Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17181

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia nie tyle piekielna co absurdalna.
Ze względu na swoją pracę potrzebuję szybkiego łącza internetowego, korzystam zatem z najszybszej dostępnej oferty. W moim miejscu zamieszkania najlepszym providerem spełniającym moje potrzeby jest pierwsza konkurencja rodzimego monopolisty.
Przez 2 lata problemów z internetem nie było, wszystko stabilnie, połączenie bardzo stabilne - miód, malina!
Do czasu jednak...Polityka firmy pozwala na zawieranie umowy na podstawie rozmowy telefonicznej, która jest nagrywana i przechowywana w firmie - ot znak czasów.
Nadszedł czerwiec, ja zadowolony, że będzie nowa oferta - korzystniejsze warunki itd, itp.
Telefon od operatora:
[Konsultant]
[Ja]
[K]- Witam, dzwonię z firmy...blablabla. Mam dla Pana nową ofertę, maksymalna przepustowość łącza - w Pana przypadku 20 mb/s, cena taka jak dawniej, umowa na rok, proponuję e-fakturę, żeby zmniejszyć koszty.
[J] - super, zgadzam się proszę włączać
[K] - będę zmuszony prosić Pana o cierpliwość, muszę przeczytać oświadczenie, które będzie podstawą zawieranej umowy potem zadam Panu kilka pytań i umowę traktujemy jako zawartą. Czy ma Pan jeszcze pytania?
[J] - Chwileczkę, czyli zawieramy umowę na rok, płacę tyle samo co do tej pory, mam maksymalną przepustowość łącza, 20 Mb/s
[K] - Dokładnie tak, czytać oświadczenie
[J] - Tak.

No i wszystko byłoby pięknie, tyle, że prędkość cały czas ta sama. Piszę reklamację. Odpowiedź firmy:
Widocznie nie ma możliwości żeby świadczyć usługe o wyższych parametrach technicznych.
Ki czort - myślę. Sprawdzam, parametry linii jak byk pokazują, że są większe możliwości.
Kolejny mail do firmy, że jednak te możliwości są i je widzę.
Odpowiedź - nie zna się Pan.
Zagotowało się we mnie - wiem jakie mam parametry i znam się na na sprawach związanych z internetem - siedzę w tym już od ponad 15 lat.
Do firmy poszedł mail reklamacja o dosyć stanowczym tonie.
Po kilku dniach w mej skrzynce pocztowej (tej realnej pisemko od mojego dostawcy internetu.
Treść mnie rozwaliła:

Reklamacja jest bezpodstawna bo dotyczy promocji w której prędkość 20 Mb/s nie występuje.

No szlag mnie wtedy jasny trafił, żebym się nie upewniał, nie pytał tego konsultanta czy na pewno będzie to 20 Mb/s.

Do firmy poszedł kolejny mail z reklamacją i żądaniem odsłuchania rozmowy na podstawie, której zawarto rozmowę, bo mam podstawę sądzić, że konsultant mnie oszukał.

Minął tydzień, kolejny list (sic!) od ukochanej firmy o treści mniej więcej:
Nie mamy możliwości technicznych aby odsłuchać rozmowę na podstawie której została zawarta umowa.

Zamurowało mnie - sytuacja rodem z Misia i innych filmów Barei.

Piszę kolejnego maila, że w takim razie ja nie mam zamiaru im płacić za internet bo przecież nie mamy umowy.
W tym czasie wyjechałem na wakacje, podczas których moja ukochana forma w postaci miłej konsultantki oznajmiła, że już wszystko działa i mam te megabity. Po powrocie z Bieszczadzkich ostępów włączam komputer, a megabity jakoś mi nie wzrosły, w przeciwieństwie do ciśnienia.

Kolejny mail do firmy (ze wzmianką o piekielnych) spowodował reakcję już bardziej zdecydowaną i konkretną. Reklamację po 3 miesiącach uznano i zaproponowano mi nowe warunki, bardzo zresztą atrakcyjne, z czasowo obniżonym abonamentem.
Umowa na podstawie nagrania rozmowy, tym razem jednak poprosiłem o przesłanie mi papierowego potwierdzenia zawarcia umowy. Na koniec standardowe pytanie:
[K] - To ja może jeszcze zaproponuje panu internet bezprzewodowy?
[J] - Dziękuję, korzystam z tej usługi u innego operatora i jestem zadowolony.

Uradowany myślę, czas na piwo po zakończonych bojach, poszedłem po ów napój do sklepu. Nim zdążyłem wyjść z domu, telefon.
[K] - Dzień dobry dzwonię z pana firmy, ma pan u nas internet stacjonarny, chciałabym zaproponować ofertę internetu mobilnego...

netia

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 534 (624)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…