Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#34780

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja koleżanka od tygodnia leży w szpitalu, dzisiaj udało mi się ją odwiedzić i w końcu dowiedziałam się jak to się stało.

Kiedy koleżanka wracała do domu około 21, niedaleko dość ruchliwej ulicy, postanowiła skrócić sobie drogę przez trawnik. W połowie drogi zaczepiło ją dwóch dresów. Zażądali od koleżanki wszystkich pieniędzy i zagrozili pobiciem. Dziewczyna miała akurat w torbie 500zł, które bardzo potrzebowała, więc długo ociągała się z oddaniem ich. Dresom się to nie spodobało, powalili ją na ziemię i zaczęli kopać. Koleżanka zaczęła krzyczeć "Ludzie, pomocy! POMOCY!". Niecałe 15 metrów dalej chodnik po którym ciągle ktoś szedł! Zareagował tylko jeden pan. A jak? Krzyknął:
- Skoro ciebie biją, to pewnie zasłużyłaś ku*wo!

Koleżankę w końcu uratowało dwóch innych dresów. Przegonili napastników, zadzwonili na pogotowie. Ostatnie co dziewczyna pamięta, to twarze jej wybawców, potem straciła przytomność.

Dwa dni później obudziła się w szpitalu i tutaj też spotkała ja piekielność. Tego samego dnia gdy ją odwiedziłam, czyli dzisiaj.

Przyszedł do niej policjant aby ją przesłuchać, mnie wyproszono. Po 30 minutach pan niebieski poszedł i mogłam wrócić na salę. Koleżanka powiedziała, że pan pokazał jej zdjęcia schwytanych złodziei. Na zdjęciach była dwójka dresów, która koleżankę uratowała! Kiedy to powiedziała, policjant zaczął jej wmawiać, że jej się pomyliło, że na pewno to ci ją napadli. Że straciła pamięć przez wstrząśnienie mózgu. Że ci się do wszystkiego przyznali i wystarczy teraz tylko jej zeznanie.

Najwyraźniej pan stwierdził, że jak zamknie tych dresów, to sprawę będzie miał z głowy i nie będzie musiał szukać prawdziwych sprawców.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 926 (964)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…