Profil użytkownika
Citlalin ♀
Zamieszcza historie od: | 10 maja 2012 - 15:51 |
Ostatnio: | 2 czerwca 2023 - 12:22 |
O sobie: |
Istota sarkastyczna, uparta, świadomie naiwna. |
- Historii na głównej: 2 z 3
- Punktów za historie: 1156
- Komentarzy: 5
- Punktów za komentarze: 19
« poprzednia 1 następna »
@Crannberry no właśnie teraz przynajmniej w wizzie (tylko tym latałam ostatnio) musisz płacić sporo za niemowlaka bez miejsca. Rozwiązanie z lotem bez opłat jak najbardziej rozumiałam.
Jestem matką która lata z dziećmi - do rodziny, na wakacje, w sumie gdzie mam potrzebę i ochotę. 2 razy byłam hardkorem i leciałam sama z dwójką. Już pędzę, aby jechać z roczniakiem i czterolatkiem 25 h autokarem, bo komuś przeszkadza sam widok dzieci. 2 razy, pomimo starań i dobrego wychowania, na skutek splotu nieszczęśliwych okoliczności i moich błędów (ale czy wszystkiego da się nauczyć bez praktyki?) byłam TĄ madką. A mama z historii, która miała problem z pasem dla dziecka na pewno miała problem z tym, że dziecko ma mieć pas a nie z tym, że zapłaciła za miejsce dla niego a musi je mieć na kolanach? Bo teraz to jest teraz problem, szczególnie kiedy ktoś leci pierwszy raz z takim maluchem i się nie przygotuje na trzymanie cały lot na rękach. Płaci się za miejsce dla człowieka, którego nie ma nawet gdzie odłożyć kiedy zaśnie- jak starszy miał wpadkę toaletową (duże dziecko, nigdy nie miało problemów ale akurat w połowie lotu bez żadnego ostrzeżenia zaczęła mu się jelitówka) i usiłowałam go umyć i przebrać to młodszy nie mógł sam siedzieć na siedzeniu, nie mógł siedzieć w łazience bo nie było miejsca na 3 osoby, nie mógł leżeć na dywanie bo pełzał ludziom pod nogi. Na szczęście potrzymała go przemiła stewardessa no ale nie musiała.
Za młodu świetnie radziłam sobie z nauką i z potrzeby serca pomagałam grupie kiblujących chłopaków "ze złych okolic" ogarnąć matmę. Kilka lat później dopadła mnie w bramie grupa zakapturzonych facetów, w myślach żegnam się już z telefonem i komórką (w najlepszym wypadku), nagle jeden mi się zaczyna bacznie przyglądać i stwierdza że mam szybko uciekać bo ja "jestem k**** spoko". Jak powiedział tak zrobiłam, po dłuższym zastanowieniu dopiero skojarzyłam że był to chłopak któremu lata temu pomogłam zaliczyć semestr. Warto pomagać :D
Mam taką nadzieję. Rzecz działa się w tak charakterystycznym miejscu, że jestem praktycznie pewna że w razie zgonu zaciekawiłoby to niejedną gazetę. Od wczoraj przeglądam lokalne wiadomości. Póki co niczego nie znalazłam, więc pozostaje wierzyć że pani ma się dobrze.
Faktycznie, według prawa polskiego możemy zostać podciągnięci do odpowiedzialności karnej za nie udzielenie pomocy (czyli przynajmniej zadzwonienie na pogotowie) i nie możemy odpowiadać za uszkodzenia ciała będące efektem ubocznym naszego działania, np połamane żebra przy resuscytacji. Dobrze, że pan chciał pomóc- źle, że olał krzyki 5 osób które już biegły w ich kierunku. Tak sobie myślę, że przepisy są dobre- po prostu niektórzy są głupsi, niż to ustawa przewiduje.