Profil użytkownika
underground ♀
Zamieszcza historie od: | 7 czerwca 2017 - 13:21 |
Ostatnio: | 24 marca 2021 - 14:35 |
- Historii na głównej: 6 z 7
- Punktów za historie: 764
- Komentarzy: 20
- Punktów za komentarze: 39
« poprzednia 1 następna »
Zamieszcza historie od: | 7 czerwca 2017 - 13:21 |
Ostatnio: | 24 marca 2021 - 14:35 |
« poprzednia 1 następna »
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Iceman1973: nie mówię że wszyscy kurierzy obsługujący mój rejon są źli :) pierwszy raz spotkała mnie taka sytuacja i szczerze mówiąc ze strony kuriera to po prostu brak znajomości podstawowych zasad kultury. Przeważnie jak kurierzy dzwonią do mnie to mówią: dzień dobry, z tej strony kurier, mam dla Pani paczkę czy jest ktoś w domu/ czy mogę podjechać? A ten nawet nie dał mi dojść do słowa, że paczkę odbierze teść bo jest w domu i już do niego dzwonię :) z resztą dla mnie to też nie problem umówić się na odbiór gdzieś w mieście po drodze z pracy, ale dogadać się muszą chcieć dwie strony ;)
Jak w takim razie wytłumaczysz fakt, że po wcześniejsze odbiory przyjeżdżał normalnie? Chyba logiczne, że zamawiam usługę i oczekuję jej wykonania. Piekielny jest sam fakt, że nie było ani informacji ani odbioru. Jakbym chciała przesyłkę nadać w oddziale, to bym ją tam zawiozła. Dziwnym trafem kurierom z innych firm opłaca się odbierać od nas przesyłki, mimo że nie zostawiają żadnej w zamian.
Wyobraź sobie, że mam znajomych którzy jeżdżą na własnej działalności. Co więcej aby tą działalność utrzymać realizują każde zlecenie,a kiedy nie mogą się wyrobić to biorą sobie kogoś do pomocy. Historia była o kurierze który tydzień nie pojawiał się po odbiór przesyłki, a Ty już dopisujesz do tego patologiczne sytuacje w kurierce, poświęcanie swojego zdrowia, śmieszne stawki. Zasada jest prosta: jak Ci nie pasuje praca, to ja zmień.
@MaryLynn: nie rozumiem Twojego podejścia do sprawy. Paczka była duża i ważyła prawie 25 kg. Nie będę jej taszczyć do oddziału, dodatkowo będąc w ciąży. Nie po to firmy kurierskie oferują usługę odbioru przesyłki od klienta, żebym mimo zamówienia go, musiała sama zawieźć przesyłkę do punktu. Jak pisałam, wcześniej z tym kurierem nie było problemu, a dodatkowo kurierzy innych firm zjawiają się po odbiory w wyznaczonym terminie. Poza tym z tego co wiem, za paliwo kurier nie płaci z własnej kieszeni, więc jak się ma argument straty kasy na paliwo?
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2019 o 7:29
@MaryLynn: jak napisałam, była to dosyć spora przesyłka. Z resztą nie po to jest opcja zamówienia kuriera, który odbiera przesyłkę ze wskazanego miejsca, żeby tracić czas i wozić ją do oddziału.
@djdbdg: ok, ja to rozumiem. Ale czy kogokolwiek obchodzi to, że Ty czy ja też miewamy ciężkie okresy w pracy? Nie twierdzę że praca kuriera jest łatwa i przyjemna, ale wystarczył z jego strony chociaż telefon że w przeciągu tygodnia nie da rady zjawić się po paczkę, to byśmy od razu zamówiły innego, a tak to klient czekał i dodatkowo myślał że oszukujemy go, iż zlecenie zostało założone, bo za każdym razem kiedy było ponawianie, to z aktualną datą...
@czolgista1990: wcześniej nie było z tym kurierem problemów :)
czytając Twoją historię, przypomniałam sobie, że u mnie kilkanaście lat temu w podstawówce też rozdawali takie ulotki do wypełnienia dla wszystkich, które dotyczyły uczestnictwa w kursie szybkiego czytania. Pamiętam że potem pod podany adres przychodziły osoby prowadzące ten kurs i na siłę chciały wcisnąć chociaż lekcję pokazową, a jak widziały że dzieciom się spodobało, to namawiali rodziców na zapisanie na pełny kurs, który wcale do tanich nie należał. Do mnie facet przyszedł po godzinie 21, rodzice go pogonili, ale zjawił się na drugi dzień, tylko trochę wcześniej. Dla świętego spokoju wzięłam udział w lekcji pokazowej i podziękowaliśmy za kurs.
@Azja: pewnie historia opisana przeze mnie też mogłaby się tak skończyć, gdyby wysiąść chciała jakaś młodsza osoba. Przypuszczam, że starszy pan po prostu nie miał siły się z babką szarpać.
