Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

yakhub

Zamieszcza historie od: 16 października 2015 - 23:33
Ostatnio: 4 maja 2021 - 13:46
  • Historii na głównej: 9 z 11
  • Punktów za historie: 3081
  • Komentarzy: 238
  • Punktów za komentarze: 685
 

#69176

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu przeprowadziliśmy się z żoną na wieś, do domu po babci.

W całej historii piekielne jest tylko moje zaskoczenie i ogólne nieporozumienie realiów - bo wszyscy okazali się przemili i serdeczni.

W domu mamy kominek, opalany - jak to kominek - drewnem.

Będąc u sąsiada zobaczyliśmy u niego pudełko z fajnymi, ładnymi kawałeczkami deseczek (zaznaczam - uczciwych, drewnianych desek, nie żadnych płyt) do palenia. Dowiedzieliśmy się, że takie deseczki sprzedawane są na opał w pobliskiej stolarni, jako odpady.

Pojechałem więc do tej stolarni, aby też sobie trochę takich kupić na rozpałkę - pisząc "trochę" mam na myśli stare pudło po telewizorze.

W stolarni miły, starszy pan poinformował mnie, że owszem, sprzedają odpady na opał. Niestety, wszystkie odpady akurat rano zabrał (ktoś tam), ale żebym zostawił numer telefonu, to on do mnie zadzwoni, jak im się trochę tego nazbiera.

Przy okazji okazało się, że miły pan (którego ja widziałem pierwszy raz w życiu) doskonale zna mnie, moich rodziców i dziadków (ot, uroki życia na wsi).

Pożegnałem się i wróciłem do domu.

Przez kilka dni nikt nie dzwonił, więc stwierdziłem, że mnie zwyczajnie "olali". Cóż, aż tak mi na tych deseczkach nie zależy, o całej sprawie zapomniałem.

Mijają 2-3 tygodnie. Sobota, godzina 7:30. Dzwoni telefon. W telefonie słychać [F]aceta:

[F] - Panie, odpady! (pamiętam dokładnie, cytat dosłowny!)
[Ja, zaspany] - ??? Ale ossochozi?
[F] - No bo pan żeś chciał! Pan żeś mówił, że chce, i my zbierali!

Taka rozmowa trwała dłuższą chwilę, zanim zorientowałem się że pan dzwoni w sprawie deseczek ze stolarni.

[F] - No bo ja stoję przed bramą!

Wyglądam przez okno. Przed bramą stoi... traktor. Z przyczepą. Na przyczepie sterta drewna - jak się potem okazało, 8 metrów sześciennych. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że pan wysypał drewno na podwórku, po czym... odjechał, zanim zdążyłem do niego podejść i spytać chociaż, ile to kosztuje.

Dla niezorientowanych - kubik drewna opałowego to koszt 150-180zł. Tutaj dostałem sezonowane drewno liściaste, co prawda drobne, ale za to suche jak pieprz podwiezione pod dom, a w dodatku czyste!

Ze stolarnią udało mi się skontaktować dopiero po kilku dniach - kierownik jeszcze przepraszał, że tak długo to trwało, ale specjalnie dla mnie zbierali te odpady - żeby przywitać nowego sąsiada(!). Że zasadniczo, to oni to sprzedają po 50zł/metr, ale jak dla mnie, to to było gratis.

W końcu - udało mi się wcisnąć mu na siłę flaszkę.

I jak tu narzekać na życie na wsi...

wieś dom sąsiedzi

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 726 (792)