zarchiwizowany
Skomentuj
(9)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Odnośnie mojego pecha do lekarzy -
Tym razem ja też byłem trochę piekielny, ale miałem ku temu podstawy. Było to kilka miesięcy po tym, jak zmieniło się Prawo farmaceutyczne (z powodu pracy w branży jestem dosyć obeznany z tematem). Zmiana była szeroko opisywana w mediach. Chodziło mianowicie o to, że przedstawiciel firmy farmaceutycznej nie może odwiedzać lekarza w godzinach przyjmowania pacjentów. Działo się to nagminnie, a co więcej wielokrotnie byli oni przyjmowani poza kolejnością. Miało się to zmienić.
W trakcie sesji tuż po egzaminie (garnitur, koszula, krawat) wybrałem się do lekarza. Wiadomo - choroba przeszkadza w nauce a jeszcze sporo było przede mną. Oczekuję pod gabinetem, gdy wychodzi z niego facet z uśmiechem żegnając się z lekarzem. Ten też wyszedł na korytarz i gdy zobaczył mnie (wyglądałem na kilka lat więcej) w garniturze zapytał:
- Pan też służbowo do mnie?
Odpowiedziałem, że nie, ale szlak mnie trafił, bo poza mną czekało także kilka osób.
Gdy tylko wszedłem do gabinetu zamiast "dzień dobry" zapytałem:
- Czy jest Pan świadom, że zgodnie z ostatnią nowelizacją ustawy Prawo Farmaceutyczne przyjmowanie przedstawicieli firm farmaceutycznych w godzinach dyżuru jest niezgodnie z prawem?
Mina. Bezcenna :D Takiego karpia to nawet w stawie nie widziałem. Jestem pewien, że lekarz pomyślał, że pracuję gdzieś w administracji państwowej i będzie miał ciepło (nie, nie pracuję :P). Oczywiście zaczęły się tłumaczenia, że to jest potrzebne, bo się dowie o nowych lekach i terapiach (ta, jasne. widziałem jak pospiesznie gadżety do szuflady chował). Przerwałem jednak tą żenującą gadkę i przeszedłem do meritum mojego problemu - choroby. Dostałem recepty na leki (kilka opakowań na różne rzeczy) i od razu pojechałem do apteki. Po ich zakupie odruchowo spojrzałem na ich producenta. Już wiem jaką firmę reprezentował tamten gość.
Tym razem ja też byłem trochę piekielny, ale miałem ku temu podstawy. Było to kilka miesięcy po tym, jak zmieniło się Prawo farmaceutyczne (z powodu pracy w branży jestem dosyć obeznany z tematem). Zmiana była szeroko opisywana w mediach. Chodziło mianowicie o to, że przedstawiciel firmy farmaceutycznej nie może odwiedzać lekarza w godzinach przyjmowania pacjentów. Działo się to nagminnie, a co więcej wielokrotnie byli oni przyjmowani poza kolejnością. Miało się to zmienić.
W trakcie sesji tuż po egzaminie (garnitur, koszula, krawat) wybrałem się do lekarza. Wiadomo - choroba przeszkadza w nauce a jeszcze sporo było przede mną. Oczekuję pod gabinetem, gdy wychodzi z niego facet z uśmiechem żegnając się z lekarzem. Ten też wyszedł na korytarz i gdy zobaczył mnie (wyglądałem na kilka lat więcej) w garniturze zapytał:
- Pan też służbowo do mnie?
Odpowiedziałem, że nie, ale szlak mnie trafił, bo poza mną czekało także kilka osób.
Gdy tylko wszedłem do gabinetu zamiast "dzień dobry" zapytałem:
- Czy jest Pan świadom, że zgodnie z ostatnią nowelizacją ustawy Prawo Farmaceutyczne przyjmowanie przedstawicieli firm farmaceutycznych w godzinach dyżuru jest niezgodnie z prawem?
Mina. Bezcenna :D Takiego karpia to nawet w stawie nie widziałem. Jestem pewien, że lekarz pomyślał, że pracuję gdzieś w administracji państwowej i będzie miał ciepło (nie, nie pracuję :P). Oczywiście zaczęły się tłumaczenia, że to jest potrzebne, bo się dowie o nowych lekach i terapiach (ta, jasne. widziałem jak pospiesznie gadżety do szuflady chował). Przerwałem jednak tą żenującą gadkę i przeszedłem do meritum mojego problemu - choroby. Dostałem recepty na leki (kilka opakowań na różne rzeczy) i od razu pojechałem do apteki. Po ich zakupie odruchowo spojrzałem na ich producenta. Już wiem jaką firmę reprezentował tamten gość.
Ocena:
173
(199)
Komentarze