Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ubycher12

Zamieszcza historie od: 20 kwietnia 2011 - 10:55
Ostatnio: 7 marca 2013 - 13:41
O sobie:

U-boot;
1) Osobnik nieobliczalny, rzędu milionus ideos et minutos, podgrupy maniak literatus. Wysoce niebezpieczny dla otoczenia z powodu wykazywania wrodzonych tendencji samobójczych poprzedzonych okrzykiem "Patrznato" względnie "Potrzymajmipiwo".
2)Określenie niespełnionego rysownika i pisarzyny
3)Maszyna pseudointeligenta, zdolna pracować do 72h bez przechodzenia w tryb uśpienia, napędzana nikotyną i alkoholem etylowym
4)Wg niektórych "Największy świr o twardej dupie i złotym sercu"

  • Historii na głównej: 46 z 79
  • Punktów za historie: 45402
  • Komentarzy: 203
  • Punktów za komentarze: 2080
 
zarchiwizowany

#42033

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wku*w to bardzo delikatne określenie tego co w tej chwili czuję.
Jestem olbrzymim fanem twórczości Jakuba Ćwieka i wszyscy moi znajomi o tym wiedzą. Ta pasja ustępuje jedynie manii wobec serii wiedźmińskiej. Obecnie autor jest w trasie po całej Polsce. 2 godziny temu zamieścił zdjęcia na oficjalnym profilu ze spotkania w Nysie (rzut beretem od Opola). Na zdjęciach, wszędzie dwóch moich kumpli. OK, kontakt mamy słaby, pojechali, nie pomyśleli o mnie, nie ma sprawy.
Po Nysie autor pojechał do Raciborza.
15 minut temu dostałem telefon od kogoś kogo uznawałem za jednego z moich najbliższych znajomych:
Z-SIEMA!
J-Hej. Co jest?
Z-Zgadnij gdzie jestem?
J-Słuchaj, jestem wkurzony, więc sorry, ale ch*j mnie to obchodzi.
Z-W Raciborzu stary!
J-Aha...
Z-Na spotkaniu z tym facetem od tego twojego "Kłamcy"!
J-...
Z-No! X i Y też ze mną są!
J-(przez zaciśnięte zęby)I dzwonisz, by powiedzieć mi o tym ponieważ?
Z-Bo ty go tak lubisz, nie?
J-(ledwo artykułuję przez szczękościsk) Więc?
Z-No daje Ci znać, że go poznaliśmy. W sumie mieliśmy po Ciebie wpaść, bo prosto z Opola jedziemy, ale po drodze nie chciało na się skręcać w te jednokierunkowe do twojego aka, więc nawet nie dzwoniłem...
Rozłączyłem się.


Droga z mojego akademika do najbliższej głównej ulicy i jednocześnie drogi w kierunku Raciborza zajmuje mi razem z ubraniem się i spakowaniem maks 7 minut.
Ale cóż, jednokierunkowe K**WA %^$#@*&%*@^*$!!!

