Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#37768

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W przedszkolu, w którym pracuję, przeprowadzono jakiś czas temu akcję "Zdrowy przedszkolak".
Polega on na tym, że:

1. Następuje wprowadzenie do diety dzieci produktów pełnowartościowych, ciemnego pieczywa, zbilansowanej ilości warzyw i owoców, nie używamy żadnych sztucznych dodatków smakowych (w tym kostki rosołowe, ziarenka smaku), jogurty lub ciastka które dzieci dostają są robione na miejscu, podobnie jak soki, czy drobne przekąski. Itp, itd.
2. Każdego dnia w przedszkolu dzieci uczestniczą w lekkich ćwiczeniach ruchowych, dostosowanych do wieku i możliwości dzieci.
3. Nie podajemy dzieciom gazowanych napoi, kofeiny, syropów owocowych kupnych, lizaków, cukierków i innych słodyczy z dużą zawartością cukru, w zamian oferujemy duży wybór owoców i przekąsek słodkich i wytrawnych, przygotowywanych w przedszkolnej kuchni lub zakupionych w zaufanych sklepach z żywnością zdrową.
4. Nie podajemy produktów modyfikowanych.
I kilkanaście innych punktów.

Gdybym miała dziecko, naprawdę ucieszyłabym się, że mój skarb nie dostaje śmieciowego jedzenia. W dobie siedzenia przy komputerze i zażerania się fast foodami, coraz więcej dzieci już w wieku przedszkolnym ma nadwagę, czy nawet problemy zdrowotne spowodowane otyłością. Więc taka akcja mająca na celu zdrowe odżywianie i wypracowywanie zdrowych nawyków żywieniowych u dziecka, to super sprawa, nie?
No, nie...

Od następnego miesiąca, kiedy przedszkole znów będzie otwarte, wchodzi program zdrowego żywienia.
Znaczy to, że jeszcze nie zaczął się nawet jeden dzień pod patronatem akcji, a już mieliśmy zażalenie.

Przyszła do nas Pani Matka. Tak, z dużych liter, to bardzo ważny tytuł. Pani Matka jest matką dziecka ze sporą nadwagą, wywołaną przez dziwny zwyczaj mamusi, wożącej czteroletnie dziecko w wózku na każdym dłuższym spacerze. Dziewczynka dostaje też do jedzenia ogromne porcje kanapek, smażonego kurczaka, sera w panierce itp., które matka pakuje jej do przedszkolnego plecaczka. Przypominam, że w przedszkolu mamy śniadania, obiady i podwieczorek, więc dokarmianie dziecka jest zbędne.

Na początku, gdy jako trzylatka trafiła do nas, dziewczynka nie chciała w ogóle chodzić. Przekonałyśmy ją jednak do spacerów, a jej matkę, że córce nie grozi śmierć głodowa jeśli nie zapakuje jej do przedszkola kilograma mięsa i słodyczy.
Mała powiedziała nawet, że bardzo jej smakuje to, co dostaje w przedszkolu -w ięc mały sukces.
Niestety, za mały, bo matka zawsze czeka na córeczkę z zestawem z Happy Meal'a.

Dzisiaj Pani Matka odwiedziła moje skromne progi, z miną męczennicy. I wyłożyła, co ją w duszę bodło:
- Pani, zrozum mnie. Moje dziecko maleje w oczach! Jeść już nie chcę tak jak wcześniej, buntuje się, a ja jej same frykasy gotuję. Nie ruszy. Weźcie, nie możecie tak!
- Ale o co pani chodzi? - pytam.
- Bo wy jakieś dziwactwa gotujecie, nie można tak! Ja wiem, że wy myślicie, że to dobrze dla dziecka, ale to kłamstwa, bo oni chcą pieniędzy! (do teraz nie wiem kto). Dziecko musi być pulchne, a nie jakiś szkieletor.
- Program zakłada walkę z nadwagą u dzieci, a nie głodzenie ich, proszę pani. Dzieci będą dostawać pełnowartościowe jedzenie, bez sztucznych...
- Słuchaj!!! - wrzasnęła kobieta, nadymając się jak najeżka - Nie chcę, żeby moje dziecko jadło jakieś GÓWNO!
- No to bardzo mi przykro, nie odpowiadam za to, czym je pani karmi.
- Co?!
- Jeżeli ma pani jakieś zażalenia, proszę wysłać je na adres przedszkola. Do widzenia.
- Ale ona lubi kotleciki! Ma jeść schabowego, to jest zdrowe dla dzieci, nie rozumiesz? Studiowałam dietologię!
- Świetnie. Do widzenia.
I zatrzasnęłam drzwi. Argumenty nauk dietologii mogłyby okazać się dla mnie... niestrawne.

przedszkole

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 954 (1032)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…