Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20727

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Miałam sobie ja w podstawówce koleżankę. Potem się wyprowadziłam i złapałam z nią kontakt dopiero po kilkunastu latach.

Dziewczyna, nazwijmy ją A. wydawała mi się nadal całkiem miła, - dopóki nie powiedziałam jej w czasie naszych komunikatorowych rozmów, że znalazłam sobie chłopaka. Wtedy obnażyła swoją piekielność, plastikowatość i kompleksy.

Od razu odparła, że ona też sobie znalazła narzeczonego, który jest sławnym piłkarzem (!), który dał jej pierścionek za 20 000 zł (!), ale ona mi nie może powiedzieć, który to, bo będą ją ścigali reporterzy z TeFałEnu (!), a w ogóle to jej facet jest dużo lepszy niż mój, który jest oczywiście biedny, brzydki i gÓpi.

Generalnie to tolerowałam, dopóki nie doszła do przechwałek, że "tak w ogóle, to ona będzie sławną lingwistką i będzie patrzeć z pogardą na wszystkich, którzy znają mniej języków niż ona". Myślę: dobrze - i zaczytam do niej pisać po angielsku. Mój angielski nie stoi na wybitnym poziomie, ale odpowiadała mi tak kalecząc gramatykę, że nawet ja to wyłapałam.

Po tym epizodzie A. mnie zwyzywała od najgorszych, zablokowała i przez kilka miesięcy był spokój. Dopóki nie napisała do mnie inna koleżanka z podstawówki, informując się, że A. rozpuszcza po mieście ploty, iż puściłam się z neonaziolem (mój chłopak jest Niemcem), mam z nim dziecko i ogólnie tarzam się w patoli.

Gdy przyjechałam w odwiedziny do mojego rodzinnego miasteczka, mnóstwo osób, zwłaszcza starszych, patrzyło na mnie z pogardą.
Wygląda na to, że jestem spalona do końca życia.

internet

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 598 (756)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…