Oto dlaczego bycie wrednym członem czasem daje profity.
Siedzę w sobotę w domu, grzecznie ubijając Niemców na konsoli, kiedy rozlega się dzwonek do drzwi. Otwieram, patrzę - stoi jakiś kolo i trzyma w ręku pęczek świętych obrazków. Jak nic sprzedawca szczęścia i zbawienia, na pewno na rzecz jakichś niezwykle potrzebujących. Jako że mijają sekundy, a kolo nadal się nie odzywa, przyglądam się uważniej i widzę że w drugiej ręce gościu trzyma kartkę ze standardowym "Jestem głuchoniemy i blablalablaba, dawaj kasę na głuche dzieci".
Żeby typowi nie robić przykrości, pokazałem mu na migi że idę po portfel. Po odczekaniu kilku sekund w korytarzu wróciłem pod drzwi i uniwersalnym gestem pokazałem że "ni ma". Facet pokiwał ze zrozumieniam głową i odwrócił się do drzwi sąsiadów.
Przez wizjer zobaczyłem że wszystko wygląda podobnie jak u mnie - dzwonek, chwila czekania, rozmowa na migi, "ni ma", drzwi się zamykają i gościu odwraca się w stronę schodów.
Zszedł może ze trzy stopnie, kiedy coś mnie podkusiło. Otworzyłem drzwi i krzyknąłem:
- Ty, jednak mam dychę!
Gościu się do mnie odwrócił.
Pozostało mi wyszczerzyć mordę i pokazać mu środkowy palec.
Najlepszą zaś puentę zafundowała mi następnego dnia moja babcia, kiedy poszedłem ją odwiedzić. Wchodzę, a u niej na komodzie ze 4 święte obrazki leżą. Pytam - już przeczuwając - skąd je ma. W odpowiedzi babcia zaczyna mi nawijać o biednym, głuchoniemym chłopcu, który poprzedniego dnia chodził po ich klatce i zbierał pieniążki na potrzebujące dzieci...
Siedzę w sobotę w domu, grzecznie ubijając Niemców na konsoli, kiedy rozlega się dzwonek do drzwi. Otwieram, patrzę - stoi jakiś kolo i trzyma w ręku pęczek świętych obrazków. Jak nic sprzedawca szczęścia i zbawienia, na pewno na rzecz jakichś niezwykle potrzebujących. Jako że mijają sekundy, a kolo nadal się nie odzywa, przyglądam się uważniej i widzę że w drugiej ręce gościu trzyma kartkę ze standardowym "Jestem głuchoniemy i blablalablaba, dawaj kasę na głuche dzieci".
Żeby typowi nie robić przykrości, pokazałem mu na migi że idę po portfel. Po odczekaniu kilku sekund w korytarzu wróciłem pod drzwi i uniwersalnym gestem pokazałem że "ni ma". Facet pokiwał ze zrozumieniam głową i odwrócił się do drzwi sąsiadów.
Przez wizjer zobaczyłem że wszystko wygląda podobnie jak u mnie - dzwonek, chwila czekania, rozmowa na migi, "ni ma", drzwi się zamykają i gościu odwraca się w stronę schodów.
Zszedł może ze trzy stopnie, kiedy coś mnie podkusiło. Otworzyłem drzwi i krzyknąłem:
- Ty, jednak mam dychę!
Gościu się do mnie odwrócił.
Pozostało mi wyszczerzyć mordę i pokazać mu środkowy palec.
Najlepszą zaś puentę zafundowała mi następnego dnia moja babcia, kiedy poszedłem ją odwiedzić. Wchodzę, a u niej na komodzie ze 4 święte obrazki leżą. Pytam - już przeczuwając - skąd je ma. W odpowiedzi babcia zaczyna mi nawijać o biednym, głuchoniemym chłopcu, który poprzedniego dnia chodził po ich klatce i zbierał pieniążki na potrzebujące dzieci...
Ojczyzna Przekrętu
Ocena:
839
(953)
Komentarze