Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20876

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Czasem człowiek jest tak mocno wbity w stereotypy, że z trudem przyjmuje do wiadomości istnienie sytuacji niezwykłych. Zwłaszcza po wysłuchaniu stosów bzdur, kłamstw i wykrętów, podczas dyżuru w SORze...

Siedziałem ja sobie w moim ukochanym ambulatorium. Dzień powszedni, do południa.
Teoretycznie nie powinny mnie interesować przypadki pogotowiarskie w stylu "uderzyłem się w palce", bo zgodnie z przepisami, do godziny 16 miały się tym zajmować stosowne poradnie.
Jednak nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby co najmniej kilkoro obywateli nie próbowało mnie namówić: "pan tylko spojrzy, o tutaj mam sine".
W chwilach desperacji zwykłem odpowiadać: "spojrzałem, uprzejmie proszę, a teraz zapraszam do poradni".
Tym razem było podobnie.

Siedziałem i czekałem na wyniki badań kilku pacjentów, tradycyjnie skierowanych właśnie w celu diagnostyki przez moich ukochanych rodzinnych...
Do pokoju, bez pukania, wpada jak bomba niezwykle wzburzona niewiasta koło trzydziestki i od wejścia krzyczy:
- Ratunku! Niech pan ratuje mojego męża!
Rozejrzałem się, ale rzeczonego małżonka ani widu ani słychu...
A dziewczę krzyczy dalej wołając ratunku.
Więc spokojnie mówię:
- Po pierwsze, męża nie widzę, po drugie, niech siądzie i chwilkę poczeka, właśnie doszły wyniki. Załatwię pacjentów bieżących i zobaczę, co się da zrobić.
- Ale on cierpi!
- Jak każdy, madame... to jest Oddział Ratunkowy...
- Ale on cierpi bardziej!!!
Przyznaję, zaintrygowała mnie. W tym momencie do drzwi dotarł poszkodowany. I zrozumiałem, że naprawdę on cierpi bardziej...

Wszedł, roztaczając nieopisaną woń mieszanki spalenizny i chemikaliów. Bez brwi, rzęs, z resztkami lekko dymiącej czupryny, goły do pasa i czerwony na twarzy i tułowiu, jak, nie przymierzając, zad pawiana po zatarciu.
Rzuciłem się ratować.
W trakcie udzielania pomocy, Pani Żona wyjawiła mi co doprowadziło jej ślubnego do stanu jakby żywcem wyjętego z podręcznika dla inkwizytorów, rozdział "Nieskuteczne palenie na stosie".

Małżonek naprawiał samochód. Skończył.
Zdjął koszulę, umył się starannie do pasa czystą benzyną, żeby usunąć smary - z sukcesem zresztą.
A potem wyszedł przed garaż i zapalił papierosa...
Zabawna rzecz to owłosienie... Człowiek go nie zauważa, dopóki nie wybuchnie.

Pan spędził dwa tygodnie na Chirurgii, wymazany do połowy jakimś łojem i w opatrunkach. Na szczęście nie zostały blizny, bo przy takiej rozległości poparzeń mógłby grać w remake′u "Koszmaru z Ulicy Wiązów". Bez charakteryzacji.
A ja uczę się od nowa wierzyć ludziom. Zwłaszcza cierpiącym bardziej...

służba_zdrowia

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1226 (1262)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…