Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

zawszenanie

Zamieszcza historie od: 29 kwietnia 2018 - 14:15
Ostatnio: 23 czerwca 2021 - 17:08
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 61
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 6
 

#84351

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Młodych i niedoświadczonych ludzi wykorzystać najłatwiej.

Słowem wstępu: w kwietniu zeszłego roku poszukiwałam pracy. Byłaby to druga praca w moim życiu - w tamtym okresie nie nabyłam jeszcze doświadczenia z pracodawcami. Nie wiedziałam też, jak prawidłowo traktuje się pracownika (dziękuję, praco w call center ;)).

Trafiłam do sklepu spożywczego - nic nadzwyczajnego, zwykły sklep osiedlowy. A oto, co mnie tam spotkało:

1. Z racji braku doświadczenia, byłam na przyuczaniu do pracy w sklepie i na kasie. Bezpłatnie. Nie wiedziałam jeszcze, że okres próbny powinien być objęty płacą, choćby minimalną, a pracodawca nie wyrażał chęci poinformowania mnie o tym.
Dodatkowo - nie dostałam informacji, ile taki okres będzie trwać, na pytania o to słyszałam "aż się nauczysz".
Umowa? Jaka umowa?

2. "Przyuczanie". To słowo miałoby sens, gdyby ktoś próbował mnie nauczyć, w jaki sposób pracować. Przykładowo, kiedy prosiłam o wytłumaczenie działania maszyny do Lotto czy sposobu drukowania wypłaty z kasy, kierowniczka sklepu była zbyt zajęta. Za każdym razem.

3. Pierwszego dnia stanęłam na kasie. Bez wiedzy, zestresowana, a kierowniczka stała nade mną, od czasu do czasu pomrukując.
Przez emocje i stres zdarzyły mi się błędy, za które przyszło mi zapłacić. Dosłownie. Drugiego dnia po rozliczeniu kasy brakowało kilku złotych, więc musiałam dołożyć z własnej kieszeni (mimo że nie tylko ja zajmowałam się kasą, a prawnie nie byłam nawet pracownikiem sklepu!).

4. Nie miałam ustalonej przerwy. Pomimo dziewięciogodzinnej pracy, tak samo jak kierowniczka, przerwa nie istniała. Jeżeli musiałam pójść do toalety, niemal błagałam o pozwolenie i zastąpienie mnie.

5. Klienci bywają różni. Od uczniów przychodzących ze szkoły obok, po panów wielbiących wysokoprocentowe trunki.
W pierwszym dniu około siódmej rano przyszedł przedstawiciel drugiego gatunku i... zaczął mnie obrażać. Wyzywać wręcz. Komentował moją urodę, postawę, wszystko, co się dało.
Nie jestem osobą odważną, nie umiem się postawić, ale... obok mnie stała kierowniczka sklepu. Widać było, że dobrze się z mężczyzną znają, jednak nie powiedziała ani słowa. Stała, uśmiechając się. Nowy sposób szkolenia pracowników?

6. Higiena sklepu wołała o pomstę do nieba.
Dostawy pieczywa do sklepów to coś normalnego - trzeba wyłożyć na odpowiednie miejsca, wiadomo. Najpierw robiła to kierowniczka. Gołymi rękami, którymi przed chwilą zmiatała podłogę.

Druga sprawa. Lubicie gotowe kanapki ze sklepów? Być może już niedługo.
Jeżeli sklep jest uprawniony do sprzedaży produktów, które zostały w nim przygotowane, możecie mieć (jako taką) pewność co do ich jakości.
Sklep, w którym pracowałam, uprawnienia takiego nie posiadał, a jednak własne kanapki sprzedawał. Jak to możliwe? Nic prostszego - jeden pracownik był wysyłany do TOALETY pracowniczej, żeby te kanapki robić. Byle nie na oczach klientów, bo mogli to gdzieś zgłosić. O świeżości warzyw i mięsa w nich nie wspomnę.

Uciekłam stamtąd po trzech dniach.

Z perspektywy czasu wiem, że dałam się wrobić w pracę jako darmowa pomoc, najprawdopodobniej umowy nie miałam podpisać od samego początku. Zignorowałam też komentarze klientów o "kolejnej świeżynce", może z naiwności, może z desperacji.

Jak być niedoświadczonym człowiekiem na rynku pracy?

osiedlowy sklep spożywczy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (157)

1