Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#26396

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Postanowiłem w końcu przestać pasożytować i dorzucić coś od siebie. Uwaga, będzie długo, taka już urzędnicza choroba, lanie wody, ale myślę że warto poczytać.

Otóż, pracuję w Wojskowej Komisji Uzupełnień, obecnie pracuję przy komisji wojskowej. Mimo że służba zasadnicza przeszła do historii, młodzież musi się stawić na kwalifikację. Piekielnych sytuacji uniknąć się nie dało. Tytułem wstępu, jeśli dany młody człowiek nie stawi się na komisji w terminie, urząd miasta/gminy może nasłać na niego Policję, żeby doprowadzili go do nas, przed oblicze lekarzy. Ponadto, na wezwaniu na komisję, które otrzymuje się pocztą jest wykaz dokumentów które należy mieć ze sobą, dowód lub paszport, bądź zaświadczenie z urzędu (otrzymuje się takie po złożeniu wniosku o wydanie/wymianę dowodu), zaświadczenie ze szkoły (konieczne niby nie jest, ale wypada mieć). Jest tam też informacja, iż należy zabrać ze sobą zdjęcie, wymiary pi razy drzwi 4x3cm.

Plagą byli chłopcy nieposiadający innego dokumentu jak legitymacja. Musieliśmy ich odsyłać z kwitkiem, albo do urzędu wyrobić dowód, albo do domu, po papiery. Zdarzało się, że byli to ludzie mieszkający po 30km od miasta gdzie jest komisja. Drugą plagą były zdjęcia albo z 1 klasy gimnazjum, albo wyrwane z legitymacji (z pieczątką, i często ze śladem po zszywaczu).

Ale kilku cwaniaków zdecydowanie ′wyróżniło′ się na tle reszty petentów.

Pierwszy gagatek, pokryty tatuażem od stóp do głów (tak, tatuażem, nie tatuażami, jeden rysunek, na całych rękach, plecach i nogach, jak się dowiedziałem potem od lekarza), nie wziął ani zdjęcia, ani zaświadczeń ze szkoły, ani dokumentów z sądu (ale uczciwie się przyznał że był karany). Trzeba było go odesłać do domu po fotkę. Zostawił nam dowód osobisty, mieliśmy mu wypisać dokumentację w czasie gdy go nie będzie, miał wrócić z fotką tego samego dnia.
Dwa dni później urzędniczka z WKU do niego zadzwoniła (w końcu zostawił u nas dowód). Zdziwił się telefonem, spytał o której może przyjść i czy może się z nim sama umówi. Otrzymał lodowato zimną odmowę. Najwyraźniej złamało mu to serce, bo przyszedł pijany. Niezbyt mocno, ale zaczął pokrzykiwać, żądał zwrotu dowodu i żebyśmy go od razu pocałowali w kilka miejsc, zaś lekarzowi poradził wyładować frustracje seksualne na zwierzęciu parzystokopytnym. Nie przewidział, że lekarz zareaguje bardziej zdecydowanie od nas, a jako że jeździ w pogotowiu, to wie jak uzyskać szybką reakcję. Policja w minutę, i na wytrzeźwiałkę. Za trzecią wizytą gagatek był już spokojny, cichutki i chętny do współpracy. :)

Drugi gagatek przyjechał z Policją. Przyszli, powiedzieli co za upominek nam przywieźli i pojechali. Gagatek nie miał dokumentów, więc musieliśmy go posłać do fotografa. Oczywiście nie wrócił... Tydzień później znowu zajechał niebieską taksówką. Lekarz(L) się spytał gagatka(G).

L- Nie wstyd ci, że cię Policja dwa razy przywoziła? Czemu nie przyszedłeś sam, skoro już się przekonałeś że mogą cię doprowadzić?
G- E, przecież i tak musieli mnie przywieźć. Przecież nic mi nie zrobili.
Lekarz pracuje na co dzień na pogotowiu, więc może godzinami opowiadać o sytuacjach gdzie patrol jest potrzebny, a nie ma go, bo zajmuje się takimi burakami jak G. I wydał wyrok.
L- No dobrze, to zostało jeszcze badanie prostaty. Chodź za parawan.
Gagatek posłusznie, nieświadom co go czeka, poszedł za ten parawan. Po odgłosach, oraz sposobie chodzenia gagatka już po badaniu, domyślam się został zbadany bardzo dogłębnie i dokładnie. Ciekawe czy zrozumiał aluzję? :)

I ostatni przypadek. Policja przywiozła nam trzech chłopców, z ′elitarnego′ liceum, którzy nie byli na komisji, bo chcieli iść po jakichś tam klasówkach (a przynajmniej taką wersję nam sprzedali ;) ). Policja, po ustaleniu, że ich pacjenci chodzą do tej samej szkoły, z właściwą sobie gracją i finezją wtargnęła do szkoły w sile dwóch sierżantów z prewencji, i zgarnęła chłopców prosto z klas, w czasie lekcji, jak bandziorów. Dyrektorce nie powiedzieli po co ich biorą, z nauczycielami nawet nie rozmawiali. Wyobraźcie sobie, grzeczni chłopcy z tzw. ′dobrych domów′, mili, elokwentni, grzeczni, wyprowadzeni przez Policję prosto ze szkoły, na oczach kolegów i nauczycieli. Wstyd, hańba, ból, trauma i w ogóle siara.

Przyszli do nas jeszcze kilka dni później (już sami), żebyśmy im wypisali zaświadczenie, że to my po nich posłaliśmy Policję. Bo szkołę opanowała plotka, że Policja ich zgarnęła za dilerkę, tylko im niestety nic nie udowodnili. Współczuję chłopakom połamanej reputacji.

Puenta i przestroga.
Jeśli jesteś rocznik 93, bądź starszy, ale nigdy nie byłeś na komisji wojskowej, zadzwoń do najbliższego WKU, sprawdź czy nie powinieneś się stawić na komisji. Prawie każdy mężczyzna w kraju powinien posiadać książeczkę wojskową.

Wojskowa Komisja Uzupełnień

Skomentuj (137) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 403 (537)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…