Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29321

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Dla nielubiących historii o zwierzętach - uprzedzam. ;)

Historia opowiedziana mi przez znajomą panią weterynarz (pw), od której wzięłam mojego psiaka.
Bodajże w zeszłym roku do jej gabinetu zawitała para (sądząc po strojach i samochodzie do biednych nie należeli) z suczką. Pierwsza weszła kobieta, za nią mąż ciągnący na smyczy owego psiaka - zmierzwiona sierść, gdzieniegdzie ślady krwi i zwisająca bezwładnie tylna łapa.
Państwo zażądali bezwzględnego uśpienia psa. Czemu? Bo jest niewychowany, wymaga opieki, niszczy rzeczy i oni go nie chcą.
Po krótkiej namowie Pw udało się ustalić, co się stało.

Otóż państwo postanowili kupić sobie ładnego, reprezentacyjnego rasowego psiaka, który podkreślałby ich prestiż i którym mogliby się pochwalić. Po krótkiej konsultacji wybór padł na charta afgańskiego. Pojechali do hodowli, wybrali najładniejsze szczenię i wrócili z nim do domu.

Jako, że ich "wiedza" zootechniczna ograniczała się do faktu, że psa trzeba raz dziennie wypuścić na ogródek w wiadomym celu, raz dziennie nakarmić i wyczesać przed przyjściem znajomych, żeby ładnie wyglądał - można się domyślić, co było dalej...

Suka zostawała sama w domu na cały dzień, dopiero wieczorem była wypuszczana na 10 minut na ogród. O czymś takim jak spacery mogła pomarzyć - wszak właściciele nie mieli czasu. Każdy pies potrzebuje uwagi, a co dopiero chart afgański, mający bardzo duże potrzeby ruchowe... Po kilku dniach szczeniak z nudów zaczął gryźć meble, ubrania i buty, nie nauczony porządku i niewypuszczany załatwiać się w domu, wyć pod drzwiami.

Właściciele "wychowywali" ją na swój sposób - bijąc (a właściwie sądząc po starych ranach - tłukąc...) za każde przewinienie. Miarka się ponoć przebrała, kiedy pogryzione zostało ulubione futro kobiety. Wtedy od niej sunia dostała baty kijem od szczotki, a mężczyzna potraktował ją kopniakami - łamiąc jedno żebro i kość udową w DWÓCH miejscach. Cudem jest, że pies nie odniósł większych obrażeń wewnętrznych. Postanowili się psa pozbyć.

Najlepsze jest to, że owi "państwo" nic złego w swoim zachowaniu nie widzieli. Wszak to tylko głupie zwierzę.
Choć w Pw wszystko się gotowało z wściekłości, udało jej się na spokojnie namówić ich, żeby zrzekli się praw do psa. Wyleczyła sunię i z pomocą przyjaciółki pracującej w fundacji znalazła jej nowy dom, gdzie (z tego, co mi wiadomo) suczka ma się bardzo dobrze.
Sprawa została zgłoszona na policję z całą dokumentacją zdjęciową, ale niestety żadne kroki nie zostały podjęte - okazało się, iż ów pan ma dosyć znaczne znajomości w owych kręgach.

Do dziś zastanawia mnie, jak mocno trzeba skopać psa, żeby złamać mu kość udową?!

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 559 (603)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…