Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#14499

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W liceum fizyki uczył mnie człowiek, którego czasem między sobą nazywaliśmy Morsem (nosił pokaźne wąsy, które przywodziły na myśl tego zwierza).

Na jednej z lekcji tak się złożyło, że usiadłem w którejś z końcowych ławek. Przede mną siedziały dwie koleżanki, jedna o imieniu Dagmara. Lekcja się dopiero rozkręcała, Mors czytał na głos zadanie zadane tydzień wcześniej do domu. Dagmara z koleżanką nie uważały i rozmawiały, z czasem coraz głośniej. Fizyk nic sobie z tego nie robiąc skończył czytać i spytał kto chce rozwiązać zadanie na tablicy. Nikt się nie zgłosił, a dziewczyny nadal gadały. Mors wtedy rzucił:
[M] Dagmara, uświadom mnie.
Dziewczyny zdezorientowane i wyrwane z rozmowy momentalnie ucichły. Mnie naszła głupawka i podpowiedziałem szeptem:
[J] Zacznij od tego że bocian nie przynosi dzieci.
Nie spodziewałem się że Dagmara podejmie temat
[D] No więc... Dzieci nie przynosi bocian...
Cała klasa, łącznie z nauczycielem, w śmiech.

Konsekwencji, o ile dobrze pamiętam, nie było żadnych. Mors nie był z tych co to rzucają ocenami niedostatecznymi na prawo i lewo.

fizyka, liceum

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (259)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…