Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#13633

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz działa się w Urzędzie Pocztowym w Szczecinie. Pracuję w firmie, która wysyła bardzo dużo listów. Zanim zawarliśmy umowę z PP na masową wysyłkę, normalnie, manualnie lepiłam znaczki na koperty.
Tego dnia poszłam zakupić kolejną partię znaczków za bagatelną sumę 2000 zł. Idę do "sklepiku", lub inaczej "stoiska filatelistycznego", żeby nie obciążać i tak przeładowanych kolejkami okienek. Osoby dramatu: [J]a i [P]ani obsługująca:
[J] Poproszę znaczków zwykłych (1,55zł) na kwotę 2 tys. złotych.
[P -oderwana od Sudoku, robi oczy jak spodki] Za ile?!
[J] Za dwa tysiące złotych.
[P] Ale jako to, to będzie ponad tysiąc sztuk!
[J] No mnie też jakoś tak wychodzi.
[P] Ale... ale ja tu tyle nie mam, ja będę musiała pójść na zaplecze, pani mi wszystko spod lady wykupi, jak to tak tyle znaczków mam sprzedać?!
[J -kompletne niezrozumienie problemu] ...
[P] Ja... ja pani nie sprzedam.
[J -spokojnie, rzeczowo, powstrzymując szyderczy uśmiech] Proszę pani. Jestem klientem, przyszłam na pocztę kupić znaczki. Ja ich nie chcę pani ukraść, ani zabrać, ja chcę je po prostu KUPIĆ, bo przecież pani sprzedaje znaczki, prawda?
[P] Ale to jest za dużo, ja tu tylu nie mam, musiałabym pójść na zaplecze i przynieść no i dla innych zabraknie.
[J] Aha, a gdybym przychodziła tu tysiąc razy co minutę i kupowała po jednym znaczku, to by mi pani je sprzedała?
[P] No tak, to nie jest hurtownia.
[J -już kompletna "załamka"] Poproszę z pani kierownikiem.
[P -z urażoną miną] No dobrze, pani poczeka, już idę... [tu słyszę coś pomiędzy mamrotaniem klątw i popiskiwaniem podnieconego kurczaka].

Znaczki w końcu kupiłam, ale zaraz potem skierowałam się do pokoju nadawcy masowego i od tej pory korzystam wyłącznie z frankownicy. Nawet jak listów mam pięć.

Poczta Polska

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 480 (522)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…