałem im badania.
Akcja prawnika i niby wszystko usunięte, ale w świat poszło. Umowa to umowa i kary też. A dodam studentka miała wpisaną w umowie praktyk tajemnicą zakładową.
Ja w każdym razie dostałem dużą kasę z kary umownej i odszkodowania, kupiłem własne maszyny, a studentka miała sprawę o odszkodowanie moje i wykonawcy. To są kwoty powyżej miliona. Czy warto było?
Studenci
Ocena:
207
(219)
W dużym skrócie, 3 lata temu zmarł mi wujek. A jako, że wcześniej zmarła jego córka i żona, to ostatnie lata korzystał z życia jak tylko mógł. Po prostu nie oszczędzał, kredyty jakie tylko mógł, mieszkanie sprzedał na zasadzie mieszka do śmierci itd.
W każdym razie jako zgodnie z prawem najbliżsi żyjący krewni (potomkowie rodzeństwa rodziców wujka), ja i kuzynka, dostaliśmy kukułcze jajo w postaci spadku czyt. długu.
Oczywiście odrzucony. Pierwszy ja, potem po sprawie sądowej córka i teoretycznie sprawa czysta.
No ale firma co dług wykupiła, nie przyjęła tego do wiadomości i co miesiąc dostajemy pismo aby zapłacić tylko 60 tysięcy złotych, bo skierują sprawę do sądu. Kiedyś zadzwoniłem i informuję iż posiadam notarialne odrzucenie.
Oczywiście, to kiedy Pan zapłaci?
OK, to się bawimy. Jako iż unikam jak mogę podawania moich danych, a poprosili, cóż nazwisko i adres znają to podam, ale poprosili o pesel celem weryfikacji, to podałem pesel jaki kiedyś wymyśliłem do rejestracji na różnych portalach i o dziwo działał. I najlepsze babka w słuchawce potwierdziła iż się... zgadza!
A teraz finał. Pismo z esądu z nakazem zapłaty - moje dane i pesel podany z d..y.
Kto piekielny? Firma windykacyjna, która nie wiem co ugra wiedząc o odrzuceniu spadku, bo prawnik wyjaśnił mi, że moje dane mieli z kopii aktu odrzucenia jako wierzycieli (pesel i imiona rodziców są tam dla nich niejawne),
Czy esąd, co klepnął ot tak pismo bez weryfikacji danych?
Sprzeciw już poszedł poparty aktem i błędnym peselem.
Czekam na rozprawę i zgłosiłem na policję próbę wymuszenia.
W każdym razie jako zgodnie z prawem najbliżsi żyjący krewni (potomkowie rodzeństwa rodziców wujka), ja i kuzynka, dostaliśmy kukułcze jajo w postaci spadku czyt. długu.
Oczywiście odrzucony. Pierwszy ja, potem po sprawie sądowej córka i teoretycznie sprawa czysta.
No ale firma co dług wykupiła, nie przyjęła tego do wiadomości i co miesiąc dostajemy pismo aby zapłacić tylko 60 tysięcy złotych, bo skierują sprawę do sądu. Kiedyś zadzwoniłem i informuję iż posiadam notarialne odrzucenie.
Oczywiście, to kiedy Pan zapłaci?
OK, to się bawimy. Jako iż unikam jak mogę podawania moich danych, a poprosili, cóż nazwisko i adres znają to podam, ale poprosili o pesel celem weryfikacji, to podałem pesel jaki kiedyś wymyśliłem do rejestracji na różnych portalach i o dziwo działał. I najlepsze babka w słuchawce potwierdziła iż się... zgadza!
A teraz finał. Pismo z esądu z nakazem zapłaty - moje dane i pesel podany z d..y.
Kto piekielny? Firma windykacyjna, która nie wiem co ugra wiedząc o odrzuceniu spadku, bo prawnik wyjaśnił mi, że moje dane mieli z kopii aktu odrzucenia jako wierzycieli (pesel i imiona rodziców są tam dla nich niejawne),
Czy esąd, co klepnął ot tak pismo bez weryfikacji danych?
