Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#25774

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historie o spadającym z dachu śniegu, przypomniały mi o pewnej zeszłorocznej przygodzie mojej koleżanki z roku.

Otóż mieszkamy sobie w Dużym Mieście, które to miejsce na Ziemi jest, wbrew pewnym stereotypom, całkiem sympatycznie. Ma jedną wadę - zimą nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby tak np. chodnik odśnieżyć... Po prostu leży sobie taki śnieżek, potem jest udeptywany na kamień, potem to-to sobie topnieje, a jak nie daj Bóg jaki jeszcze przymrozek się trafi, to mamy "gwiazdy robią po lodzie"...

Tak też właśnie było i w tym roku, i w zeszłym. Ludzie tuptali więc krokiem gejszy po chodniku, wywalając się co chwilę na całym odcinku z dworca do akademika, wzdłuż szarawych kamienic. Szła również wspomniana koleżanka, zapatrzona w chodnik, coby nie wywinąć orła razem z walizą. I przez to nie zauważyła, że z dachu przed nią leci sterta mokrego śniegu, która w efekcie grzmotnęła ją w plecy. Traf chciał, że za nią szła dwójka znajomych, ale że nie przepadali za nią, to się nie ujawniali. Na taki widok jednak pośpieszyli z pomocą, koleżanka dotarła jakoś do akademika, ale plecy bolą i bolą.

No to na pogotowie. Dojechała jakoś własnym sumptem, została objechana z góry na dół za nieposiadanie karty chip, w końcu - zbadana. Okazało się, że kręgosłup stłuczony i coś tam jeszcze i generalnie powinna leżeć. Więc - wypuszczono ją do domu, w myśl zasady "sama przyszła - sama wróci". No trudno, takie są, zdaje się, przepisy. Musiała jeszcze iść normalnie do lekarza po zwolnienie z zajęć (na naszej uczelni z tym problem bywa).
Można powiedzieć, że miała szczęście, jednak kierunek jej studiów wymaga sprawności fizycznej, a kontuzja jednej osoby blokuje pracę również pozostałym na roku.

Postanowiła ubiegać się o odszkodowanie. Więc zaczęły się spacery: zarządzający budynkiem odsyła do spółdzielni, spółdzielnia - do właściciela, który niedawno kamienicę kupił czy odzyskał, właściciel gdzieś tam jeszcze do władz miejskich, generalnie objechała całą metropolię. W końcu - zdjęcia budynku zrobione, badania lekarskie też, dwoje świadków złożyło zeznanie, wniosek poszedł, gdzie miał iść.

Jednak osoba, która miała podjąć decyzję o zasadności żądania powiedziała, że dokumenty są sfałszowane, zdjęcia - fotomontaż, a świadkowie kłamią, bo są jej znajomymi z uczelni. I jeszcze argument koronny: "właściciel powiedział że odśnieżone było".

centrum miasta

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 661 (689)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…