Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany
Historia wydarzyła się na pewnym z lotnisk.
Na wstępie kilka słów wyjaśnienia.
18 lat skończyłam w maju tego roku, jednak nie miałam możliwości wyrobienia sobie dowodu. Dysponowałam paszportem, wyrobionym w roku 2003, gdzie na zdjęciu mam 9 lat.
W kraju w którym mieszkam na co dzień, akceptują go jako formę iD, nie patrząc na zdjęcie tylko na datę urodzenia.

Historia właściwa.
Na lotnisko miał przyjechać po mnie wujek.
W rozmowie ze mną parę dni wcześniej odmówił przyjęcia jakiejkolwiek zapłaty za paliwo. Zdecydowałam więc kupić mu dwie paczki Marlboro, w ramach podziękowania, jako że wujek kopci jak komin od wczesnych lat 60.
Po wyjściu z odprawy udałam się do lotniskowego kiosku, gdzie siedział pani, której chyba zdarzyło się przespać zmianę ustroju.
Gdy poprosiłam ją o dwie paczki marlboro czerwonych zmierzyła mnie wzrokiem i po chwili usłyszałam ociekające jadem:
- Dowód ma?
- Ma paszport - mówię, i podaję.
Wzięła go w cudne rączki z obgryzionymi paznokciami, chwilę spoglądała to na zdjęcie to na mnie.
Po chwili pełnej napięcia słyszę melodię dla mych uszu:
- Nie sprzedam. To nie ty.
Przyznaję, zdębiałam.
Usiłowałam wytłumaczyć owej pani, że właśnie przekroczyłam na tym paszporcie granicę, ale nic do niej nie docierało.
Ludzie stojący za mną usiłowali się za mną wstawić, interweniował nawet pan celnik, zwabiony zamieszaniem przy ladzie. Na nic się to zdało, więc odeszłam skapitulowawszy.
Papierosy nabyłam w osiedlowym sklepie, gdzie nikt mi problemów nie robił.

lotnisko

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 8 (40)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…