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 260 (610)
zarchiwizowany

#40046

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W tym tygodniu szykuje się mi większa wypłata, więc postanowiłem umilić sobie życie i zakupić porządniejszy zestaw słuchawki+mikrofon do lapka.
Wpadłem do sklepu oglądam, zagadnięty przez ekspedientkę odpowiadam, że tylko na rekonesans przyszedłem. Wszystko cacy.
Nagle Slade'a w słuchawkach zagłusza mi jakiś raban. Wyglądam zza regału na kasę, tam widzę kobietę, obok niej czerwonego jak burak chłopaka (na oko max 10-11 lat). Babka wydziera się na sprzedawcę.
B-JA WAS PODAM DO URZĘDU PRAW KONSUMENTA! DO SĄDU! NA POLICJĘ PODAM OSZUŚCI!
S-Proszę pani, ale tłumaczyłem...
B-Gówno! Ja wiem! Ty mi oczu nie mydl oszuście!
S-Proszę pani...
B-Oszust!
(podchodzi sprzedawczyni wcześniej zagadująca mnie-widać wyżej w sklepowej hierarchii)
S2-O co chodzi?
S-Ta pani...
B-Tak TA PANI! Oszukać mnie chcieliście!
S2-Proszę powiedzieć o co chodzi?
B-Wczoraj grę tu synowi kupiłam! Tę o! (wskazuje na pudełko na ladzie) Patrzyłam jak instaluje (myślę sobie; "oho chyba coś naprawdę nie tak, skoro babka jakoś orientuje się w temacie") i widziałam jak wyskoczył napis: "Zarejestruj swoją kopię"! KOPIĘ!!! A ja kupowałam mu oryginalną grę, a nie PIRACKĄ KOPIĘ OSZUŚCI!!!
Dławiąc się duszonym śmiechem chciałem opuścić sklep, więc musiał przejść obok. W tym momencie szczęka zajechała mi w pobliże Chin lub Australii. Pani obrończyni praw autorskich zakupiła synowi w wieku około 4-klasy podstawówki box (czyli zestaw kilku części)... Werble proszę...
PAINKILLER'a!*
Byłem w takim szoku, że nawet nie docierały do mojej świadomości tłumaczenia sprzedawców.A moja matula miała pretensje jak Crash'u Bandicoot'cie skakałem po głowach żółwi za dawnych lat...


*kto nie kojarzy: tytuł wpisać w google lub youtube - zrozumiecie co to za typ gry.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 221 (273)
zarchiwizowany

#36894

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O stalkerze. Nie, nie tym postapokaliptycznym, tylko o twardogłowym "amancie".
Koleżankę kiedyś dopadł taki delikwent. Od róż pod drzwiami i całkiem neutralnych sms′ów przeszło do naprawdę nieciekawych sytuacji, co doprowadziło ową koleżankę na skraj manii prześladowczej. Niewiele osób o tym wiedziało, ja sam dowiedziałem się czysto przez przypadek, gdy przez chwilę podejrzenia padły na mnie i po ich rozwianiu przyszła mnie za nie przeprosić. Sprawa trafiła na policję po tym jak dostała wiadomość, że "Albo będziesz ze mną, albo z nikim". Dziewczę wówczas młode, z głową pełna wyobrażeń z amerykańskich filmów przestraszyła się i z mamą pognała na komisariat. Tu pojawiła się pierwsza piekielność.
Przyjmujący zgłoszenie wprost w twarz wyśmiał i Ją i jej mamę, że "zawracają mu głowę gówniarskimi zabawami" i "policji nic nie obchodzi, że jakaś dzieciara nie potrafi się pozbyć smarkatego amatora" (to dosłowne cytaty). Mama koleżanki w krzyk, urządziła awanturę, a przyjmujący jedynie zagroził Jej zgłoszenie obrazy funkcjonariusza na służbie. Całe szczęście w nieszczęściu, że na komisariacie pracował jej stary znajomy, który wiedząc, że żadna z nich nie jest skłonna do histerii potraktował je poważnie i sprawą się zajęto.
No tak, zajęto. Genialni panowie policjanci co zrobili? Ano na początku jak najlepiej, zebrano dowody (listy, sms′y, prezenty), przesłuchano koleżankę, jej rodzinę i sąsiadów, jednak to nic praktycznie nie dało. Wpadli więc na pomysł i postanowili przesłuchać kilka osób z jej klasy, łącznie z wychowawczynią...
Możecie sobie wyobrazić co się stało, gdy skrywany problem wyszedł na łono szkoły. Czy rówieśnicy zrozumieli, wsparli, pomogli? Nie ta bajka, nie ten kraj. Piekielność numer 2.
Zaczęły się docinki, wyśmiewanie, wytykanie palcami. Pół biedy, gdyby tylko od rówieśników. Ulubionym zajęciem wychowawczyni stało się wykpiwanie jej przy każdej możliwej okazji, że "niewdzięczna smarkula", "pusta lala, co nie potrafi docenić cudzego uczucia", "egoistka, co patrzy na tępych osiłków, zamiast zwrócić uwagę na takiego cudownego romantyka", "w głowie się poprzewracało i skończy jako stara panna", takie teksty na forum klasy słyszała nie raz. Najgorzej, że wychowawczyni uczyła ich również j.polskiego, więc gdy przyszło do omawiania romantyzmu okazji do docinek było multum. Interwencje rodziców nic nie dawały, gdy przychodzili słyszeli podobne teksty (w nieco lżejszej formie), a dyrektory mimo prób (tu trzeba oddać Jej honor, naprawdę próbowała) nie miała żadnych dowodów przeciw nauczycielce (jakoś z klasy nikt się nie kwapił, aby podpaść swojej wychowawczyni).
Rok szkolny się skończył, koleżanka zmieniła szkołę, zaczął się następny i nagle pod koniec września stalker zniknął. Żadnych sms′ów, listów, prezentów, etc. (a przez cały wrzesień jeszcze dostawała).
Od historii minęło już kilka lat, do dziś nie wiadomo kto to był, ale przez ten cały czas nie rozumiem, jak można tak potraktować młodą, wystraszoną dziewczynę i to ze strony ludzi, którzy w takich sytuacjach powinni najbardziej pomóc.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 249 (287)
zarchiwizowany

