Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35525

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wigilia w pracy Capitalnego (http://piekielni.pl/34490) każe zadać takie pytanie: co jest do jasnej anielki z kadrą kierowniczą, że każą robić sobie spotkania wigilijne (czy inne takie), a nie chcą się na to spotkanie zrzucać, i dlaczego mamy robić im za towarzystwo gdy tego nie chcemy?

Pracowałam w redakcji X. Redaktor naczelny, nazwijmy go p. Cieplakiem, przed Wigilią zrobił zebranie i powiedział, że chciałby się z nami połamać opłatkiem. Zaznaczył też, że w Wigilię każdy kto chce może sobie wziąć dzień urlopu, ale jak ktoś nie weźmie, to pracuje do 17.00 i ani minuty krócej, a redakcyjna wigilia od 17.00.

Złożyliśmy się na catering, przy okazji dowiedziawszy się, że pan Cieplak nie płaci. Dyrektor wydawniczy, którego zaprosił w naszym imieniu również nie.

Nadchodzi Wigilia. Około 13.00 prezes wysyła do redaktorów naczelnych krótkie życzenia dla pracowników i informacje, że z okazji Wigilii skraca dzień pracy o 2 godziny i o 15.00 możemy sobie iść. Wiedzą o tym, wszyscy z wyjątkiem podwładnych Cieplaka, bo zwyczajnie tej informacji nie przekazał. Przyniosłam z papierosa radosną nowinę i vice naczelna spytała Cieplaka czy w takim razie zmieniamy godzinę imprezki.
Cieplak oburzył się, jak mogliśmy tak pomyśleć, przecież dyrektor wydawniczy zaproszony został na 17.00 i pracujemy do piątej, a potem imprezujemy (jakbyśmy w domu własnych Wigilii nie mieli). Ludzie wściekli zaczynają mówić, że skoro prezes pozwolił wyjść wcześniej, to wychodzą o 15.00 i olewają cieplakowe opłatki. Cieplak usłyszał to i łaskawie zmienił godzinę imprezy na 15.00. Zadzwonił do dyrektora, by przemówić go na dwie godziny wcześniej. Nie dodzwonił się, więc zostawił wiadomość na poczcie głosowej.

Jest już 15.00, właściciel bufetu, który zapewniał catering wściekły, bo mu z grafika dwie godziny uciekły, my wściekli myślimy o tej robocie, która czeka nas przed naszymi rodzinnymi wigiliami, ale grzecznie czekamy na dyrektora. Czekamy 10 minut, 15, 20... sekretarka mówi, że pójdzie i dowie się co z nim.

- Nie, to niegrzeczne! - hamuje ją Cieplak. Czekamy dalej. Około w pół do czwartej widzimy wychodzącą z pracy sekretarkę z piętra, na którym pracuje dyrektor. Nasza sekretarka biegnie wyniuchać czemu do nas nie przychodzi.

- Ale on około południa wpadł do nas, złożył życzenia i poszedł do domu - wyjaśnia zdumiona dziewczyna.

Czyli dyrektor nas olał, w ogóle nie zamierzał przyjść. Cieplak nawet nas za niego nie przeprosił (po świętach dyrektor też nie) tylko zaczął przemówienie. Gadał z kwadrans, a potem dowcipkował, że jesteśmy jak rodzina. Przetrzymał nas do piątej. Punkt 17.00 wstałam i powiedziałam, że jestem już po pracy i spadam. Cieplak zrobił karpika ale nie powstrzymał ani mnie ani reszty zespołu.

I teraz pytanie: po jaką cholerę zmuszać ludzi do pozostawania w Wigilię w pracy, skoro najwyższa władza w firmie (prezes) zarządził skrócony dzień.

Na wypadek gdyby ktoś zasugerował, że może Cieplak był samotny i nie chciał spędzać wigilii sam... Nie, miał żonę, dzieci i na pewno czekała na niego choinka, barszcz z uszkami, prezenty, itp.

wigilia w pracy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 479 (533)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…