Profil użytkownika
zuo_tam
Zamieszcza historie od: | 7 sierpnia 2024 - 23:35 |
Ostatnio: | 1 października 2024 - 11:33 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 125
- Komentarzy: 5
- Punktów za komentarze: 5
Jak na własne życzenie popsuć sobie znajomość:
- rzuć mimochodem podczas biegu między pomieszczeniami służbowymi, że bierzesz ślub, który odbędzie się w miejscu X o godzinie Y za pół roku,
- zostaw ogólnodostępne zawiadomienie o ślubie w pomieszczeniu socjalnym,
- zignoruj fakt, że osoba, którą chcesz widzieć na ślubie (ale na weselu już nie), krótko po powyższych zdarzeniach wyjeżdża poza granice kraju na co najmniej rok,
- w związku z powyższym, nie posłuż się żadną ze znanych metod kontaktu, by jasno zakomunikować, że mimo dzielącej was odległości zależy tobie na obecności tejże osoby na ślubie (nie mylić z weselem),
- kilka miesięcy po ślubie, a ponad rok od ostatniego kontaktu, przekaż tej osobie swoje wybitne niezadowolenie wynikające z jej nieobecności na uroczyści odbywającej się w miejscu, do którego trudno dojechać na czas transportem publicznym z sąsiedniego województwa, a co dopiero innego kraju,
- kilka lat po ślubie nadal miej pretensje, że osoby nie było na ślubie i wypominaj jej to przy każdej nadarzającej się okazji.
- rzuć mimochodem podczas biegu między pomieszczeniami służbowymi, że bierzesz ślub, który odbędzie się w miejscu X o godzinie Y za pół roku,
- zostaw ogólnodostępne zawiadomienie o ślubie w pomieszczeniu socjalnym,
- zignoruj fakt, że osoba, którą chcesz widzieć na ślubie (ale na weselu już nie), krótko po powyższych zdarzeniach wyjeżdża poza granice kraju na co najmniej rok,
- w związku z powyższym, nie posłuż się żadną ze znanych metod kontaktu, by jasno zakomunikować, że mimo dzielącej was odległości zależy tobie na obecności tejże osoby na ślubie (nie mylić z weselem),
- kilka miesięcy po ślubie, a ponad rok od ostatniego kontaktu, przekaż tej osobie swoje wybitne niezadowolenie wynikające z jej nieobecności na uroczyści odbywającej się w miejscu, do którego trudno dojechać na czas transportem publicznym z sąsiedniego województwa, a co dopiero innego kraju,
- kilka lat po ślubie nadal miej pretensje, że osoby nie było na ślubie i wypominaj jej to przy każdej nadarzającej się okazji.
ludzie
Ocena:
91
(105)
Parafrazując tekst ze skeczy Kabaretu Moralnego Niepokoju: Jest na północy kraju pewna uczelnia, nie ważne co na niej jest wykładane, ważne jak radzi sobie w trudnych czasach kapitalizmu. Można powiedzieć, że sobie nie radzi, ponieważ administracja bywa jak wyjęta z teleportu do PRL-u.
Kilka przykładów:
- rekrutacja na stanowisko asystenta – jakieś wymagania, a wśród nich konieczność złożenia suplementu do dyplomu magisterskiego. Co ważne, kopia potwierdzona w jakikolwiek sposób nie była akceptowana. Kilka lat później, odbiór suplementu do dyplomu, z okazji radosnego opuszczenia tegoż smutnego przybytku jakim była Uczelnia na Północy Kraju. Pani z rektoratu oddaje suplement do dyplomu. Przedziurawiony dziurkaczem. Dlaczego został przedziurawiony? Bo musiał pasować do akt osobowych trzymanych w skoroszytach. Zero przeprosin, o zapłaceniu za nowy suplement można zapomnieć, bo to moja wina, że oddałam zgodnie z wymaganiami rekrutacji oryginał, który bezsprzecznie musiał pasować do skoroszytu. Na pamiątkę z pracy mam teraz nieważny suplement do dyplomu studiów magisterskich. Dobrze, że nikt go od tamtego momentu nie wymagał.
- Pracowniczy dział socjalny:
Podhistoria A
Po pobycie na stażu poza granicami kraju oczywiście wróciłam. Staż trwał rok, jednak nie zaczynał się z dniem 1 stycznia. To oznacza, że dostałam jakieś pieniądze od uczelni w roku podatkowym, zaś po powrocie, w nowym roku podatkowym, starałam się o wyższe dofinansowanie karty sportowej, przysługujące osobom z niskim miesięcznym dochodem. Dla niewtajemniczonych: pieniądze otrzymane w roku podatkowym, który brano pod uwagę, dzielono na 12. Otrzymana kwota wyniosła nieco ponad 400zł. Dofinansowania mi nie przyznano. Jak zadałam pytanie, dlaczego nie, skoro spełniam warunki formalne oraz zapytałam o sens wypełniania dokumentów niezbędnych do dofinansowania, które najwyraźniej niczemu nie służą (a były obowiązkowe dla pracowników uczelni), odpowiedzią było stwierdzenie „przecież teraz Pani normalnie zarabia”. No tak, to przecież wszystko tłumaczy, a warunki formalne są dla ozdoby.
Podhistoria B
Podbijanie karty obiegowej po odejściu z pracy – nawet nie pamiętam czy obiegówka była niezbędna do wydania świadectwa pracy. Profilaktycznie jednak dopełniłam obowiązku, by nie mieć późniejszych potencjalnych problemów z obroną kolejnego stopnia naukowego i nie będąc jednocześnie pracownikiem/doktorantem. Sama karta może nie była specjalnie ważna, za to było na niej arcyważne miejsce na pieczątkę z pracowniczego działu socjalnego.