#34977

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak kibicować się nie powinno vol II.
Para miała przyjść do baru na finał, by dołączyć do sporej ekipy znajomych. Oboje rzekomo zagorzali kibice Włoch.
Dziewczyna z jakichś powodów musiała się spóźnić i dociera w przerwie meczu. W przerwie jak to w przerwie większości "skraplają się uczucia", więc kolejka do toalety ogromna. Facet z tejże pary w tej kolejce. Przychodzi dziewczyna, tak jak i on z twarzą w barwach Włoch. Przywitała się z częścią znajomych nie stojących w kolejce do wc, popytała o mecz i swojego faceta, po czym mówi, że "wyskoczy tylko na chwilę po coś do samochodu".
W tym czasie facet wraca i siada ze znajomymi. Dziewczyna po powrocie zmieniła cały odcień makijażu; z włoskiego na hiszpański.
Urządziła potężną awanturę na cały bar swojemu facetowi, bo "robi jej siarę kibicując takim lamusom".
Kurtyna.

Euro

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 207 (329)
zarchiwizowany

#34813

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opisuje to na gorącą prośbę Tomka (ojca Adasia).
Młody, co tu dużo ukrywać, ma genialną rodzinkę. Od strony ojca 3 pokolenia harley′owców obu płci, od strony matki zbieranina najróżniejszych pozytywnych wariatów jakich widziałem. Żałuję, że nie mogłem zobaczyć, gdy na ich weselu te dwie menażerie się dogadały i tylko na filmie widziałem jaki ubaw z tego był. Wystarczy powiedzieć, że teściowie młodych oficjalnie wymienili się żonami podczas wesela i rzeczywiście zachowywali się jakby to ta druga była ich żoną (w granicach przyzwoitości oczywiście).
Jedno "ale". W każdej rodzinie znajdzie się czarna owca. W tym przypadku "Oliwia". Oliwia jest młodszą siostrą Tomka. Młodszą o 10 lat.
Analiza:
Obiekt badawczy: Oliwia
Cechy zewnętrzne: gruby pancerz kosmetykopodobny na twarzy, sierść długa koloru blond, ciemna przy skórze, umaszczenie tułowia głównie różowe i białe, wzrost zawyżony przez praktycznie wrośnięte protezy w postaci szpilek, do tego długie pazury (prawdopodobnie występowały u protoplastów w celach obronnych, dziś mija się to z celem z powodu ich kruchości i ataku paniki obiektu na akt złamania któregoś).
Charakterystyka zachowania: nie stwierdzono śladów inteligencji, względnie w pojedynczych przebłyskach zbliżony do upośledzonego glonojada, niezwykłe zdolności przetrwania (uzasadnienie: do dziś nie udowodniono żadnej z hipotez uzasadniających w jaki sposób obiekt jest w stanie funkcjonować samodzielnie), okrzyk godowy "SUPCIIIIIO!!!" wydawany bardzo wysoką i charakterystyczną odmianą pocierania szkłem o styropian.
Zwyczaje godowe: dla bezpieczeństwa zaniechano badań.

