Było sobie małżeństwo. Kwintesencja patologii. Tłukli się regularnie, pili na potęgę, ganiali z piłami po podwórku i jeszcze więcej pili. Jak on trzeźwiał, ona mu polewała, sama zaś do kaca nie dopuszczała.
Sąsiedzi z początku dzwonili na policję, potem dali sobie spokój. Jakoś się żyło.
Aż tu pewnego dnia pan małżonek przesadził z ilością spożytego alkoholu, zasnął pod jednym ze sklepów i już się nie obudził.
Siedział tak do rana.
Martwy.
Co zrobiła urocza małżonka gdy dowiedziała się od znajomego, który z rzeczonym tankował, ale miał to szczęście, że nie na umór, że mąż nie żyje?
Przybiegła, a raczej przyturlała się pod sklep, nastrzelała mu płaskich, licząc chyba na respawn, po czym załadowała go do pojazdu znanego jako taczka i w ten sposób dotransportowała zwłoki do domu.
Sąsiedzi przypomnieli sobie o 997.
Sąsiedzi z początku dzwonili na policję, potem dali sobie spokój. Jakoś się żyło.
Aż tu pewnego dnia pan małżonek przesadził z ilością spożytego alkoholu, zasnął pod jednym ze sklepów i już się nie obudził.
Siedział tak do rana.
Martwy.
Co zrobiła urocza małżonka gdy dowiedziała się od znajomego, który z rzeczonym tankował, ale miał to szczęście, że nie na umór, że mąż nie żyje?
Przybiegła, a raczej przyturlała się pod sklep, nastrzelała mu płaskich, licząc chyba na respawn, po czym załadowała go do pojazdu znanego jako taczka i w ten sposób dotransportowała zwłoki do domu.
Sąsiedzi przypomnieli sobie o 997.
wioseczka
Ocena:
743
(805)
Komentarze