Mój przyjaciel pracuje w księgarni. Mieści się ona w galerii handlowej, więc jej powierzchnia jest maksymalnie wykorzystana: regały ścienne sięgają sufitu, w samym sklepie jest kilka "wysp" obładowanych tomami. Teoretycznie wszyscy wiedzą, co można tam nabyć, aczkolwiek...
Mój przyjaciel informował już, że:
- nie sprzedają świeczek urodzinowych
- nie mają w asortymencie balonów
- nie można u nich nabyć portfela
Jednak najbardziej zapadła mi w pamięć jedna anegdota.
Wchodzi Klient, rozgląda się i pyta mojego Przyjaciela:
(K) Macie może książki?
Przyjaciel lekko w szoku.
(P) Książki?
(K) Taa, książki.
(P) /wciąż w wielkim szoku, ale z pełną powagą/ Nie.
(K) Nie macie?
(P) Nie mamy. Wszystkie sprzedaliśmy (!)
(K) Aha.
I poszedł.
Mój przyjaciel informował już, że:
- nie sprzedają świeczek urodzinowych
- nie mają w asortymencie balonów
- nie można u nich nabyć portfela
Jednak najbardziej zapadła mi w pamięć jedna anegdota.
Wchodzi Klient, rozgląda się i pyta mojego Przyjaciela:
(K) Macie może książki?
Przyjaciel lekko w szoku.
(P) Książki?
(K) Taa, książki.
(P) /wciąż w wielkim szoku, ale z pełną powagą/ Nie.
(K) Nie macie?
(P) Nie mamy. Wszystkie sprzedaliśmy (!)
(K) Aha.
I poszedł.
Księgarnia m.
Ocena:
563
(649)
Komentarze