Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#34790

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miniony weekend spędziłem w rodzinnym R′lyeh, wśród radosnego gwaru Wielkich Przedwiecznych... znaczy się, rodziny. Z racji dość rzadkich odwiedzin radości z tego tytułu nie było końca, przynajmniej przez pierwsze pół godziny. Dowiedziałem się nieco później, że zaplanowany został wyjazd do Bel Yarnak, obecnie Dis, gdzie to moja Babcia pomieszkuje od czasów słynnego żartu Droom-Avisty... Pominę naszą historie rodzinną, toteż stwierdzę tylko, że w ten dzień miał się odbyć jakiś "pokaz" na którym to pokazie Babcia zażyczyła sobie być.

Pokaz ów był prezentacją umiejętności pogotowia i straży pożarnej, który z racji niewielkiej miejscowości rozrósł się do dość przyjemnej zabawy, łącznie z grillem, piwem i didżejem łamane przez komentatorem, którym to okazał się sympatyczny młodzian, opisujący starania dzielnych strażników zdrowia i dobytku rzeczowo i z humorem.

Oczywiście, coś, czy może ktoś, musiał cała zabawę popsuć. Z pewnością znacie socjotyp: twarz jak u buraka oblanego keczupem, przepocony i charakterystycznie woniący podkoszulek, krótkie spodenki ukazujące włochate balerony, skarpety w klapkach i ostatni trymestr ciąży, której to sprawcą był Pan Browar, pożądliwie obściskiwany przez całą akcję dramatu.
Tak, moi kochani - Oto... Komentator!

Zarówno on, jak i ja z rodziną staliśmy obok stolika didżeja, którego to, mimo wsparcia głośników, imć Komentator zagłuszał. W trakcie zagłuszania wszyscy chcąc nie chcąc dowiedzieli się jacy to strażacy są nieudolni, w jaki sposób powinno się prawidłowo trzymać gaśnicę, a także, co najistotniejsze, że Komentator zrobiłby to lepiej.
Większość widowni starała się go w ten czy inny sposób przyciszyć, ale chyba zawiesiła mu się karta dźwiękowa, więc głośność została ta sama. Widać było że przeszkadza to "aktorom", ale Ci pozostali profesjonalni, za co należy im się szacunek.
Po strażakach przyszła kolej na pogotowie - i tu również Komentator wykazał się pełną znajomością tematu, zarówno w dziedzinie farmakologii, co technik ratunkowych i procedur pogotowia. Normalnie Komendant Główny PSP i Ordynator w jednej osobie.
I tu karma w końcu dała o sobie znać, przyprowadzając ze sobą swojego kolegę, wiccańskie Prawo Powrotu...
Jeden z ratowników po przemowie dotyczącej upałów(wiecie, dużo pić, pilnować dzieci i starszych..) położył na trawce kocyk, a na kocyku fantoma, i zachęcił widownię do treningu resuscytacji krążeniowo-oddechowej.

-Takie coś to każdy potrafi - Komentator wydął pogardliwie wargi - Zaraz tam pójdę i pokażę tym nierobom jak to się robi...

Ja już podnosiłem rękę w celu zgłoszenia się, gdy zupełnie nieoczekiwanie ręka owa popchnęła Komentatora do przodu. Niegrzeczna łapka, oj niegrzeczna...
- Ten Pan się zgłasza! - aparat oddechowy i mięśnie twarzoczaski aktywnie dołączyły do rebelii ręki.
- O, mamy pierwszego ochotnika! - Didżej przejął pałeczkę - Zapraszamy Pana, zapraszamy, niech Pan pokaże co Pan potrafi!

Wcześniej czerwona twarz Komentatora przybrała teraz barwy naszej flagi narodowej, pierzchnąć jednak nie zdołał, gdyż jeden z ratowników ujął go za ramię i pożyczywszy od Didżeja mikrofon zaprowadził go na środek i zaczął opisywać działania Komentatora. Który to między innymi szukał mostka na pępku, skręcił fantomowi kark i zmiażdżył tchawicę(a w każdym razie zrobiłby to gdyby fantom był człowiekiem) i nie potrafił zrozumieć obsługi maseczki do oddychania.

Reszta jest milczeniem. A raczej śmiechem.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 103 (183)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…