Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#22507

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielna historia panów z CBŚ z grudnia 2010.

Postaram się opowiedzieć w skrócie...
Elektroniką interesuję się od kiedy sięgam pamięcią, miałem na swoim koncie kilka konstrukcji, parę lat temu zacząłem zgłębiać temat liczników Geigera (urządzenia do pomiaru promieniowania radioaktywnego) Urządzenia wychodziły, i to całkiem niezłe, tylko nie miałem na czym ich przetestować... (a był do tego potrzebny materiał promieniotwórczy) którego nie można dostać.
Zacząłem szperać w internecie i natknąłem się na stronę Pana P. gdzie opisywał swoje kolekcje minerałów uraninitu. Minerał ten zawiera uran, dlatego myślałem że jest promieniotwórczy. Napisałem maila do autora strony, z prośbą o odkupienie kawałka minerału. Dostałem odpowiedź że dostanę go za darmo, ładnie podziękowałem. Po jakimś czasie przyszła paczka z lekko promieniotwórczą zawartością. Wreszcie mogłem przetestować moje urządzenia. :) Po tym, minerał zakopałem głęboko w ogródku (oczywiście szczelnie). Wszystko było w porządku do grudnia 2010.

Poranek, grudzień 2010 roku.
Jadę autobusem do szkoły i nagle telefon z domu, dzwoni mama i mówi wystraszona, że muszę szybko przyjechać. Ja myślę wtedy: ktoś umarł, trzeba zidentyfikować zwłoki... no nie wiem...
Na to odpowiedziałem, że dopiero jadę do miasta i następny autobus mam za 2 godziny. Umówiliśmy się tak, że zaczekam na przystanku i po mnie podjedzie autem.
Stoję na przystanku, podjeżdża auto. Jakiś czerwony sedan, koleś za kierownicą, obok na siedzeniu pasażera siedzi mama. No to wsiadam i jedziemy do domu, nie pytałem się po drodze nic.

Dojeżdżamy do domu, wysiadam, wchodzę do domu, a tam 4 smutnych panów wpatrujących się we mnie. Na to mama do mnie:
– Panowie z CBŚ do Ciebie.
Mi w tym momencie zrobiło się ciepło, złapałem całkowitą zwiechę... Panowie przedstawili mi ich (a właściwie mój) problem (i innych kilku osób z podobnym) że jestem KOLEJNYM oskarżonym o posiadanie niebezpiecznych materiałów i wyperswadowali mi, że jak im tego nie oddam, to będzie trzepanie domu, itp.
No to ja, jak przystało na porządnego obywatela powiedziałem gdzie to mam. Myślałem, wezmą sobie to i będzie po sprawie. Wykopałem minerał, zmierzyli czy faktycznie promieniuje. Po tym dowodzący akcją wykonał chyba ze 100 telefonów. Dowiedziałem się wtedy, że ma przyjechać SANEPID, sranepid, sztaby kryzysowe i inne dziwne instytucje. Przyjechał nawet WÓJT!!, nie wiadomo po jaką cholerę. Wtedy jeden pan przekazał mi co mi grozi... 8 lat więzienia / kara w zawieszeniu / poprawczak / kurator. Usiadłem sobie pomyślałem... ZA*******E, wszystkie plany na przyszłość, studia, praca, może wojsko poszły się paść. Dalej nic bardzo nie pamiętam, wszyscy pojechali koło 16. Co później?

Oczywiście ostry op***dol, nieprzespane noce, paczki wypalonych papierosów (a nigdy wcześniej nie paliłem) Wynajęliśmy adwokata, który pojechał ze mną do prokuratury, jakoś to się powoli toczyło. W kwietniu, czy tam maju 2011 dostałem pismo z prokuratury o umorzeniu śledztwa. Radość była jak nigdy, ale wku*wienie i niemiłe wspomnienia zostały.

Pewnie się zapytacie skąd wpadli na mnie?

Wszystko zaczęło się na początku 2010 roku pod "kryptonimem: afera uranowa" Został wtedy zatrzymany jakiś gimnazjalista, potem kolejni i tak do mnie.
Ja byłem bodajże 5 zatrzymanym, wśród innych byli pasjonaci, kolekcjonerzy minerałów i wykładowca jakiejś uczelni.
Od tego momentu całkowicie zraziłem się do policji i innych służb ścigania, którzy zamiast ścigać morderców i gwałcicieli, uganiają się za kolekcjonerami minerałów. Z człowieka który chciał szerzyć pasję u innych ludzi, odstępując swoje własne okazy minerałów, zrobili handlarza!
A oddawał to za darmo! Porażka.

miejsce? moja zabita dechami wieś

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 639 (771)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…