Pewnego wieczoru byłam u koleżanki, żeby dać jej jakieś notatki, coś tam wytłumaczyć - ogólnie wizyta nie zajęła więcej, niż pół godziny. Przed wyjściem z jej domu udałam się do toalety. Następnie koleżanka odprowadziła mnie do drzwi, powiedziałyśmy sobie papa i już byłam na zewnątrz... Korzystając z tego, że lampa na ganku jeszcze się świeciła, zostałam na chwilę, żeby się upewnić, że mam klucze. Zaczęłam przetrząsać kieszenie, kiedy nagle zza drzwi dobiegł mnie głos mamy koleżanki:
- Mogła się już w domu wysikać, żeby nam papieru nie marnować.
- Mogła się już w domu wysikać, żeby nam papieru nie marnować.
Ocena:
988
(1038)
Komentarze