Jakiś czas temu mieszkałam w bloku, gdzie większość mieszkań była wynajmowana. Sielanka, rodziny z grzecznymi dziećmi, uprzejma młodzież, czysto, do czasu...
Mieszkanie piętro niżej zostało wynajęte piekielnym lokatorom (para ze szczególnym zamiłowaniem do awantur o 3 w nocy, alkoholu i pacierza nie odmawiali). Istotne wspomnieć o piekielnym właścicielu, który mieszkanie wynajął na czarno i charakteryzował się wybitnym cwaniactwem (potrafił wymyślić historyjkę o zalaniu mieszkania i wielokrotnie próbować wyłudzić ode mnie gotówkę - nie udało się, ekspert z ubezpieczalni nie stwierdził opisywanych zniszczeń). Kukułcze jajo rosło w siłę: awantury, napisy w windzie, parady gości i huczne imprezy. Trwało to ok. 6 miesięcy, skargi do właściciela (pocałujta w usta wójta!) i telefony na Policję nie skutkowały, mieszkańcy bali się im zwrócić uwagę.
Któregoś dnia wszystko ucichło. Nazajutrz zaczepiła mnie sąsiadka plotkarka z informacją, że chyba w nocy Piekielni się wyprowadzili, ale skandal, bo w windzie zostawili po sobie pamiątkę w postaci mebli łazienkowych i mocno zużytego materaca.
Sprawa miała finał jakiś tydzień później, kiedy na klatce usłyszałam wyzwiska, lament i pomstowanie piekielnego właściciela. Fantazja jego lokatorów sięgnęła dalej: mieszkanie zostało doszczętnie zrujnowane i splądrowane, do tego mocno zalegali z czynszem.
Mieszkanie piętro niżej zostało wynajęte piekielnym lokatorom (para ze szczególnym zamiłowaniem do awantur o 3 w nocy, alkoholu i pacierza nie odmawiali). Istotne wspomnieć o piekielnym właścicielu, który mieszkanie wynajął na czarno i charakteryzował się wybitnym cwaniactwem (potrafił wymyślić historyjkę o zalaniu mieszkania i wielokrotnie próbować wyłudzić ode mnie gotówkę - nie udało się, ekspert z ubezpieczalni nie stwierdził opisywanych zniszczeń). Kukułcze jajo rosło w siłę: awantury, napisy w windzie, parady gości i huczne imprezy. Trwało to ok. 6 miesięcy, skargi do właściciela (pocałujta w usta wójta!) i telefony na Policję nie skutkowały, mieszkańcy bali się im zwrócić uwagę.
Któregoś dnia wszystko ucichło. Nazajutrz zaczepiła mnie sąsiadka plotkarka z informacją, że chyba w nocy Piekielni się wyprowadzili, ale skandal, bo w windzie zostawili po sobie pamiątkę w postaci mebli łazienkowych i mocno zużytego materaca.
Sprawa miała finał jakiś tydzień później, kiedy na klatce usłyszałam wyzwiska, lament i pomstowanie piekielnego właściciela. Fantazja jego lokatorów sięgnęła dalej: mieszkanie zostało doszczętnie zrujnowane i splądrowane, do tego mocno zalegali z czynszem.
Ocena:
437
(493)
Komentarze