Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

szyszunia10

Zamieszcza historie od: 3 kwietnia 2011 - 0:16
Ostatnio: 29 września 2023 - 1:55
  • Historii na głównej: 5 z 7
  • Punktów za historie: 2078
  • Komentarzy: 60
  • Punktów za komentarze: 240
 
zarchiwizowany

#35640

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zamówiłam pewną rzecz na Allegro. Wybrałam dostawę kurierem, zapłaciłam i czekam. Dostałam na maila potwierdzenie, towar wysłano... Siódemką. Oho, myślę sobie, tyle się tu naczytałam o piekielnych z tej firmy, że spodziewałam się najgorszego. Ale nie, dziś telefon, czy jest ktoś w domu, bo zaraz będzie mógł podjechać. No miodzio. Odebrałam paczkę, chcę podpisać potwierdzenie odbioru i...
- Drukowanymi poproszę! - Zaraz, zaraz... od kiedy to na jakimkolwiek dokumencie podpisujemy się caps-lockiem? Zerkam na podpisy innych odbiorców, oczywiście wypisane dużymi, drukowanymi literami. Wniosek dla mnie oczywisty, w końcu ilu z Was znalazło przesyłkę pod drzwiami czy w innych miejscach, w których znaleźć jej nie powinniście? Ale oczywiście odbiór potwierdzony ′drukowanym′ podpisem. A potem pewnie tłumaczenia w stylu: ′Ja się tak nie podpisuję!′ - "Ale jak to? Wszyscy podpisują się drukowanymi, pan też się tak podpisał!′
Ot i zagadka rozwiązana.
Oczywiście podpisałam się swoim, ′oryginalnym′ podpisem.

kurierzy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 181 (233)
zarchiwizowany

#21421

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ponieważ moje dotychczasowe kwalifikacje zawodowe i chęć kontynuowania swojej edukacji nie pozwalają mi na podjęcie superekstra wymarzonej pracy za godziwe wynagrodzenie, zostałam zmuszona do podpisania umowy z tzw. agencją pracy tymczasowej. Kto doświadczył tego zaszczytu ten dobrze wie, że praca ta tymczasową bywa tylko z nazwy, no ale lepsze to, niż maminy garnuszek. Tak więc po raz kolejny wylądowałam na kasie w Carrefourze, tym razem w molochu, a jak wiadomo im większy sklep, tym więcej piekielnych klientów pomieści.
Dziś małe co nieco o klientach, którzy są nieświadomi swojej piekielności. Czasem chcą dobrze, ale z perspektywy kasjera są naprawdę uciążliwi.

1. Siateczkoholicy - zazwyczaj starsi ludzie, choć zdarzają się wyjątki w postaci osobników młodszych. Pakują wszystko do małych, przezroczystych siateczek, tzw, zrywek. Są święcie przekonani, że ułatwiają nam pracę segregując artykuły wg rodzaju. Do jednej siateczki ładują wszystkie batoniki/przyprawy/jogurciki, często różnych smaków czy nawet marek, bo przecież to bez różnicy. Poziom hard - torebeczka zawiązana, żeby przypadkiem nic w koszyku nie wypadło albo nie pękło.
W czym problem? Czytniki nie zawsze chcą współpracować ze zrywkami, a klient nie zawsze pamięta, ile sztuk danego rodzaju zapakował w torebeczkę.

2. Chodzące cenniki, czyli "Pani, to po cztery z kawałkiem było" - Czasami zdarza się, że jakiś produkt nie ma kodu. Zapamiętajcie drodzy Użytkownicy, że to w żadnym wypadku nie jest winą kasjera, zapiszcie to sobie i odczytujcie za każdym razem, ilekroć przyjdzie wam chęć opieprzyć za to biedną panią za kasą. Ale do rzeczy. Nie ma kodu - nie da się nabić towaru na kasę. Niestety, w XXI wieku nie każdy chyba jeszcze o tym wie, bo gdy tylko informuję klienta o braku owego zakreskowanego kwadracika, ten od razu podaje cenę i próbuje przekonać mnie, że jednak mogę, ba, MUSZĘ nabić to bez kodu. Szybki telefon na odpowiedni dział zwykle załatwia sprawę, jednak piekielny dalej wie lepiej, że ′to przecież po cztery złote było... chyba′.

3. Fetyszyści kas zamkniętych - czyli klienci, którzy pomimo wielu kas, zawsze wybiorą tę, która w danej chwili jest zamknięta. W Carrefourze, w którym pracuję, kasjerzy zliczają gotówkę na sklepie, najczęściej na jakiejś krańcowej kasie, żeby mieć trochę spokoju. Niestety, taki spokój często jest zakłócany przez pytanie: ′Czy można jeszcze?′. Wydawałoby się, że najlepszą odpowiedzią na to pytanie są porozkładane koperty na gotówkę, zaciągnięta taśma sygnalizująca zamkniętą kasę i skupiona mina kasjera odliczającego pod nosem kolejne gorsze. Aż ciśnie się na usta: ′Tak, już, chwileczkę, tylko rozłożę z powrotem pieniążki do kasetki′. Mogę założyć się, że taki piekielny z chęcią poczekałby te parę minut, żeby tylko być pierwszym w kolejce. Co z tego, że w kasie obok byłby obsłużony dużo szybciej, skoro musiałby tam chwilę poczekać? A co jest najgorsze w tym przypadku piekielnych? Trzeba liczyć od nowa...

carrefour

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (232)

1