Chcąc zdobyć tę arcyważną pieczątkę na karcie obiegowej, pofatygowałam się osobiście do działu socjalnego. Pani stwierdziła, że nie może mi podbić karty ponieważ nie zapłaciłam za kartę sportową. Przyznaję, że zgłupiałam, ponieważ od każdej pensji była pobierana opłata za kartę sportową i miałam to na odcinkach płacowych. Okazało się, że uczelnia nie ogarnęła, że zakończyliśmy współpracę i opłaciła moją kartę na kolejny miesiąc. Zaś pani z działu socjalnego teraz upominała się o tę uiszczoną opłatę. Oczywistym było, że płacić nie mam zamiaru, ponieważ z pracowniczej karty sportowej nie mogłam korzystać nie będąc pracownikiem. Pani nieustannie się upierała, że zapłacić muszę, bo inaczej pieczątki nie przybije. Ja zaś nadal płacić nie chciałam za coś kompletnie bezużytecznego. Stanęło na tym, że zapłaciłam, pieczątka na karcie obiegowej się znalazła, a sama karta sportowa była nadal aktywna i nikt nie sprawdzał czy jestem pracownikiem, czy nie, gdyż usługi sportowe były udostępniane przez firmy zewnętrzne.
Kilka przykładów:
- rekrutacja na stanowisko asystenta – jakieś wymagania, a wśród nich konieczność złożenia suplementu do dyplomu magisterskiego. Co ważne, kopia potwierdzona w jakikolwiek sposób nie była akceptowana. Kilka lat później, odbiór suplementu do dyplomu, z okazji radosnego opuszczenia tegoż smutnego przybytku jakim była Uczelnia na Północy Kraju. Pani z rektoratu oddaje suplement do dyplomu. Przedziurawiony dziurkaczem. Dlaczego został przedziurawiony? Bo musiał pasować do akt osobowych trzymanych w skoroszytach. Zero przeprosin, o zapłaceniu za nowy suplement można zapomnieć, bo to moja wina, że oddałam zgodnie z wymaganiami rekrutacji oryginał, który bezsprzecznie musiał pasować do skoroszytu. Na pamiątkę z pracy mam teraz nieważny suplement do dyplomu studiów magisterskich. Dobrze, że nikt go od tamtego momentu nie wymagał.
- Pracowniczy dział socjalny:
Podhistoria A
Po pobycie na stażu poza granicami kraju oczywiście wróciłam. Staż trwał rok, jednak nie zaczynał się z dniem 1 stycznia. To oznacza, że dostałam jakieś pieniądze od uczelni w roku podatkowym, zaś po powrocie, w nowym roku podatkowym, starałam się o wyższe dofinansowanie karty sportowej, przysługujące osobom z niskim miesięcznym dochodem. Dla niewtajemniczonych: pieniądze otrzymane w roku podatkowym, który brano pod uwagę, dzielono na 12. Otrzymana kwota wyniosła nieco ponad 400zł. Dofinansowania mi nie przyznano. Jak zadałam pytanie, dlaczego nie, skoro spełniam warunki formalne oraz zapytałam o sens wypełniania dokumentów niezbędnych do dofinansowania, które najwyraźniej niczemu nie służą (a były obowiązkowe dla pracowników uczelni), odpowiedzią było stwierdzenie „przecież teraz Pani normalnie zarabia”. No tak, to przecież wszystko tłumaczy, a warunki formalne są dla ozdoby.
Podhistoria B
Podbijanie karty obiegowej po odejściu z pracy – nawet nie pamiętam czy obiegówka była niezbędna do wydania świadectwa pracy. Profilaktycznie jednak dopełniłam obowiązku, by nie mieć późniejszych potencjalnych problemów z obroną kolejnego stopnia naukowego i nie będąc jednocześnie pracownikiem/doktorantem. Sama karta może nie była specjalnie ważna, za to było na niej arcyważne miejsce na pieczątkę z pracowniczego działu socjalnego.
Chcąc zdobyć tę arcyważną pieczątkę na karcie obiegowej, pofatygowałam się osobiście do działu socjalnego. Pani stwierdziła, że nie może mi podbić karty ponieważ nie zapłaciłam za kartę sportową. Przyznaję, że zgłupiałam, ponieważ od każdej pensji była pobierana opłata za kartę sportową i miałam to na odcinkach płacowych. Okazało się, że uczelnia nie ogarnęła, że zakończyliśmy współpracę i opłaciła moją kartę na kolejny miesiąc. Zaś pani z działu socjalnego teraz upominała się o tę uiszczoną opłatę. Oczywistym było, że płacić nie mam zamiaru, ponieważ z pracowniczej karty sportowej nie mogłam korzystać nie będąc pracownikiem. Pani nieustannie się upierała, że zapłacić muszę, bo inaczej pieczątki nie przybije. Ja zaś nadal płacić nie chciałam za coś kompletnie bezużytecznego. Stanęło na tym, że zapłaciłam, pieczątka na karcie obiegowej się znalazła, a sama karta sportowa była nadal aktywna i nikt nie sprawdzał czy jestem pracownikiem, czy nie, gdyż usługi sportowe były udostępniane przez firmy zewnętrzne.
uczelnia podobno wyższa
Ocena:
116
(124)
1
« poprzednia 1 następna »