@M3FJU: niektórzy pracownicy zaczęli tak robić: nie dostali wypłaty na czas, nie przyszli do pracy, bo np. nie mieli za co zatankować auta :P oczywiście szef był wielce oburzony i jak ten ktoś się pojawił w końcu w pracy, to wzywał go do siebie do gabinetu na rozmowę i dawał solidny opierdziel. Niestety piekielny szef był taką osobą, której nie szło nic przetłumaczyć, zawsze miał swoje racje. Niby słuchał co się do niego mówi, przytakiwał, a potem i tak kazał robić tak jak on sobie to wymyślił, bo on "zna się" lepiej.
@voytek: teraz już nikt z nas w tej firmie nie pracuje. Zatrudniłam się tam parę lat temu, zaraz po studiach. Z resztą w komentarzu powyżej napisałam, że kilka osób po tej akcji się zwolniło i piekielny szef miał problem z zamówieniami i w ogóle żeby kogoś znaleźć na nasze miejsce :)
@timka: bo stałam z przodu autobusu, obok kabiny kierowcy, a babka jedne drzwi dalej (chodziło mi o taki miejski autobus przegubowy).
@babubabu89: po co od razu taki złośliwy komentarz? Różnie się zdarza, klient wybierając określony paczkomat może dostać maila że przesyłka została nadana do paczkomatu wybranego przez niego, a w rzeczywistości trafia gdzie indziej.
@Olsea: przypominam że pracowaliśmy na umowie-zlecenie. Nasza praca nie polegała na ratowaniu ludzkiego życia, a pisząc tą historię nie miałam na celu porównywania ilości godzin pracy w poszczególnych zawodach. Chciałam po prostu opisać piekielność szefa, który już w momencie rozmowy z nami na temat premii, wiedział, że tej obietnicy nie spełni. Czyli świadomie nas oszukał i wykorzystał.
@KatzenKratzen: niby na nasze miejsce było tylu chętnych, a jak zwolniło się kilka osób z wysyłki, to nie było kim pracować :P były takie zastoje, że firma się odgrzebać nie mogła :) i tak "Janusz biznesu" wyszedł na straszeniu nas. Klienci czekali na przesyłki nieraz po 3 tygodnie, oceny na allegro poszły w dół, pojawiło się mnóstwo negatywnych komentarzy... Potem jeszcze mówił obecnym pracownikom że to przez nas i przez to że odeszliśmy z dnia na dzień oni muszą po nas "sprzątać".
czasem jest tak, że osoba nadająca przesyłkę nie ma możliwości wybrania konkretnego paczkomatu wskazanego przez klienta. Nadając przesyłkę do paczkomatu wpisuje się kod, ale system czasami go nie znajduje i pokazuje inne paczkomaty dostępne w danym mieście. Więc jest możliwość, że nadawca nie sprawdza na mapie (która jest dostępna w systemie InPost) gdzie znajduje się najbliższy paczkomat obok miejsca wybranego przez klienta tylko wybiera losowy. No chyba że na nalepce jest podany kod paczkomatu który wybrałeś, to inna sprawa.
@xyRon: pisałam w komentarzu powyżej, że był zapis o tym, że wypłata będzie zrealizowana do 7 dni od zakończenia grafiku :) zależy na jakiego pracodawcę trafisz: jeden będzie w porządku, pieniądze będą zawsze w terminie, a drugi stwierdzi, że jest pracownik, potrzebuje kasy, w promieniu 60 km ciężko o jakąś inną pracę, to i będzie bał się zwolnić, bo z czego się utrzyma, więc będzie go robił w ch*ja z wypłatą.
@bazienka: potrzebowałam pracy na już, a w moim regionie było wtedy ciężko ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy dla kobiety, więc wzięłam co było i szukałam czegoś innego w międzyczasie.
@Sintra: Nie pamiętam już dokładnie jak wyglądał zapis odnośnie wypłat, ale brzmiał mniej więcej tak, że od zakończenia grafiku wypłata będzie zrealizowana w terminie do 7 dni. Niestety szef miał za nic całą tą umowę i zapisy w niej zawarte. Często bywało tak, że pracownicy którzy zwalniali się i straszyli szefa nasłaniem kontroli z PIP-u oraz żądali natychmiastowego wypłacenia zaległej pensji, czekali na nią baaardzo długo. Faktycznie umowa-zlecenie była traktowana przez niego jak umowa o pracę: robił problemy jak ktoś chciał wziąć wolne w środku tygodnia, kazał pisać usprawiedliwienia(!) jeśli ktoś nie pojawił się w pracy (na szczęście nikt nie był na tyle bezmyślny by to robić), kazał przynosić zaświadczenia od lekarza, że faktycznie ktoś był na wizycie, wprowadził obowiązkowe nadgodziny, za które oczywiście nie płacił dodatkowo... Oj mogłabym jeszcze wymieniać :P niestety, tak jak pisałam w poprzednim komentarzu, kontrole z PIP nic nie dawały.
@mietekforce: w firmie pracowałam kilka lat temu, ale z tego co wiem, nic się tam nadal nie zmieniło. Nazwy firmy nie będę podawać, bo nie o to chodziło w tej historii. Skargi do PIP-u były składane przez pracowników, inspektor przyjeżdżał, niby robił wywiady z pracownikami, ale nic nigdy z tego nie wynikało. Przypuszczam że dostawał w łapę i zapominał o sprawie. Historia którą tu opisałam to nie skarga, ale właśnie piekielna historia ;)