Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#11255

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna opowieść o piekielnym mechaniku.
Swego czasu zakupiłem sobie kilkuletniego Saaba 9-5 w kombi, auto naprawdę piękne i baardzo szybkie. Był to mój pierwszy Saab więc pojęcie o tej marce miałem niewielkie. Ogólne pojęcie o mechanice mam naprawde niewielkie. Po kilku miesiącach sprawnego poruszania się, jadąc przez miasto zapaliło mi się kilka czerwonych kontrolek na desce rozdzielczej. Zatrzymałem auto, podnoszę maskę nic nie widać czuć tylko swąd spalonej gumy. Dzwonie do znajomego co mam zrobić, on zamówił mi lawetę i zaproponował ponoć najlepszego mechanika od Saabów w moim mieście. Po tygodniu dzwoni mechanik i wylicza: pasek klinowy, napinacz, pompa wody, pompa klimy i jeszcze kilka innych klamotów, cena z robocizną 2500 zł. Ok zgodziłem się bo autem naprawdę się świetnie jeździło. Za dwa dni telefon, że auto do odbioru. Przyjechałem pod warsztat widzę auto stoi już przygotowane, wchodzę, płacę, chcę fakturę ale mechanik mówi, że w takim przypadku mam doliczyć VAT to poprosiłem o rachunek oczywiście druczki się skończyły więc nie mógł mi nic wypisać ale powołał się na znajomość z moim kolegą i mam się niczym nie martwić, gwarancja jest na pewno.

Samochodem pojeździłem tydzień, aż usterka identyczna pojawiła się znowu. Laweta, warsztat ja trochę poirytowany drogą naprawą która nie przyniosła żadnego skutku. Mechanik powiedział ze muszę zostawić auto na cały dzień by mógł sprawdzić co się stało. Następnego dnia telefon do wymiany jakieś kolo zamachowe i kolejne multum części, niby kupiłem auto z zajechanym silnikiem i wszystko sie sypie ale on to zrobi tak by było jak trzeba. Minęły trzy dni auto do odbioru, przyjeżdżam mechanik pokazuje mi karton wymienionych częsci, osłupiałem jak zobaczyłęm ile rzeczy było uszkodzonych. Pytam sie o cene naprawy "dla stałego klienta to bedzie 3000 zl" opadły mi ręce, nie miałem oczywiście przy sobie takiej gotówki. Auto stało u mechanika kolejny tydzień zanim uzbierałem pieniądze.

Po naprawie jezdziłem autem prawie dwa tygdnie ale zauważyłem, że auto pali bardzo dużo (ok 25l/100km) grzeją się przednie koła i znowu śmierdzi gumą. Podjechałem do mechanika zapytac się co się dzieje. Diagnoza: komputer silnika uszkodzony, pompa paliwa, sonda lambda, tarcze i klocki zatarte i znowu drogi wydatek. Wycena na 2900zl i obietnica, że to będzie ostatnia naprawa na najbliższe kilka lat. Zgodziłem się.

Kolejne kilka miesięcy jazdy przebiegły bez problemów. Szykowałem się do dalekiego wyjazdu ponad 1000km w jedną stronę za granicę i postanowiłem oddać auto do przeglądu przed taką trasą, tym razem oddalem do mechanika koło domu bo uznałem, że od takiego przeglądu nie musi to być spec od Saaba.

Po kilku godzinach od zostawienia auta w warsztacie dzwoni kierownik z wynikiem przeglądu. Do wymiany tarcze i klocki hamulcowe przednie, mówie, że to niemożliwe ponieważ niedawno było to wymieniane, mechanik zaproponował bym przyszedł sam i zobaczył. Na miejscu ugieły się podemną nogi. Wyrecytowałem wszystie naprawy jakie były wykonane przez poprzednika, jedyne co się pokrywało to pasek klinowy.

Okazało się, że zapłaciłem 8400 zł za wymianę paska klinowego, wszystkie usterki były "ustawiane przez mechanika". Jak poczytałem póżniej w necie okazało się, że owy Pan potrafił wykasować 1500 zł za naprawę ogrzewania która polegała na włożeniu kartonu przed chłodnice.

Niestety nie miałem żadnego dowodu, że zapłaciłem choć grosz temu mechanikowi więc nie mogłem dochodzić żadnych roszczeń.
Z kolegą który polecł mi ten serwis po całej sytuacji nie miałem już kontaktu pownieważ przy innej historii całkowicie straciłem do niego zaufanie i nasze drogi się rozeszły.

mechanik

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (164)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…