Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Citlalin

Zamieszcza historie od: 10 maja 2012 - 15:51
Ostatnio: 2 czerwca 2023 - 12:22
O sobie:

Istota sarkastyczna, uparta, świadomie naiwna.
Miłośniczka czarnego humoru, natury i kotów.
Śpioch.

  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 1156
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 19
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 lutego 2023 o 22:36

@Crannberry no właśnie teraz przynajmniej w wizzie (tylko tym latałam ostatnio) musisz płacić sporo za niemowlaka bez miejsca. Rozwiązanie z lotem bez opłat jak najbardziej rozumiałam.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
26 lutego 2023 o 23:17

Jestem matką która lata z dziećmi - do rodziny, na wakacje, w sumie gdzie mam potrzebę i ochotę. 2 razy byłam hardkorem i leciałam sama z dwójką. Już pędzę, aby jechać z roczniakiem i czterolatkiem 25 h autokarem, bo komuś przeszkadza sam widok dzieci. 2 razy, pomimo starań i dobrego wychowania, na skutek splotu nieszczęśliwych okoliczności i moich błędów (ale czy wszystkiego da się nauczyć bez praktyki?) byłam TĄ madką. A mama z historii, która miała problem z pasem dla dziecka na pewno miała problem z tym, że dziecko ma mieć pas a nie z tym, że zapłaciła za miejsce dla niego a musi je mieć na kolanach? Bo teraz to jest teraz problem, szczególnie kiedy ktoś leci pierwszy raz z takim maluchem i się nie przygotuje na trzymanie cały lot na rękach. Płaci się za miejsce dla człowieka, którego nie ma nawet gdzie odłożyć kiedy zaśnie- jak starszy miał wpadkę toaletową (duże dziecko, nigdy nie miało problemów ale akurat w połowie lotu bez żadnego ostrzeżenia zaczęła mu się jelitówka) i usiłowałam go umyć i przebrać to młodszy nie mógł sam siedzieć na siedzeniu, nie mógł siedzieć w łazience bo nie było miejsca na 3 osoby, nie mógł leżeć na dywanie bo pełzał ludziom pod nogi. Na szczęście potrzymała go przemiła stewardessa no ale nie musiała.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
31 sierpnia 2018 o 14:17

Za młodu świetnie radziłam sobie z nauką i z potrzeby serca pomagałam grupie kiblujących chłopaków "ze złych okolic" ogarnąć matmę. Kilka lat później dopadła mnie w bramie grupa zakapturzonych facetów, w myślach żegnam się już z telefonem i komórką (w najlepszym wypadku), nagle jeden mi się zaczyna bacznie przyglądać i stwierdza że mam szybko uciekać bo ja "jestem k**** spoko". Jak powiedział tak zrobiłam, po dłuższym zastanowieniu dopiero skojarzyłam że był to chłopak któremu lata temu pomogłam zaliczyć semestr. Warto pomagać :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 grudnia 2012 o 21:51

Mam taką nadzieję. Rzecz działa się w tak charakterystycznym miejscu, że jestem praktycznie pewna że w razie zgonu zaciekawiłoby to niejedną gazetę. Od wczoraj przeglądam lokalne wiadomości. Póki co niczego nie znalazłam, więc pozostaje wierzyć że pani ma się dobrze.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
9 grudnia 2012 o 19:40

Faktycznie, według prawa polskiego możemy zostać podciągnięci do odpowiedzialności karnej za nie udzielenie pomocy (czyli przynajmniej zadzwonienie na pogotowie) i nie możemy odpowiadać za uszkodzenia ciała będące efektem ubocznym naszego działania, np połamane żebra przy resuscytacji. Dobrze, że pan chciał pomóc- źle, że olał krzyki 5 osób które już biegły w ich kierunku. Tak sobie myślę, że przepisy są dobre- po prostu niektórzy są głupsi, niż to ustawa przewiduje.

« poprzednia 1 następna »