Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

wrukw

Zamieszcza historie od: 28 kwietnia 2020 - 15:05
Ostatnio: 18 maja 2020 - 13:12
O sobie:

Ludzka głupota nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. I niestety odnosi się to w większości do komentujących na tym portalu...

  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 86
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 45
 

#86560

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój przyjaciel ożenił się z moją siostrą, a poniższa historia traktować będzie o jego ojcu, a jej teściu (którego roboczo nazwę Jan), a dokładniej o jego drugim związku (bo na opisanie tego jegomościa w całej piekielnej "krasie" zabrakłoby miejsca na stronie...).

Teściowa siostry (swoją drogą świetna babka) zmarła na raka, pod koniec 2011r.. Minęło już dość czasu, żeby Janowi sprzykrzyło się samotne życie, więc choć jeszcze ze dwa lata temu twierdził, że nie wyobraża sobie kolejnego związku, i bardzo mocno i stanowczo potępiał takie zachowania wśród rodziny i znajomych, to jednak znalazł swoją drugą drugą połówkę.


Piekielność nr 1: Ta biedna kobieta nie ma pojęcia z jakim człowiekiem się związała, i zamieszkała. Pan Jan ma najwyraźniej jakiś (niewytłumaczalny dla jego bliskich) urok, który sprawia, że potrafi zainteresować sobą zupełnie normalne, sympatyczne kobiety. Przed Jadwigą gra, praktycznie cały czas, kogoś innego niż jest w rzeczywistości. Pan Jan przez większość życia był czynnym alkoholikiem, przestał pić z szoku po stracie żony. Od tamtej pory uważa się za świętszego od papieża, i ma mocno wybiórczą pamięć jeśli chodzi o jego pijackie ekscesy z przeszłości, natomiast Jadwiga w ogóle nie ma pojęcia, że Jan miał kiedykolwiek problem z alkoholem.

To samo tyczy się większości tematów związanych z jego osobą. Np. o tym, że ma padaczkę (wynikającą z nałogu, ale przedstawioną jako powypadkowa) Jadwiga dowiedziała się przypadkiem, z dokumentów znalezionych w czasie sprzątania w jego mieszkaniu. O tym, że miał kiedyś zabrane prawko za jazdę po pijaku oczywiście nadal nie wie. Przez długi czas ukrywał też swoje sympatie polityczne, bo kobieta miała poglądy z przeciwnej strony barykady, teraz trwa "naprostowywanie" jej światopoglądu (mówimy o ludziach 60+, a nie nastolatkach, wbrew pozorom). Przykłady można by mnożyć, ale dość powiedzieć, że manipuluje nią całkiem udanie, bo kobieta nawet nie zauważa, kiedy jego zdanie staje się "jej" zdaniem. Dodatkowo teść uniemożliwia bliższe kontakty nowej partnerki z synową bez jego nadzoru. Całkiem słusznie, patrząc z jego perpektywy, bo siostra chętnie uświadomiłaby kobietę w niektórych kwestiach.

Dwa losowe przykłady traktowania Jadwigi przez Jana:

1. Akurat byłem wtedy u siostry. Teść wpadł na kawę, i poprosił ją o wystawienie na sprzedaż w internecie sporej ilości bibelotów do dekoracji mieszkania, jakichś damskich ciuchów i butów, gadżetów do kuchni, itp. Zapytała skąd on to wszystko wziął (bo na pewno sam nie kupił; raz, że rzeczy były gustowne, a dwa, że znany z dowcipów skąpy szkot, to przy nim rozrzutny burżuj). Dowiedzieliśmy się wówczas, że Jadwiga lubi czasem kupować jakieś drobiazgi, które wpadną jej w oko, ale większości tych rzeczy nie używa na co dzień, a niektórych wcale, więc "postanowili" się ich pozbyć, żeby nie zagracały jej mieszkania. Siostra zażartowała, że fajnie ma ta Jadwiga, ona też by tak chciała móc sobie kupić każdą pierdołę, która jej się akurat spodoba, na co Jan, z obleśnym uśmieszkiem odparł: "nie nie, teraz już jej się to ukróciło"... Rozumiecie? Dorosła kobieta, ma "zakaz" za własne pieniądze kupować co chce do własnego mieszkania! Może jeszcze bym to zrozumiał, gdyby zagracała tym wspólną przestrzeń, albo nałogowo wydawała bajońskie sumy, których nie ma, ale rzeczy przyniesione na sprzedaż leżały dotychczas w jej mieszkaniu, a mieszkają oboje u niego, dzielą się rachunkami, i ogólnie razem prowadzą dom, ona dodatkowo opłaca rachunki za swoje puste mieszkanie, i bynajmniej nie narzeka na finanse, bo nie tylko nadal pracuje (i nieźle zarabia), ale ma też jakiś fundusz po zmarłym mężu.