Syt 1:
Oliwia zapowiada, że przyprowadzi chłopaka ze swojej klasy. Przykazała wszystkim domownikom, aby o nic go nie wypytywać, bo nie chce by "rodzina wariatów" go spłoszyła. Wszyscy wiedzieli, że będą kłopoty.
Dziadkowie Adasia wraz z Tomkiem siedzą w kuchni. Kawa, kanapki, IM w tle. Wpada Oliwia i wyciąga zza framugi swojego wypićkanego żelem glancusia po solarze, z petem w gębie i wybitnie zdegustowanym wyrazem twarzy.
-Kochanie, to są moi rodzice i brat.
Żelik mierzy wzrokiem wzrokiem wszystkich, wypluł peta na podłogę, przydeptał i wypala:
-Te laska co jest?! A gdzie jest mój browar? Powinien już na stole czekać skoro wiedziałaś, że będę, nie?
Wszyscy poza O w szoku.
-Już, już, kochanie zaraz przyniosę, zaczekaj u mnie.
Wyszedł, pozostałym nadal nie podniosła się szczęka.
-I co? Prawda, że SUPCIIIIO? Tato, popatrz jakiego będziesz miał MĘSKIEGO zięcia! Brat, masz może jakieś piwo?
Była oburzona gdy chłopy wynieśli gnojka na butach.
O i Ż mieli wtedy po 15 lat.

Syt 2.
W czwórkę jadą do rodziny przez pół Polski. 300km od domu Oliwia w szloch i płacz. Histeria to mało powiedziane. Ona musi do domu, teraz już, MUSI!!! Rodzice panika, cały czas pisała z kimś na komórce, może coś się stało komuś? No to w tył zwrot i na pełnym gazie do domu. Próbują wypytać Oliwii a ta tylko prosi o komórkę, na jeden sms, bo jej skończyła się kasa.
Pod samym domem, odzywa się kom Oliwii, wzięła głęboki wdech i...:
-Kaśka w końcu! Dostałaś sms? Musisz mnie szybko z twoją ciotką spotkać, ta co ma salon. Jak to co?! Paznokcie złamałam! Dwa! Musze mieć szybko zrobione! Jak ja się między ludźmi pojawię?!
Awantura podobno była nieziemska.

Syt 3.
U "Adasiów" na kawie. Młody ma kompletnego świra na punkcie swoich włosów, dba, pielęgnuje, etc. Największą zbrodnią jest celowe zniszczenie ich, największą obrazą (poza obrazą rodziny) szydzenie z jego piór.
O siedzi na kawie, Adaś coś majstruje w pobliżu. O wypala:
-Adaś, ściął byś te włosy. Wyglądałbyś jak chłopiec. Trochę żelu i byłbyś jak Ronaldo!
Rodzice młodego w śmiech, a z miny Adasia chyba skopiowano mem Are You F**kin Kidding me?. Patrząc na rodziców, cichym załamanym głosem mówi:
-Czy wy to słyszeliście?
po czym zrobił dorodnego facepalm′a. Na to O w krzyk:
O -O Boże, o Boże, o Boże... dzwońcie po karetkę. Adaś nic Ci nie jest? Adaś ciocia mówi, poznajesz mnie?
T -Odbiło Ci?
O -Dzwoń po karetkę. w telewizji słyszałam, że małym dzieciom nie rośnie od razu kość na środku głowy,pewnie już ma wstrząs mózgu!
Panika trwała jeszcze dobrych kilka minut.

