Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

vonavi

Zamieszcza historie od: 9 lipca 2016 - 14:10
Ostatnio: 17 sierpnia 2020 - 20:14
  • Historii na głównej: 32 z 43
  • Punktów za historie: 5152
  • Komentarzy: 38
  • Punktów za komentarze: 91
 

#82384

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ewakuacja. Temat poważny ale jak widać też generujący piekielności.

W ostatni piątek gdy spokojnie sobie pracowaliśmy, w połowie zmiany zaczął wyć alarm przeciwpożarowy w budynku, w którym pracujemy. Ponadto był nadawany komunikat, że należy się ewakuować z budynku. Ja i większość moich współpracowników wzięliśmy co najważniejsze dla nas i udaliśmy się na miejsce zbiórki przed budynkiem.

Gdzie piekielność? W tej mniejszości, która została. Po odwołaniu alarmu, który okazał się błędem systemu, wróciliśmy do swoich biur, a tam kilka osób siedziało w tych samych pozycjach, jak przed opuszczeniem przez nas budynku. Na pytania dlaczego się nie ewakuowali to stwierdzili, że:

- przecież po co, bo i tak był to fałszywy alarm,
- mają ważniejsze rzeczy do roboty,
- głupotami mamy nie zawracać im głowy,
- oni alarm pier***ą.

Szczęście dla nich, że alarm okazał się fałszywy, bo nie wiem co by z nich zostało gdyby się faktycznie paliło.

ewakuacja

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (195)

#82291

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Szembor w historii #82207 przywołał niechęć pracodawców do kobiet, które zachodzą w ciążę. Do wszystkiego dodam historię żony mojego przyjaciela z liceum.

Dziewczyna przez ponad 3 lata pracowała w pewnym dużym korpo, należącym do jednej z zagranicznych firm. Pracowała bardzo dobrze, była zaangażowana, prawie nie popełniała błędów, a i w dodatku nowy narybek trafiał najczęściej na szkolenie do niej. Krótko przed końcem umowy poszła do przełożonej zapytać o nową umowę (należała jej już się na stałe, poza tym firma ciągle narzekała na braki kadrowe).

Ta kręciła, ale w końcu powiedziała, że nowej umowy nie będzie, że pracę ma tak jak w umowie do końca lutego. Z racji, że dziewczyna była nieustępliwa, zapytała o powód tej sytuacji. Przełożona pierwotnie nie chciała powiedzieć o co chodzi ale w końcu, ponieważ sama była zła na fakt, że dobrą pracownicę straci* powiedziała nieoficjalnie, że dlatego, że za chwilę będzie chciała zakładać rodzinę i mieć dzieci**. Dziewczyna odeszła z korpo wraz z końcem umowy, po czym szybko znalazła inną pracę, w której już druga umowa była na stałe. Po 3 miesiącach od odejścia dawna szefowa z korpo postanowiła zadzwonić czy by do nich nie wróciła.

* Przełożona nie miała wpływu na to co szefostwo zrobi z umową dla niej.

** Było to w czasach przed ich ślubem.

korpo

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (166)

#82096

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracamy sobie z Lubą z wyjazdu majówkowego dwupasmówką przez centrum miasta wojewódzkiego. Po drodze musiałem wyprzedzić Piekielnego Kolarza [PK] na rowerze miejskim, "pędzącego" ulicą zamiast znajdującą się obok drogą rowerową. Wyprzedziłem bez problemu, z racji małego ruchu i dojeżdżam do skrzyżowania z którego widać już nasze upragnione gniazdko. Jako, że mam czerwone to zatrzymuję się i czekam. Co robi PK? Śmiga na rowerze obok mnie, przejeżdża skrzyżowanie na czerwonym i odjeżdża w kierunku zachodzącego słońca, a ja z Lubą myślimy sobie "WTF?".