Sprzeciw już poszedł poparty aktem i błędnym peselem.
Czekam na rozprawę i zgłosiłem na policję próbę wymuszenia.
Firma windykacyjna
Ocena:
205
(225)
Moje pierwsze doświadczenie z „mi się należy” i to poziom max. Początek wieku.
Z moją lubą jechaliśmy na Sylwestra w górach organizowanego przez samorząd jej uczelni. Pamiętam, że termin wypadł tak, że 30 przyjazd, 31 pobyt i 1 powrót, ale 2 i 3 to weekend. W każdym razie dojazd od razu w dwie strony 100 zł od osoby lub własny. Ja, podobnie jak kilka osób, stwierdziliśmy, że przyjeżdżamy własnymi wózkami i dokupujemy pobyt do 3-go.
No i trafili też się piekielni. A dodam, byłem wtedy dumnym posiadaczem Matiza, jeszcze z LPG, co obniżało koszty jazdy, ale bagażnik przedstawiał istnieć, np. zapas nie był na swoim miejscu itd.
W każdym razie - dzień wyjazdu.
Jedna parka z kimś przyjechała i tamci wyjechali do Krakowa zaraz 1-szego, a reszta osób jak przyjeżdżali, to pełne wozy. No i Matiz: z tyłu moja torba, duża walizka lubej, grube kurtki - innymi słowy tylna kanapa zawalona.
I właściwą akcja. J – ja, P - piekielni.
P – Cześć, podobno wracacie do Warszawy.
J – Tak.
P – Super, to zabieramy się z wami.
Zero proszę, czy możemy itd. Oświadczyli i już.
J – Wiecie, jest mały problem, otóż to mały wóz i niestety z tyłu mam bagaże i po prostu nie mam miejsca na was i wasze torby. A nawet jakby się wszyscy powciskali, to jazda jest po prostu niebezpieczna.
P - Pier... sz, jeździliśmy Fabią w 8 osób (gratuluję).
J - To poszukajcie Fabii.
Obsmarowywali nas równo, bo wiadomo, wozem wygodniej, a tu trzeba szukać transportu, ale osoby posiadające wozy jakoś rozumiały brak miejsca, a wiecie, im się należy.
Dla minusujących, że dałoby radę. Mieli ze sobą po 2 sztywne walizki, wg mnie do Passata by do bagażnika nie weszły.
Z moją lubą jechaliśmy na Sylwestra w górach organizowanego przez samorząd jej uczelni. Pamiętam, że termin wypadł tak, że 30 przyjazd, 31 pobyt i 1 powrót, ale 2 i 3 to weekend. W każdym razie dojazd od razu w dwie strony 100 zł od osoby lub własny. Ja, podobnie jak kilka osób, stwierdziliśmy, że przyjeżdżamy własnymi wózkami i dokupujemy pobyt do 3-go.
No i trafili też się piekielni. A dodam, byłem wtedy dumnym posiadaczem Matiza, jeszcze z LPG, co obniżało koszty jazdy, ale bagażnik przedstawiał istnieć, np. zapas nie był na swoim miejscu itd.
W każdym razie - dzień wyjazdu.
Jedna parka z kimś przyjechała i tamci wyjechali do Krakowa zaraz 1-szego, a reszta osób jak przyjeżdżali, to pełne wozy. No i Matiz: z tyłu moja torba, duża walizka lubej, grube kurtki - innymi słowy tylna kanapa zawalona.
I właściwą akcja. J – ja, P - piekielni.
P – Cześć, podobno wracacie do Warszawy.
J – Tak.
P – Super, to zabieramy się z wami.
Zero proszę, czy możemy itd. Oświadczyli i już.
J – Wiecie, jest mały problem, otóż to mały wóz i niestety z tyłu mam bagaże i po prostu nie mam miejsca na was i wasze torby. A nawet jakby się wszyscy powciskali, to jazda jest po prostu niebezpieczna.