2. Zeszłoroczne boże narodzenie. Starsi państwo mieszkają razem od połowy października. Na święta, z Niemiec, przyjechała do Jadwigi dorosła córka ze swoimi dziećmi. Panie nie widują się zbyt często, więc naturalnie obie cieszyły się na to spotkanie, córka dodatkowo była ciekawa Jana. Ale Jan wprowadził już swoje porządki, tzn. jak nie ma go w domu (jest taksówkarzem), to Jadwiga może robić co chce, ale kiedy on wraca, ona ma czekać na niego z posiłkiem. Zatem córka Jadwigi spędziła te święta w mieszkaniu matki, ale bez niej, bo ona była z Janem, postawiona pod ścianą przez ultimatum w stylu "jak ci na mnie zależy, to nie zostawisz mnie na święta, przecież twoja córka może do nas wpadać". I Jan się dziwi, że jej córka za nim nie przepada...

Piekielność nr 2: (Zarówno ze strony Jana, jak i mojego szwagra, choć tego drugiego potrafię zrozumieć) Szwagier nie toleruje partnerki swojego ojca. I nie chodzi o tę konkretną kobietę, ale o ogólny koncept. Swoje się chłopak z ojcem przemęczył, za gówniarza nie raz, i nie dwa razy, zdrapywał pijanego tatusia z podwórka do domu, nie raz i nie dwa najadł się wstydu, jak koledzy mówili mu "ej, twój ojciec leży obsikany w piaskownicy, weź go może do domu", nie raz też dosłownie uratował ojcu życie (choć raz, w napadzie goryczy, zdarzyło mu się powiedzieć, że gdyby wiedział jak jego mama będzie się przez ojca męczyć, to może by sobie za którymś razem odpuścił - samo to, że syn potrafił powiedzieć coś takiego o ojcu nie świadczy najlepiej o rzeczonym ojcu...), nie raz od ojca doznał różnych innych nieprzyjemności, ale mimo to utrzymuje z nim kontakt, martwi się o niego, i stara się pomagać. Ma świadomość tego, że jest (a raczej do niedawna był) jedyną bliską ojcu osobą (drugi syn mieszka w Anglii, a rodzeństwo Jana ma go gdzieś przez około 360 dni w roku), i rozumie wiążącą się z tym odpowiedzialność. Jednak ogólnie wyznaje pogląd, że jego ojciec miał już swoje 5 minut szczęścia, powinien się cieszyć z tego co ma, dziękować losowi, że miał taką żonę jaką miał, i (w jego oczach) na więcej szczęścia, poza tym co ma, nie zasługuje.

Siostra ma na tę kwestię nieco inny pogląd, ale przyznaje, że to jej mąż, a nie ona, zna Jana całe swoje życie, a ona z bliska widziała jedynie końcówkę nałogu, i okres "świętości". Szwagier mówi, że w jego odczuciu ponowny związek ojca jest jak zdrada wobec jego matki, i nie wyobraża sobie, że miałby przejść nad tym do porządku dziennego, po prostu nie umie, i nawet nie chce, się z tym pogodzić. Mówienie do niego o drugiej szansie mija się z celem, bo w jego odczuciu ojciec dostał już, i od żony, i od życia, i nawet od własnych synów i synowych, tyle szans, że na kolejne zwyczajnie nie zasługuje. Poza tym szlag go trafia na wszystko co w punkcie pierwszym, bo mówi, że jego ojciec jednej kobiecie już spieprzył życie, i to wystarczy.

Gdzie tu piekielność Jana, zapytacie?
Otóż twierdzi on, że zupełnie nie rozumie takiego podejścia swojego syna, jest nim bardzo zdziwiony i zasmucony, i w ogóle jak to tak, że on zamiast się cieszyć, ma to ojcu za złe. Kompletnie przy tym zdaje się nie ogarniać faktu, że sam osobiście zaszczepił w synu takie poglądy, pielęgnując i podlewając nienawiścią identyczne nastawienie do swojej macochy... Jego ojciec również po śmierci żony związał się z inną kobietą. Większość rodzeństwa pana Jana była wtedy dorosła, ale mieli jeszcze sporo młodszego brata, i to głównie ze względu na niego dziadek szwagra zdecydował się związać po raz kolejny, bo zwyczajnie bał się trudów samotnego ojcostwa, i był wtedy młodszy niż pan Jan obecnie, czyli miał w perspektywie znacznie dłuższy okres samotnego życia. Szwagier dorastając, na co dzień oglądał i słuchał od swojego ojca, jaką to straszliwą zbrodnią jest ponowny związek po śmierci współmałżonka, jak to nie wolno szanować ani kobiety, która się na to godzi, ani mężczyzny, który ośmiela się ponownie związać. Epitety pod adresem "nowej babci" były codziennością, zarówno szwagier, jak i jego brat, oraz całe kuzynostwo mieli zakaz zwracać się do niej inaczej niż "pani druga babko"(serio...). Kobieta w kontaktach ze starszymi pasierbami miała naprawdę przekichane, choć przez wiele lat starała się ich do siebie przekonać. Dziadkowi obrywało się tylko trochę mniej.

I po takiej wieloletniej lekcji poglądowej, pan Jan jest niepomiernie zdziwiony, że jego syn nie akceptuje jego związku, i zupełnie nie uznaje swojego wpływu na takie ukształtowanie światopoglądu syna...

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (140)

1