PK miał szczęście dzisiaj, bo gdyby to był dzień roboczy zostałby skasowany na środku skrzyżowania (a samochody lubią tam się rozpędzić).

cyklista

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (139)

#81751

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sklep z owadem w tle.

Jesteśmy z lubą stałymi klientami do tego stopnia, że stała ekipa tam pracująca nas zna, zagada i czasami rzuci jakimś żartem. Luba poprosiła, żebym szybko podskoczył na zakupy bo zabrakło kilku rzeczy do rocznicowej kolacji.

Wziąłem gotówkę, ubrałem kurtkę i ruszyłem. Z listy zrobionej przez ukochaną znalazłem wszystko a i stwierdziłem, że jakieś wino miło by było wypić. Wybrałem takie jakie lubimy i ustawiam się do kasy.

Kasjerka jakaś nowa, pierwszy raz twarz jej widziałem. Zaczęła przesuwać towary przez czytnik i zatrzymała się przy winie i prosi o dowód bo młody się jej wydaję (dodam, że mam ponad 30 lat na karku i na swój wiek wyglądam). Ja się uśmiechnąłem, podziękowałem za komplement ale nie wziąłem ze sobą. Na co ona, że mi nie sprzeda tego wina i wzywa kierowniczkę, że młodociany i chce alkohol kupować. Na co stwierdziłem, że żeby nie blokować kolejki to niech je pani odłoży to za 10 minut wrócę z dokumentami i osobno zapłacę za to.

Tłumaczyłem jej tak do czasu aż pojawiła się kierowniczka, która też mnie z widzenia dobrze znała. Uśmiechnęła się i pyta o co chodzi. Zanim zacząłem jej tłumaczyć wtrąciła się kasjerka, że ja młodociany chce alkohol kupić, że trzeba na policję dzwonić. Ta spojrzała na nią z politowaniem i złością i nakazała jej sprzedać to wino bo jestem stałym klientem, zna mnie i nie raz mi alkohol sprzedawała. Rad nie rad musiała mi sprzedać to wino.

Kto piekielny? Trochę ja bo powinienem mimo wszystko nosić dokumenty przy sobie szczególnie jak kupuję alkohol. Trochę kasjerka bo była jednak nadgorliwa. Skoro już sam zaproponowałem, że za chwilę wrócę z dokumentami to powinna odłożyć to na bok i nie blokować kolejki.

zakupy

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (212)

#81530

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia o WF-ie.

Jak jako nauczyciel zniechęcić połowę klasy do chodzenia na te zajęcia? W momencie gdy są gry zespołowe, wybieraj tych zdolniejszych (większość z nich grała przy okazji w SKS-ach) do jednej drużyny, a tych słabszych do drugiej. I później zdziwienie, że wyniki w koszykówkę 30:2, siatkówkę 15:3 (set do 15 grany), czy piłkę nożną 10:0.

Wiadomo, że każdy chce choć raz na jakiś czas wygrać, ale tutaj ta słabsza grupa nie miała szans. Większość później miała zwolnienia z zajęć. Po mnie akurat to spływało i się nie przejmowałem tymi porażkami, ale byli tacy, co mieli też lęki przed zajęciami.

wf szkoła

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (129)

#81224

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak stracić dobrego pracownika? Przykład z pewnej firmy w Niemczech, w której pracuje mój brat (publikowane za jego zgodą).

Na równorzędnych stanowiskach pracują dwie dziewczyny. Obie po podobnych kierunkach studiów. Jedna (1) bardzo zaangażowana w firmie, próbująca się rozwijać i robiąca wszystko dokładnie. Druga (2), która robi niezbędne minimum, nie udzielająca się i jeszcze trzeba wszystko po niej poprawiać.

