Była sobota. Jak co tydzień wybrałam się do sklepu na większe zakupy. Tym razem moim celem był supermarket, którego nazwa rozpoczyna się na literę "T".
Pierwsze wybrałam się na dział z warzywami. Po znalezieniu potrzebnych mi rzeczy, chciałam ruszyć dalej, na inne działy. Zobaczyłam jednak półkę z przecenionymi warzywami. Oglądam. Wzięłam do ręki koper włoski. Cena o połowę mniejsza, więc krótko się zastanawiając, włożyłam go do koszyka. Następnie spokojnie robiłam zakupy.
Po około 1h (hala duża, więc zakupy zajmują sporo czasu) ustawiłam się w kolejce. Gdy przyszła moja kolej, a kasjerka zaczęła kasować produkty, bacznie obserwowałam ich ceny. Gdy przyszła pora na mój przeceniony koper włoski, okazało się, że tak naprawdę nie jest on przeceniony! Kwota niewielka, jednak postanowiłam powiadomić o tym panią sprzedającą.
Ja - [J] ; Kasjerka [K]
[J]: Przepraszam, dlaczego cena tego kopru włoskiego nie zgadza się ceną podaną na sklepie? - zapytałam uprzejmie, miłym głosem.
[K]: Ja nie wiem. Proszę udać się do Działu Obsługi Klienta. Tam pani najwyżej zwrócą różnicę w cenie. - Pani rzuciła krótko i kasowała dalej.
Jak mi kazano, tak zrobiłam. Po zapłaceniu za zakupy udałam się do Działu Obsługi Klienta. Tam przywitała mnie miła Pani [P].
[P]: Dzień Dobry. W czym mogę pomóc?
[J]: Dzień Dobry. Kupiłam ten koper włoski - wskazuję na warzywo - Na sklepie jego cena była dwa razy niższa. Kazano mi się tutaj udać w celu uzyskania różnicy.
[P]: Proszę chwilkę poczekać, sprawdzę o co chodzi.
Pani udała się na sklep i faktycznie wróciła już po chwili.
[P]: Tak, miała pani rację. Już wszystko uregulujemy. Tylko czy mogłabym na chwilę? - pani wskazała na mój koper, a ja podałam go jej.
Miła kobieta odwróciła się i zniknęła za drzwiami z moim zakupem. Gdy wróciła, oddała mi moje warzywo, a na blacie stołu położyła kartkę. Drugą, którą ze sobą przyniosła trzymała nadal w ręce. Podpisałam się na dokumencie, otrzymałam zwrot pieniędzy i spojrzałam na drugi arkusz papieru, a tam.... było ksero mojego kopru. Osłupiała, zapytałam:
[J]: Skserowała Pani warzywo? - byłam naprawdę zdziwiona. Nigdy o niczym takim nie słyszałam.
[P]: Oczywiście. Musiałam mieć dowód, by potem nie musieć się nikomu tłumaczyć. Do widzenia.
Jej ton głosu był naprawdę poważny, a więc najprawdopodobniej mówiła prawdę.
Pierwsze wybrałam się na dział z warzywami. Po znalezieniu potrzebnych mi rzeczy, chciałam ruszyć dalej, na inne działy. Zobaczyłam jednak półkę z przecenionymi warzywami. Oglądam. Wzięłam do ręki koper włoski. Cena o połowę mniejsza, więc krótko się zastanawiając, włożyłam go do koszyka. Następnie spokojnie robiłam zakupy.
Po około 1h (hala duża, więc zakupy zajmują sporo czasu) ustawiłam się w kolejce. Gdy przyszła moja kolej, a kasjerka zaczęła kasować produkty, bacznie obserwowałam ich ceny. Gdy przyszła pora na mój przeceniony koper włoski, okazało się, że tak naprawdę nie jest on przeceniony! Kwota niewielka, jednak postanowiłam powiadomić o tym panią sprzedającą.
Ja - [J] ; Kasjerka [K]
[J]: Przepraszam, dlaczego cena tego kopru włoskiego nie zgadza się ceną podaną na sklepie? - zapytałam uprzejmie, miłym głosem.
[K]: Ja nie wiem. Proszę udać się do Działu Obsługi Klienta. Tam pani najwyżej zwrócą różnicę w cenie. - Pani rzuciła krótko i kasowała dalej.
Jak mi kazano, tak zrobiłam. Po zapłaceniu za zakupy udałam się do Działu Obsługi Klienta. Tam przywitała mnie miła Pani [P].
[P]: Dzień Dobry. W czym mogę pomóc?
[J]: Dzień Dobry. Kupiłam ten koper włoski - wskazuję na warzywo - Na sklepie jego cena była dwa razy niższa. Kazano mi się tutaj udać w celu uzyskania różnicy.
[P]: Proszę chwilkę poczekać, sprawdzę o co chodzi.
Pani udała się na sklep i faktycznie wróciła już po chwili.
[P]: Tak, miała pani rację. Już wszystko uregulujemy. Tylko czy mogłabym na chwilę? - pani wskazała na mój koper, a ja podałam go jej.
Miła kobieta odwróciła się i zniknęła za drzwiami z moim zakupem. Gdy wróciła, oddała mi moje warzywo, a na blacie stołu położyła kartkę. Drugą, którą ze sobą przyniosła trzymała nadal w ręce. Podpisałam się na dokumencie, otrzymałam zwrot pieniędzy i spojrzałam na drugi arkusz papieru, a tam.... było ksero mojego kopru. Osłupiała, zapytałam:
[J]: Skserowała Pani warzywo? - byłam naprawdę zdziwiona. Nigdy o niczym takim nie słyszałam.
[P]: Oczywiście. Musiałam mieć dowód, by potem nie musieć się nikomu tłumaczyć. Do widzenia.
Jej ton głosu był naprawdę poważny, a więc najprawdopodobniej mówiła prawdę.
T.
Ocena:
847
(919)
Komentarze