Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#41301

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W skrócie na wstępie powiem, że kelneruję.

Historia z przełomu marca/kwietnia, kiedy to jeszcze było ni to ciepło ni to zimno.

Otóż siedzę sobie w pracy, coś podaję, coś sprzątnę, i tak to się kręci gdy wchodzi Pan. Z twarzy podobny zupełnie do nikogo, za to z ubioru do dworcowego sztajmesa, ale raczej z tych "przygodnych" co to po wojażach wracają do domu. I Pan grzecznie się witając pyta czy zamienię mu bilon na banknoty. Mówię OK. Zamieniłam piątki na całą stówkę. Na to Pan pyta czy zamienię mu też dyszki. Mówię OK. Zamieniłam dyszki na całą stówkę. Następnie dwudziestki na dwusetkę, i tak mogłoby się to kręcić gdyby nie to, że wyczerpała mi się mamona do zamiany. No właśnie mi się skończyła, ale Panu wręcz przeciwnie, bowiem pieniążki wyciągał z grubych rolek, bądź woreczków.

I tutaj następuje puenta, w momencie pożegnania i uśmiechu.
Bo Pan zamiera z ręką na klamce i w te słowa rzecze:
- Wie pani co? To wszystko z żebractwa. Kiepsko jest. Tak 500-600zł dziennie, ale lepiej będzie, ciepło się robi.

śmieszna gastronomia

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 954 (1022)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…