Obie mają kontrakty na czas określony, które się kończą w podobnym czasie (najpierw się kończy jednej, a po kilku tygodniach drugiej). Standardową praktyką w firmie do tego momentu było to, że po pierwszym kontrakcie na czas określony, drugi jest już na stałe. Pierwsza dziewczyna dostała jednak nowy kontrakt na 2 lata, druga natomiast na czas nieokreślony. Po rozmowie z szefem pierwsza dowiaduje się, że na razie dostała tak, a po jakimś czasie dadzą jej na stałe. Bezpośredni przełożony dziewczyny mógł tylko rozkładać bezradnie ręce, bo sam zabiegał o to by dali dziewczynie stały kontrakt.

Rozczarowana pracuje dalej, jednak postanowiła szukać pracy gdzie indziej. Po jakimś czasie znajduje zatrudnienie w większej firmie na lepszym stanowisku i z większą pensją. Momentalnie odchodzi, a jej zadania przejmuje druga dziewczyna. Zaczyna się robić bałagan, bo nie daje sobie rady, a o nową pracownicę trudno. Szef błaga by wróciła ale ona odmawia. Nikogo z pozostałych pracowników to nie dziwi.

praca

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (169)

#81129

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Okres przedświąteczno-świąteczno-noworoczny.

Z racji, że dzieciaków w rodzinie dużo, to większość prezentów zamówiona z neta i mają przychodzić paczki. Paczki zamówione do domu, bo od połowy grudnia ja i luba na urlopach. 90% paczek zamawiane przez firmę, która też obsługuje paczkomaty. W kalendarzu sobie pozaznaczaliśmy kiedy, która ma przyjść bo trochę tego było.

Pierwsza ma być 18-19 grudnia. Wieczorem 18 sprawdzam status paczki a tam, że do odbioru w punkcie na ulicy XYZ. Żadnej informacji dlaczego tam, skoro była zamawiana do domu, a zawsze któreś z nas na miejscu było. Jadę następnego dnia odebrać, pytam o co chodzi, ale osoba na miejscu nie potrafiła odpowiedzieć. I tak przez kilka najbliższych dni z pozostałymi paczkami.

Po świętach miała przyjść jeszcze jedna, potrzebna dopiero po nowym roku. Sytuacja ta sama. Ja już wkurzony dzwonię na infolinię o co chodzi, że wszystkie paczki tam lądują. Oni nie wiedzą, zaznaczą i dadzą znać co i jak w ciągu 24 godzin. Do dzisiaj, żadnej informacji na ten temat. Przy odbiorze żądam numer kuriera obsługującego ten rejon. Dostałem numer i dzwonię do niego tłumacząc sytuację. Kurier stwierdził, że nie wie dlaczego i że tak wyszło pewnie, bo nikogo nie było (co było ściemą). A na pytanie czemu nie kontaktował się tak jak inni kurierzy w momencie gdy wiozą paczkę odpowiedział tylko "a po co?". I weź tu później czekaj na paczkę.

P.S. Gadałem później z kilkoma znajomymi z pracy mieszkającymi w tym samym rejonie co ja: nikt z nich nie dostał paczki od tego kuriera i musieli lecieć do tego samego punktu. Inni kurierzy przyjeżdżali bez problemu (do nas też). Skarga grupowa poszła.

kurierzy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (146)

#81008

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znajoma moja ma psa.

Pies to suczka, która w dniu wczorajszym się oszczeniła. Dzisiaj, przeglądając twarzoksiążkę, wśród ogłoszeń zauważyłem ogłoszenie owej znajomej, że ma do oddania te szczeniaczki. Kiedy dopytałem, kiedy ma zamiar się z nimi rozstać, powiedziała, że najlepiej od razu.

Na mój argument, że powinny one być przy matce przez kilka tygodni, bo mogą nie przeżyć, zapytany zostałem tylko, czy się decyduję na któregoś, bo jak nie, to mam jej nie truć.

Po prostu brak mi na to słów.

szczeniaki

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 67 (111)

#80549

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wyjedź z Lubą na tydzień swoim samochodem.

