Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16713

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia dodana przez ZlaZiuta przypomniała mi o zdarzeniu sprzed ok. miesiąca.

W pewnym dużym mieście, po zmroku, tuż przed 2:00 w nocy, siedziałam sobie na przystanku, czekając na transport do pracy. Zmiana nocna, trasa długa, ludzi w tym samym kierunku niewiele, dużo natomiast "po melanżach". Taka godzina, w końcu weekend był. Siedzę sobie, duża torba obok mnie (przybory do roboty), czekam, kątem oka widzę, jak na ławeczkę dosiadł się obcokrajowiec.
Siedzimy jeszcze chwilę, po czym on zaczyna konwersację. Widać od razu, że polszczyzna łamana, pan na oko 30 lat (ja mam 20, ale zwykle ciągnie mnie do ludzi z przedziału 25-35, więc spokojnie). Przedstawił się, pomimo własnego stanu upojenia jakimś cudem zauważył, że ja jestem trzeźwa. No i padło pytanie "co ja tu robię sama, trzeźwa, o tej porze???". Powiedziałam grzecznie, że jadę do pracy, obawiałam się bowiem, że próbowałby mnie na imprezę wyciągnąć, a odmowy o tej godzinie różnie się kończą...
Pan zaczął myśleć, myśleć, myśleć... po kilku minutach walki umysłu z wódką spytał, czy daleko jadę i czy na długo... Pomyślałam sobie "oho, pewnie będzie próbował na mnie polować, tudzież przez mgiełkę alkoholu mu się spodobałam". Wymijająco odpowiedziałam, że daleko i na długo. Wzrokiem zaczęłam już obserwować, czy nie zbliża się mój rydwan... Pan pomyślał znów i zaczął się dopytywać, czy dobrze mi płacą, skoro jadę na "daleko i długo"? Odpowiedziałam że dostatecznie i wstałam, żeby odejść parę kroków w stronę drugiej ławeczki, byle od pana się oddalić. (Pewnie w świetle dnia, przy trzeźwym umyśle tego pana kontynuowałabym rozmowę, bo był nawet przystojny, ale 2 w nocy nie nastraja optymistycznie...) Pan przez cały czas był wręcz nienormalnie miły, uprzejmy i zatroskany o mnie. Zastanawiał się nawet, czy aby na pewno się nie przemęczę...

Chciałam oddalić się od przystanku. I tu pan chwycił mnie za nadgarstek, pociągnął z powrotem na ławkę, przez co usiadłam się na poprzednim miejscu i powiedział bardzo poważnym tonem, że "jak z nim zostanę na tę noc to on mi zapłaci 300 zł".

Pana wyśmiałam, powiedziałam bardzo dobitnie, ze to nie ten rodzaj pracy i że lepiej, żeby sobie już poszedł. Sama udałam się do mego rydwanu, który, na moje szczęście, właśnie podjechał.

Pewnie historia byłaby z rzędu tych "powszednich" gdyby nie jedne mały szczegół. Zostałam wzięta za prostytutkę mając na sobie czarne, porozciągane spodnie, glany, bluzę z kapturem, będąc bez jakiegokolwiek makijażu i nie mając nic wspólnego z kształtami "pokazowymi" (bezskutecznie walczę z nadwagą :) )

Muszę powiedzieć, że pan poprawił mi humor na długo :)

Na przystanku

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 94 (162)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…