Syt 4.
Ubycher vs Oliwia.
U - Po co chciałaś się spotkać?
O - Musimy pogadać.
U - Słucham.
O - Musimy zacząć ze sobą być.
U - SŁUCHAM?! Co Ci odbiło?
O - Adaś mówi o tobie wujek, a Ty nim nie jesteś. To będzie źle wpływać na jego psychikę. Jestem jego prawdziwą ciocią, tylko tak możemy mu pomóc.
U - Skąd Ci to przyszło do głowy?!
O - Koleżanka mi powiedziała. Ona studiuje pedagogikę i się na tym zna.

Oto i Oliwia szanowni piekielni. Jest tego więcej, ale bez pozwolenia więcej nie zamieszczę.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 474 (544)
zarchiwizowany

#34043

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak kibicować się nie powinno vol I.
Odebrałem telefon od kolegi. Nasz wspólny kumpel wylądował w szpitalu po meczu Polska - Czechy.
Kibole? Nie...
Jego właśni kumple. Cała ekipa, z którą był na meczu. Bez niego 7 osób.
Dlaczego?
Jako jedyny miał na jednym policzku flagę Polski, a na drugim Czech.
Dopiero PO meczu stał się "zdrajcą narodowym".

Euro

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 288 (310)
zarchiwizowany

#33909

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia o tym jak usłyszane 2 z 10 słów i dośpiewana reszta może zakłócić przyjemny wieczór.
Siedzę w barze, rozmawiam z kolegą. Z powodu gwaru i % we krwi rozmowa toczy się dość głośno, także siedzący przy sąsiednich stołach doskonale nas słyszą. Dyskusja dotyczy książek i naszych prywatnych odkryć literackich (czyli jakie tytuły/autorzy zakupieni w ciemno okazali się strzałem w 10). [J]a, [K]umpel.
J – Wiedźmina lubisz, nie?
K – No tak.
J – A Assasin Creed’a?
K – No ba!
J – To wyobraź sobie, że Geralt z Altair’em mieli się ku sobie, po ostrym ***** zaliczyli wpadkę i mają z tego dzieciaka, a ten dzieciak ma wszystkie najlepsze ich geny. (Tu przyciszyłem głos, bo zorientowałem się, że praktycznie krzyczę) To jest właśnie ta książka…
Tu podtacza się(chód to z pewnością nie był, chyba że naćpanego linoskoczka tropiącego węża) do nas kompletnie zalany [F]acet. Patrzymy na niego i gdy tylko zlapał jako-taki pion ryknął (dialogi BARDZO skrócone):
F – Wp***dol chcesz k**wa?!
Oho, dresu zapomniał z domu wziąć (podobnie jak mózgu), ale nawyki głęboko tkwią w człowieku.
K – Chłopie, o co ci chodzi? Siedzimy spokojnie, gadamy, piwko pijemy, wracaj do swoich.
F – Nie do ciebie k**wa gadam!
J – Facet daj spokój. Już nawet OCHRONA się interesuje (no tak, dopiero gdy prawie krzyknąłem „ochrona” to raczyli choćby spojrzeć, choć już pół knajpy na nas patrzyło).
F – Ch*j mnie ochrona! Masz wp***dol!
I próbował się na mnie zamachnąć. Nie dość, że nie trafił, a przez stół i tak miał nikłe szanse, siła jego własnego impetu dogadały się z grawitacją, prezentując mu efektowny pół piruet, klasycznie zakończony w pozycji „namiętny uścisk twarzy z podłogą”. Dopiero to zwróciło uwagę [O]chrony.
O (podnosząc kolesia) – Rzuca się?
K – Weźcie go! Spokojnie piwa nie da się napić. Przyszedł i burdy urządza.
O (do faceta) – Wyjdziesz sam czy ci k**wa pomóc?!
F – Wyjdę k**wa, ale z tym ch**em pi***olonym!
Na to ochrona go pod rece i próbują wywlec, ten zaczął się szamotać i wypala:
F – Jego k**wa wyj**cie! Pi***olony brudas bohatera narodowego obraża! Pi***olonego pedała z niego robi!
W tym momencie większość baru dowiedziała się z naszych min, że emota O.o jest możliwa w realnym świecie.
K – Co ty pi***olisz?! Kogo niby?!
F (już praktycznie zza drzwi) – GERALTA K**WA!!!
Całej widowni tego spektaklu albo opadła szczęka, albo strzelili facepalma, albo wybuchła śmiechem. Nam udało się to wszystko połączyć naraz.
Facet długo jeszcze siedział przed barem i usiłował wejść, jednak ochrona go nie wpuszczała, aż do momentu, gdy pokłócił się z kimś innym na zewnątrz i po pacyfikującym strzale w dziób poszedł w kierunku wschodzącego słońca.
Teraz zostało mi tylko czekać aż nasz nowy „bohater narodowy” doczeka się swojego pomnika i nazw kilku ulic (chociaż jestem nawet za tym, by tak się stało ;) ).