P - Pier... sz, jeździliśmy Fabią w 8 osób (gratuluję).
J - To poszukajcie Fabii.
Obsmarowywali nas równo, bo wiadomo, wozem wygodniej, a tu trzeba szukać transportu, ale osoby posiadające wozy jakoś rozumiały brak miejsca, a wiecie, im się należy.
Dla minusujących, że dałoby radę. Mieli ze sobą po 2 sztywne walizki, wg mnie do Passata by do bagażnika nie weszły.
Sylwester
Ocena:
196
(288)
zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Sprzed 4h.
Telefon od Janusza "Bysnesu"
Otóż potrzebuje towaru na jutro na 8 rano.
OK to nie problem firma jest od 6stej to damy radę.
Ale gdzie piekielność?
Jego płatności. Termin u niego należy liczyć x10. I tak 7 dni to 70 lub lepiej, a ty mrozisz pieniądze.
Ale ok klient to klient. Dobra kwota nieduża tylko 3200 PLN zapłacisz kierowcy.
Poproszę terminową fakturę.
Na negatywną odpowiedź:
Bank jeszcze nieotwarty
Bankomat ma za niskie limity
Musi sprzedać towar i zapłaci
Pewnie kierowca mnie okradnie
Itd itd itd
Cóż mam kumatego chłopaka a na 100% obstawiam iż będzie chciał przeliczyć każdą sztukę towaru i jak tylko wypakuje towar nagle będzie to on musi teraz do bankomatu jechać i coś mu wypadnie po drodze.
Oj będzie liczył na pace.
Telefon od Janusza "Bysnesu"
Otóż potrzebuje towaru na jutro na 8 rano.
OK to nie problem firma jest od 6stej to damy radę.
Ale gdzie piekielność?
Jego płatności. Termin u niego należy liczyć x10. I tak 7 dni to 70 lub lepiej, a ty mrozisz pieniądze.
Ale ok klient to klient. Dobra kwota nieduża tylko 3200 PLN zapłacisz kierowcy.
Poproszę terminową fakturę.
Na negatywną odpowiedź:
Bank jeszcze nieotwarty
Bankomat ma za niskie limity
Musi sprzedać towar i zapłaci
Pewnie kierowca mnie okradnie
Itd itd itd
Cóż mam kumatego chłopaka a na 100% obstawiam iż będzie chciał przeliczyć każdą sztukę towaru i jak tylko wypakuje towar nagle będzie to on musi teraz do bankomatu jechać i coś mu wypadnie po drodze.
Oj będzie liczył na pace.
Janusz
Ocena:
11
(45)
zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Kolega popsuł imprezę a mianowicie powrót z niej znajomym jego żony.
W skrócie impreza noworoczne w ośrodku 25km od miasta. Jeździ tam komunikacja miejska ale do 23 ostatni powrót, a koszt taxi to około 200zł (za dojazd taxi trzeba dodać) W każdym razie 5tka osób urabiała ją, że jej mąż jak przyjedzie to się zabiorą. Na zwrotną, że to niemożliwe kwitowali oj tam masz duży samochód damy radę.
No i przyjechał 2 osobowym Ford Courier jako iż ich prywatne jest w warsztacie.
Jakoś nikt nie zrozumiał jak mówiła iż mają inny wóz.
W skrócie impreza noworoczne w ośrodku 25km od miasta. Jeździ tam komunikacja miejska ale do 23 ostatni powrót, a koszt taxi to około 200zł (za dojazd taxi trzeba dodać) W każdym razie 5tka osób urabiała ją, że jej mąż jak przyjedzie to się zabiorą. Na zwrotną, że to niemożliwe kwitowali oj tam masz duży samochód damy radę.
No i przyjechał 2 osobowym Ford Courier jako iż ich prywatne jest w warsztacie.
Jakoś nikt nie zrozumiał jak mówiła iż mają inny wóz.
Ludzie
Ocena:
7
(43)