Gdy wrócisz zastań swoje wykupione i opisane miejsce parkingowe zajęte przez inne, nieznane ci auto.

Po ustaleniach z ochroną dowiedz się, że to sąsiad mieszkający naprzeciw ciebie.

Idź i poproś o wyjechanie ze swojego miejsca, bo chcesz zaparkować.

Spotkaj się z awanturą, żeś ostatni męski członek i że nie wyjedzie, bo stał ostatni tydzień, przy okazji o mało co nie dostając zamykającymi się drzwiami.

Wróć z wezwaną Policją, która zmusza sąsiada do wyjechania.

Stań się wrogiem nr 1, na którego nasyłana co chwilę jest policja za wymyślone imprezy itp.

Ot, sąsiedzkie życie.

Na szczęście tylko do końca roku, bo sąsiad z naprzeciwka musi zwrócić właścicielowi mieszkanie.

parking podziemny

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (179)

#79910

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kontynuacja historii http://piekielni.pl/79682.

Otóż po całej akcji stałem się "najgorszą szują w naszym dziale, której za grosz nie można ufać, i która jest winna temu wszystkiemu złu, które teraz na nie spadło" jak to określiły moje współpracownice.

W sumie spodziewałem się tego, ale jakoś usłyszenie tego w twarz trochę zabolało. A wszystko dlatego, że przełożona poleciała z roboty. Jak się okazało, nie była to pierwsza podobna akcja z tą firmą w jej wykonaniu, tylko że tak tuszowała wszystko, że ciężko ją było przyłapać i nigdy nie było bezpośredniego dowodu.

Już wszystko tłumaczę:

Przełożona zajmowała się zawsze bezpośrednio zleceniami z firmy X. I o ile początkowo wszystko wyglądało cacy, o tyle później jakoś zawsze były zaniżane faktury, które ma ta firma zapłacić. Zawsze miała usprawiedliwienie, ale i tak to komuś śmierdziało.

Szef miał zawsze to na uwadze, odkąd zaczęły wychodzić nieprawidłowości, ale ciągle czekał na dowody. Ponadto poza mną, który to przyszedłem tam jako ostatni ponad rok temu, przełożona miała wolną rękę w wybieraniu swoich podwładnych, co skutkowało tym, że podobierała sobie lojalne koleżaneczki, które przytakiwały jej na wszystko*.

Jej pech chciał, że firma X potrzebowała, żebyśmy jej pilnie wykonali to zlecenie w momencie, gdy ta była na urlopie. A jako że żadna z jej koleżanek-podwładnych nie chciała się tego podjąć ("Bo to przecież zlecenie dla przełożonej!”), to wziąłem je ja i praktycznie doprowadziłem do końca.

Gdy ona wróciła i przekazałem jej to do finalizacji, na szybko próbowała "naprawić szkody”, które ja wyrządziłem i przez to nie udało jej się wszystkiego dobrze zatuszować. Gdy sprawa wyszła na jaw, a ja, w sumie chcąc chronić swój tyłek, dałem im dowody na jej machlojki, wysypały się te pozostałe trupy z szafy i nasz szef podjął decyzję o pogonieniu jej dyscyplinarnie.

A czemu współpracownice z działu tak się na mnie uwzięły? Po pierwsze bo przełożona-koleżanka poleciała przeze mnie, a po drugie bo nowym (na razie tymczasowym) naszym przełożonym został gościu z działu kontroli, który zaczął brać się za porządki w naszym dziale i zauważył, że ja sam robię tyle ile 3 z nich przez ten sam czas i zaczął od nich więcej wymagać.

P.S. Przełożona była tak chętna do zajmowania się firmą X i robienia naszej firmy w wała z kasą, bo miała romans z właścicielem firmy X.


*Nie dostałem pracy przez znajomości, jak większość sobie pomyśli, ale przez jeden ważny papier, który zrobiłem w sumie z braku pomysłu w pewnym momencie na siebie.

praca

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (186)