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (149)
zarchiwizowany

#33416

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem chyba najłatwiej rozpoznawalnym użytkownikiem piekielnych (chociaż przez to poznałem na żywo sporo innych użytkowników). W mieście gdzie studiuję większość kojarzy, że ja to Ubycher12, podobnie w mieście rodzinnym (z tym, że w tym drugim często ktoś mnie zagaduje czy ja to ja), odwiedzam Wrocław: 3 na 5 wyjazdów ktoś mnie rozpozna, pojechałem do Poznania-to samo. Czasami jest to miłe, rzadziej męczy, jeszcze rzadziej wkurza. O tej ostatniej możliwości będzie traktować ta historia.
Siedzę w knajpie z kumplami. W międzyczasie piszę na komórce z koleżanką (notabene też z piekielnych). Sącze piwo i podchodzi On:
[O]n – przepraszam. Można?
(Ki czort? Sporo ludzi owszem, ale miejsca siedzące jeszcze są, ale może jakąś sprawę ma, poznałem go kiedyś i nie pamiętam albo znajomy kumpla, który właśnie po piwo poszedł?)
[J]a – W sumie…
O – Tak prosto z mostu, bo po włosach patrzę, Ubycher z Piekielnych to ty przypadkiem nie jesteś?
J – No tak, to ja. A o co kaman?
O – O nic w sumie. Ciekawość. Byłem ciekaw czy dobrze z komentarzy włosy rozpoznałem.
Chwilę gadamy o jakichś pierdołach. On dopija piwo, wstaje i pyta czy idę zapalić (w tym barze pali się przed nim). W sumie mój skorupiasty pupil się z głodu odezwał to pomyślałem, czemu nie? Przyda się raczka dokarmić.
Wychodzimy przed bar. Odpalamy i tak w połowie papierosa wypala:
O – Wiesz, przepraszam, ale nie byłem szczery. To nie tylko przez ciekawość do ciebie zagadałem…
J – To znaczy?
Tu dostałem silny cios pięścią prosto w ucho. Zamroczyło mnie, złapałem się ściany, żeby nie upaść, a on nachylił się do mnie i mówi:
O – Z całym szacunkiem, ale jak następnym razem wymyślasz historie, to wysilaj się bardziej. Dobranoc.
I najzwyczajniej w świecie poszedł zanim ja wyszedłem z szoku.

Zastanawia mnie tylko o co mu chodziło? Ani historii nie wymyślam, ani nie wspomniał o żadnej konkretnej.
Czemu nie zareagowałem/broniłem się? Po prostu wziął mnie z zaskoczenia. Zmylił mnie niezwykle grzecznym i uprzejmym tonem wszystkich wypowiedzi.

