Bardzo rzadko jeżdżę na serwisy czy naprawy z naszej firmy.
Zdarzyło się. Brak ludzi, szef poprosił, biorę kolegę i w drogę.
Przyjeżdżamy na miejsce, ładna willa, piękny ogród, dzwonimy do drzwi wejściowych. Otwiera nastolatka... w ręczniku... Kąpała się czy jak?
- Dzień dobry, jesteśmy z firmy X przyjechaliśmy w sprawie awarii.
- Ale ja nic nie wiem, proszę zadzwonić do mamy. - I trzasnęła drzwiami.
Kolega uśmiechnięty, podteksty w jego oczach. Dzwonię do klientki, czyli mamusi panienki, która nam otworzyła. Kobieta nie do końca zrozumiała o czym mówię.
- Ależ tak, proszę przyjechać, córka cały czas jest w domu. - I rozłączyła się.
Dzwonię do drzwi ponownie. Po chwili słychać kroki, drzwi się otwierają i staje w nich facet, lat dwadzieścia parę, mięśniak z łańcuszkiem na szyi i wielkim zegarkiem na ręce. Złapał prześcieradło, zwinął je w kłębek i zasłonił swoje przyrodzenie. Tak nam otworzył drzwi.
- K...wa, przyjedźcie później co? - I trzasnął drzwiami.
Kolega w śmiech ja trochę skrępowany. Ale nic... przyjeżdżamy 2 godziny później.
Otwiera nam uśmiechnięta właścicielka domu, zaprasza do środka.
- Córka mówiła, że panowie byli ale ona się bała i dlatego nie wpuściła.
Córeczka stoi, na oko nie ma 16 lat. Co mamy mówić? Idziemy do awarii, likwidujemy ją i po pół godzinie mamy zamiar opuścić to domostwo.
Dzwonek do drzwi, właścicielka biegnie otworzyć.
- Misiuuu... Stęskniłam się... Mój kochany... - Ćwierka do kogoś za drzwiami
Tak, tak, nie mylicie się. Stał tam ten sam "misiu", który wcześniej otworzył nam drzwi zasłaniając się prześcieradłem. Tym razem stał ubrany, z torbą, jakby przed chwilą przyjechał.
Przeczytać taką historię, zobaczyć w tv, to "mały pikuś" w stosunku do uczuć i wrażenia, kiedy widzisz to LIVE!
Zdarzyło się. Brak ludzi, szef poprosił, biorę kolegę i w drogę.
Przyjeżdżamy na miejsce, ładna willa, piękny ogród, dzwonimy do drzwi wejściowych. Otwiera nastolatka... w ręczniku... Kąpała się czy jak?
- Dzień dobry, jesteśmy z firmy X przyjechaliśmy w sprawie awarii.
- Ale ja nic nie wiem, proszę zadzwonić do mamy. - I trzasnęła drzwiami.
Kolega uśmiechnięty, podteksty w jego oczach. Dzwonię do klientki, czyli mamusi panienki, która nam otworzyła. Kobieta nie do końca zrozumiała o czym mówię.
- Ależ tak, proszę przyjechać, córka cały czas jest w domu. - I rozłączyła się.
Dzwonię do drzwi ponownie. Po chwili słychać kroki, drzwi się otwierają i staje w nich facet, lat dwadzieścia parę, mięśniak z łańcuszkiem na szyi i wielkim zegarkiem na ręce. Złapał prześcieradło, zwinął je w kłębek i zasłonił swoje przyrodzenie. Tak nam otworzył drzwi.
- K...wa, przyjedźcie później co? - I trzasnął drzwiami.
Kolega w śmiech ja trochę skrępowany. Ale nic... przyjeżdżamy 2 godziny później.
Otwiera nam uśmiechnięta właścicielka domu, zaprasza do środka.
- Córka mówiła, że panowie byli ale ona się bała i dlatego nie wpuściła.
Córeczka stoi, na oko nie ma 16 lat. Co mamy mówić? Idziemy do awarii, likwidujemy ją i po pół godzinie mamy zamiar opuścić to domostwo.
Dzwonek do drzwi, właścicielka biegnie otworzyć.
- Misiuuu... Stęskniłam się... Mój kochany... - Ćwierka do kogoś za drzwiami
Tak, tak, nie mylicie się. Stał tam ten sam "misiu", który wcześniej otworzył nam drzwi zasłaniając się prześcieradłem. Tym razem stał ubrany, z torbą, jakby przed chwilą przyjechał.
Przeczytać taką historię, zobaczyć w tv, to "mały pikuś" w stosunku do uczuć i wrażenia, kiedy widzisz to LIVE!
branża grzewcza
Ocena:
1288
(1332)
Komentarze