Profil użytkownika
yakhub ♂
Zamieszcza historie od: | 16 października 2015 - 23:33 |
Ostatnio: | 4 maja 2021 - 13:46 |
- Historii na głównej: 9 z 11
- Punktów za historie: 3081
- Komentarzy: 238
- Punktów za komentarze: 684
Zamieszcza historie od: | 16 października 2015 - 23:33 |
Ostatnio: | 4 maja 2021 - 13:46 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Oczywiście, koleżanki głupie, ale mama też zbyt rozsądnie się nie zachowała, opowiadając o odszkodowaniu. Portfel jest jak majtki - nie powinno się zaglądać do cudzych, ale też zawartość własnych należy zachować dla siebie.
@ZaglobaOnufry: Oczywiście, że w chlebaku nosi się granaty. A nazywa się tak dlatego, że granaty się w nim chlebocą.
Instruktor po prostu cham i prostak, ale skoro po zwróceniu uwagi się "uspokoił" - to chyba nie warto dłużej nad tym dywagować... A skoro koleżanka sobie pozwalała na takie zachowanie - to widać jej nie przeszkadzało.
Może i zabawne - ale nie widzę w tym nic piekielnego. Bardzo dobrze się stało, że najpierw sprawdził, jak się to robi. Nie można umieć wszystkiego, a lepiej, niech lekarz najpierw szybciutko się doszkoli na tubie, niż żeby robił zabieg na czuja.
@Trepan: Używałeś kiedyś terminala? Na wielu modelach nie da się wklepać kwoty mniejszej, niż 1. Po prostu.
Gnoje, oczywiście, piekielne. Natomiast pytanie policjantki wcale nie było pozbawione sensu.
I w ten oto sposób, towar, który mogłeś mieć w poniedziałek, dostaniesz w czwartek. Faktycznie, świetne rozwiązanie! Wyjaśnienie: W poniedziałek kurier zwraca do dostawcy. We wtorek dostawca otrzymuje zwrotną przesyłkę. W środę dostawca wysyła ją ponownie. W czwartek dociera do ciebie. To wszystko przy założeniu, że nie będzie żadnych opóźnień u nikogo...
@SunnyBaby: Nie. Najlepiej, zamiast bawić się w kolejne studia, zacząć pracować.
Armenia leży w Azji.
@martajm: I zombie zombie zombie
@ellee: Nie zgodzę się z oceną placów-patelni. Ostre lato w Polsce trwa raptem 2 miesiące, w tym czasie plac jest "wyłączony z użytku" przez 3-4 godziny dziennie. Poza tym jest OK.
@pasia251: Nie twierdzę, że nie. Z dzieciorami nigdy nic nie wiadomo. :)
@katem: A może w tym ostatnim zastrzyku kluczowe było to, że z dzieckiem poszedł mąż, a nie Ty? Dzieci bardzo łatwo przejmują emocje od rodziców.
Ja dodam od siebie jeszcze taki paradoks: Wiele spośród tych dzieci, którym "nic nie wolno", jest jednocześnie... zwyczajnie zaniedbana. Z rozmów ze znajomą nauczycielką/wychowawcą świetlicy: - spora część dzieci nie myje zębów. W ogóle. Dopoki chodziły do przedszkola, to myły tylko w przedszkolu. Gdy przedszkole się skończyło, przestały myć. - dzieci przychodzą do szkoły brudne. Z opowieści dzieci - kąpiel wygląda tak, że rodzic nalewa wodę d wanny i wkłada dziecko. Po jakimś czasie wyjmuje. A że nikt dziecka wcześniej nie nauczył, jak się myć, to dziecko nie jest umyte. W efekcie od wielu dzieci po prostu śmierdzi starym, niedomytym potem. - kiedyś zrobiła eksperyment statystyczny - na ~30 dzieci na świetlicy, ŻADNE nie miało umytych uszu... I to nie jest pojedynczy obraz, czy jakaś patologia - normalne rodziny, dzieci w nowych, czystych ciuchach, pozornie zadbane, takie, które rodzice odwożą samochodem 500m do szkoły, żeby nie zabłądziły po drodze...
Punkt 4. - POTWIERDZAM! Według wielu rodziców dziecko jest jak krowa - musi bez przerwy coś przeżuwać...