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 305 (437)
zarchiwizowany

#26764

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja matula ma ulubiony "okrzyk wojenny" na mnie, mojego ojczyma i brachola, czyli: "alkoholiki pierdo**ne". Mimo tego, iż mój biologiczny to podręcznikowy alko, to jest to traktowane z przymrożeniem oka.
Młodszy Ubycher jutro (10. III 2012) obchodzi 18′naste urodziny. Chciałem mu zakupić 0,5l JW Black Label, jednak matula w krzyk, "nie będziesz młodego rozpijał!!!", no to wpadłem na pomysł elektroniczny stoik do bass′u. Nie dało rady, Młody już ma. Myślę, co by mu tu poza 0,5 U-boot′ówki sprezentować. Padło na książkę o konserwacji gitary basowej, ewentualnie doboru sprzętu do tejże.
Szukam. Empik-nic. Tania Książka-nic. Księgarnie prywatne-nic. Trudno.
No z pustymi rękami nie pojadę przeca.
Głowa pulsuje od nadmiaru myśli.
D**a! Dam mu kasę, dołożę się do prawka lub imprezy najwyżej. Idę do banku w celu wypłaty z konta. Wita mnie pani:
-Dzień dobry po proszę z konta takiego i takiego xxx zł.
-Bry. Nie mogę, proszę do okienka xz.
(ok. myślę, bank niszowy, może takie procedury)
Okienko xz:
-Dobry, proszę o wypłatę z konta takiego i takiego, na xxx zł.
-Nie ma możliwości.
-Słucham?
-Z tego konta pan tyle nie wypłaci. "Nie. bo nie" (parafrazując)
Szybki telefon do matuli, czy aby czego nie zastrzegła (współwłaścicielka konta), matula twardo, że nic. No to ki ch**a?
Wątpliwości szybko się rozwiały. W banku pracuje moja przyszywana (od strony ojczyma) ciocia, która przy wpisywaniu ponownej umowy żartowała z moją mamą na temat maksymalnego pułapu wypłat i padło hasło "Jakby co, zablokuj powyżej 100 zł, żeby się młody pierd***ny alkoholik nie zepsuł). Ciotka w śmiech, pułapu nie wystawiła (pamiętała teksty matuli i koszty warunkowego wpisu na uczelni, więc wiedziała, że matula żartuje), ale... Piekielna, okazała się współpracownica cioci: usłyszawszy "alkoholiki" całą procedurę przejęła na siebie (podwładna cioci, więc i tak spadłoby na nią całe fakturzenie). Tak oto limit na 100zł na dzień został mi przyznany.
I tak na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie kupić jednocześnie prezentu urodzinowego dla brata i ojczyma oraz biletu do domu, bo przekraczam o 70gr limit, który mimochodem narzuciła mi nadgorliwa "Pani Bankierka". Niby mógłbym kupić na następny dzień, ale wypada to w sobotę, gdy bank jest zamknięty i nijak limit na 3 dni jest zablokowany.
Więc mam wybór: albo do rodziny jak biedaszcze z 3zł na koncie, albo walka z bankiem.

Skarga pójdzie, oj i to spora, szczególnie, że nie tylko od klientów (ja i matula), ale też przełożonej (ciocia).
Ja rozumiem: wszystko było wcześniej załatwiane przez niejako "rodzinę" i wszyscy wiedzieli o co chodzi, ale czemu obca baba po usłyszeniu dwóch wyrwanych z kontekstu słów wpierdziela się w sprawy klientów i załatwia "po swojemu"?

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 213 (325)
zarchiwizowany

#26696

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Właśnie wróciłem z papierosa, włosie rozwiane na wszystkie kierunki, twarz i umysł mocno wczorajszy, na górze, w pokoju pierwsza kawa się parzy.
I gdy tak stałem walcząc z kłakami na wietrze, podszedł do mnie zupełnie obcy chłopak i z życzliwym uśmiechem na ustach:
- Wszystkie najlepszego z okazji Dnia Kobiet!
Po czym wręczył mi pięć papierosów przewiązanych różową wstążką.
Niby pomyłka w dobrych intencjach, ale jak on mojej dość obfitej trzydniówki na twarzy nie zauważył?

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 324 (352)