Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#28235

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opisywana dalej miała miejsce parę lat temu, gdy jako pełnoletnia nastolatka poszukiwałam pracy na wakacje.
Ogłoszenie z lokalnej gazety o treści mniej więcej ′Poszukujemy osób do przeprowadzania ankiet..′ Jawiła mi się wizja pracy w jakimś centrum handlowym, przy dziale np AGD i wypytywanie klientów o opinie nt produktu bądź usługi.
Dzwonię. Zapraszają na rozmowę kwalifikacyjną następnego dnia. Mój chłopak też się załapał.

Przybywamy na miejsce - około 30 osób już czeka. Nadchodzi w końcu nasza kolej. Mój facet wchodzi pierwszy, by po niecałej minucie wyjść "oni chyba szukają kobiet.." - pierwsza czerwona lampka, ale miałam przeczucie, że może być zabawnie.

Wchodzę ja. O ile poczekalnia oraz cała osoba Pani Sekretarki można było nazwać profesjonalnymi, to Pan [P]rezes wręcz ociekał ′profesjonalizmem′. Rozmowa jak rozmowa - doświadczenie, moje oczekiwania, dyspozycyjność itd. Gratuluję, przeszła Pani pierwszy etap! Zapraszamy jutro na 9 rano. Pytania?
[ja] A na czym dokładnie ma polegać ta praca?
[P] Dowie się Pani jutro, stali pracownicy wprowadzą Panią w tajniki. Ogólnie chodzi o przeprowadzanie ankiet. A teraz gratuluję jeszcze raz i do zobaczenia jutro! (tutaj uścisk dłoni i wytrenowany uśmiech)- zapala mi się drugi raz lampka, ale tym razem raczej pomarańczowa, bo nawet nie wiem co o tym myśleć.

Pomimo, że wszystko jest jakieś zagmatwane decyduję się spróbować, również pomimo niechęci mojego chłopaka do tego przedsięwzięcia. Ostatecznie mam być ostrożna i mam mu pisać często jak jest, na wypadek gdyby to była jakaś ukryta siedziba domu publicznego, a wtedy on wezwie policję, wojsko...
Już na miejscu przydzielają mnie, wraz z jeszcze 3 ′szczęściarami′, do dziewczyny niewiele starszej ode mnie, nazwę ją [N]atalia. Od teraz to ona się nami opiekuje, więc pytam się:
[ja] To co dokładnie mamy robić?
[N] Powiem Wam jak będziemy na miejscu. A teraz chodźcie na pociąg. Spokojnie, firma płaci za przejazd.

Teraz już kierowana wyłącznie ciekawością, zmierzam wraz z dziewczynami na pociąg i po godzinie znajduję się na parkingu przed Urzędem większego Miasta.

[N] Chodźcie ze mną i obserwujcie. Wyciągnijcie coś do pisania, bo po powrocie będziecie miały test. Jest Was 4, przypuszczam, że pod koniec dnia zostanie tylko jedna.

Natalia podchodzi do młodego [M]ężczyzny, który właśnie zaparkował i zaczyna się show.

[N] Dzień dobry! Czy poświęci nam pan chwilę? Przeprowadzamy ankiety, dziewczyny dopiero się uczą, a szef będzie zły jak nie wyrobimy normy..
[M] No dobrze, ale trochę się spieszę...
Natalia wyciąga flakony perfum z torby, a ja staram się zachować poważną minę, pomimo, że wewnątrz mnie swój taniec rozpoczęły tabuny roześmianych chochlików. Perfumy pierwszy raz widzę na oczy, a torba nie zdradzała zawartości, więc nie miałam okazji uciec wcześniej niestety. A skoro już jestem, to doskonała okazja poznać sposób działania tego typu sprzedawców od podszewki. Zaciekawiło mnie to pod względem psychologicznym.

[N] Chciałam się zapytać co Pan sądzi o tych perfumach, które lepsze?
[M] Chyba te pierwsze..
[N] A uważa Pan, że cena 150 zł (tutaj dokładnie nie pamiętam ile to było, ale w podobnej kwocie) za taki flakonik to dużo czy mało?
[M] No chyba trochę dużo..
[N] Ale dzisiaj ma Pan szczęście! Jest Pan jedną z 10 osób, którym mogę ten flakonik sprzedać za jedyne 50 zł, poniżej ceny rynkowej! W pobliskiej drogerii ten zapach wejdzie za tydzień i już będzie w zwykłej cenie, czyli 150 zł. Opłaca się?
[M] Ja nie potrzebuję perfum..
[N] A ma pan dziewczynę?
[M] Mam.
[N] A czy była grzeczna?
[M] Raczej tak. :)
[N] Tylko dla Pana tak zrobię... Dorzucę drugi flakonik dla dziewczyny gratis. To jak, umowa stoi?
[M] No nie wiem...

I tak niektórzy przepłacali za ′ekskluzywne perfumy′, bo nie umieli odmówić. A sposobów na nakłonienie do zakupu Natalia miała wiele. Od brania na litość ("no wie Pan, szef mnie wyrzuci"), poprzez zagadywanie na śmierć, spoufalanie się, do obrzucania tych bardziej niezdecydowanych wyzwiskami ("sp***aj pan na bambus, marnujesz mój czas, trzeba się było szybciej decydować"). Potrafiła sprzedać wiele tych perfum, bardzo wiele... Wstyd było stać przy tej dziewczynie. Szczytem chamstwa było nakłanianie do zakupu nieco starszej osoby, która mówiła, że ma bardzo małą rentę, choruje, ale jak od tego zależy przyszłość młodej dziewczyny to kupi. Na szczęście nie doszło do finalizacji.

W drodze powrotnej dowiedziałam się o sposobach manipulacji ludźmi (jakieś perę kroków: zawstydzenie, poniżenie, już nie pamiętam dokładnie) oraz o zarobkach Natalii - powyżej średniej krajowej. Oprócz mnie do końca dnia wytrwała jeszcze jedna dziewczyna (jedna zrezygnowała, po tym jak dowiedziała się co to za praca, druga została ′zwolniona′ bo była zbyt nieśmiała).
Witamy się znowu z Panem Prezesem. Tym razem przybija nam ′piątki′ i gratuluje przejścia trzeciego etapu. Po czym zaprasza na test, którym jest rozmowa z nim, jako potencjalnym nabywcy. Po pomyślnym przebiegu rozmowy znowu przybijamy piątki.

[P] Gratuluję przejścia ostatniego etapu, witamy w drużynie! Jestem X, mów mi po imieniu. Przyjdź jutro o 9-tej, spiszemy umowę. Pani Natalio, jestem niesamowicie zadowolony z Pani szkolenia.
I tutaj ja ujawniłam swoją lekką piekielność.
[ja] No dobrze, a teraz porozmawiajmy poważnie.
[P] ? Ale przecież rozmawiamy poważnie, nie rozumiem...
[ja] Ja wolę ten cały dzień traktować jako żart. Do widzenia.

Najśmieszniejsze, że kazali mi się jeszcze zastanowić, więc telefonicznie przedstawiłam swoje zdanie bardziej zrozumiale.

Dzień nie do końca taki stracony. Miny Pana Prezesa i Natalii również nietęgie.
Niby żadna praca nie hańbi, ale żerowanie na ludzkich słabościach to czyste skur***ństwo.

usługi

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 690 (732)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…