Po kolei: 1. Od zaspokojenia potrzeb dziecka w pierwszej kolejności są rodzice. A ojciec dziecka to co, święta krowa, nie może czasami dzieckiem się zająć? Faktycznie, złoty człowiek, "czasem dziecku kupi coś potrzebnego"! K***a, facet jestem, a krew mnie zalewa jak czytam coś takiego. Co to ma znaczyć, że "czasem"?! Nikogo nie obchodzi, że nieregularnie zarabia - niestety, dziecko regularnie je i s*a, więc michę i pieluchy trzeba kupić zawsze, a nie tylko czasem. 2. 500+. jeżeli faktycznie matka nie ma dochodów, to należy się. Jeżeli się nie należy - to znaczy, że matka jednak jakieś dochody ma. I to większe, niż minimalne. 3. Panie z MOPS/GOPS nie decydują o przyznaniu zasiłków. Zasiłki przyznaje się na podstawie przedstawionych dokumentów. 4. "Wizyty" MOPS/GOPS nie są po to, żeby stwierdzić, czy należy się zasiłek - wizyty są po to, żeby stwierdzić, czy dzieku nie dzieje się krzywda, czy ma należyte warunki, i czy nie trzeba powiadamiać sądu/kuratora/prokuratury o patologii... 5. "Co zaproponowały Kasi urzędniczki z OPSu gdy przedstawiła im swój problem" - a co, zdaniem autora, powinny zaproponować? Organizowanie opieki nad dzieckiem nie leży ani w ich obowiązkach, ani w ich zakresie kompetencji. 6. Rozwiązanie dla "biednej matki" - dziecko należy po prostu posłać do żłobka. Jeżeli w okolicy żłobka nie ma, to skoro dziecko ma już 2 lata, przetrzymać jeszcze pół roku, w międzyczasie poćwiczyć korzystanie z nocnika, i od drugiego semestru zapisać dziecko do przedszkola (na 90% da się). Dodatkowo - przycisnąć ojca dziecka - on też jest rodzicem, do jasnej cholery, i też powinien się dzieckiem zająć. I przede wszystkim - powinien łożyć na jego utrzymanie!!
Przeczytaj przepisy, zamiast pisać głupoty.
Ja rozszerzę ten apel: Rodzicu! Po prostu, dotrzymuj słowa! A jednocześnie - zwracaj uwagę na to, co mówisz do dziecka. I ten problem działa w obie strony - niezależnie od tego, czy obiecujesz jakąś nagrodę, czy grozisz karą - bądź gotów ją zrealizować...
@Fomalhaut: Napisane dosadnie, wulgarnie i bezczelnie - ale co do zasady - zgadzam się. Sama koncepcja ładnych ubranek dla martwych płodów jest chora.
Ja wierzę, że jest Ci ciężko. Ja wierzę, i nie zaprzeczam, że lekarz i Twoja matka wykazują się skrajnym brakiem empatii. Wierzę, że możesz się sobie nie podobać i mieć w związku z tym obniżoną samoocenę. Na rozmiar swoich piersi nie masz wpływu, więc jest to wygodne wytłumaczenie wszelkich niepowodzeń. Znalezienie partnera - powiedzmy, że ma z piersiami jakiś-tam związek. Ale... Nie uwierzę, że zawaliłaś studia z powodu cycków. Bardzo trudno mi uwierzyć, że nie możesz z tego powodu znaleźć pracy.
Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, że ludzie przejmują się takimi duperelami.
Sam mieszkam w domu, w ciasnej zabudowie - sąsiad z jednej strony prowadzi warsztat motocyklowy (hałas), z drugiej strony hoduje dużą ilość kur (smród i muchy), kilka domów dalej jest facet handlujący drewnem opałowym (piły łańcuchowe, ciężki transport). O ile rozumiem rozżalenie zmianą sąsiedztwa, o tyle odpowiem cytatem - "wolnoć Tomku, w swoim domku". Z doświadczenia i obserwacji - możesz prowadzić z sąsiadami wojnę (czy to osobiście, czy przez donosy i urzędy), ale to tylko spowoduje, że zamiast drobnych codziennych uciążliwości, Twoje życie zamieni się w piekło. Rada praktyczna - wysoki płot, oklejenie ściany styropianem, żywopłot, szczelne okno. Do tego porozumienie z mieszkańcami - wiadomo, że z piweczka po robocie nie zrezygnują, ale - może zaproponuj przeniesienie stolika i krzesełek pod przeciwległy płot? Przecież jest im wszystko jedno, gdzie je wypiją. Tylko nie z pretensjami, ale przez zwykłą, ludzką rozmowę. Do tego, skoro już masz takie sąsiedztwo, to z niego "skorzystaj" - może za miesiąc będziesz potrzebował wynieść pralkę na piętro? Albo narzędzi do wykucia dziury w ścianie? Z moimi, wspomnianymi sąsiadami, wojnę prowadzi cała wieś... Bezskutecznie. Ja zastosowałem powyższą metodę - co prawda uciążliwość nie zniknęła całkowicie, ale za to mam gdzie pożyczyć narzędzia do samochodu i co jakiś czas mam kogucika na rosół, albo parę jajek...
Jakiś link? Źródło? Cokolwiek na potwierdzenie historii? Bo akurat, znając stosunki w kghm, wydaje mi się to strasznie mało prawdopodobne. Czy to przypadkiem nie jest tak, jak z tymi samochodami, co w Moskwie rozdają?
To samo mają informatycy, mechanicy samochodowi, czy nawet budowlańcy...
Piekielne - owszem. Ale z drugiej strony - cóż, każdemu może się zdarzyć...