Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#42568

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zanim zdecydowałam się na studia w UK, przez rok studiowałam filologię angielską w Polsce. Oto, czego udało mi się doświadczyć:
*Wszystkie wykłady po polsku, dopiero w drugim semestrze, mieliśmy jedne zajęcia prowadzone w języku angielskim.
*70 procent wydziału nie jest w stanie zrozumieć wykładowcy mówiącego po angielsku, mimo iż były one prowadzone na drugim semestrze, przez wykładowcę mówiącego bardzo wyraźnie.
*do lektoratu z języka łacińskiego przydzielono nam wykładowcę, który naucza j. niemieckiego. Tłumaczenie dziekana "Bo pan miał łacinę na studiach". Miał, przez rok, jak sam powiedział, i z łaciny nic nie pamięta. Niestety uczyć nas musiał, więc uczyliśmy się razem… Sentencji łacińskich.
*Informatyka. Zadanie, kupić książkę wykładowczyni. Musi być nowa. Za książkę dostaje się plusa. Przerobić ją na zajęciach. Książka zawiera informację typu, jak zmienić czcionkę w wordzie. Podobno bez książki nie ma szans na zdanie przedmiotu. Dziwnym trafem zaliczyłam na 5 (bez książki).
* przedmiot - kultura anglosaska. Zadanie na zaliczenie przedmiotu. Prezentacja, po polsku, na wybrany temat. Wykładowca w żaden sposób niezwiązany z filologią, normalnie wykładał zarządzaniu. Mnie pytał, czy dobrze tłumaczył system edukacji w UK (tylko, dlatego, że koleżanka wygadała się, że dostałam się na uniwerek w UK).
*wstęp do literaturoznawstwa - zajęcia prowadzone przez rusycystkę. Czytanie ze starego kajecika, przykłady z literatury rosyjskiej i czytanie wierszy poetów rosyjskich.
*komunikacja ustna - przerabianie podręcznika na poziomie B1, który przerabiałam w pierwszej klasie liceum (przyniosłam jej książki, aby udowodnić, i napisałam specjalny test, przygotowany przez nią, aby mogła sprawdzić moją wiedzę). Po poproszeniu o dodatkowe zadania, z racji tego, że przerabiałam to, i moją widzę udowodnił test, zostałam odesłana z kwitkiem. Pani magister, powiedziała, że ona wie, że ja umiem, ale ona nie będzie się bawić w wyróżnianie studentów i mam robić to, co inni.
*Ta sama wykładowczyni, sfrustrowana 30 letnia pani magister. Kartkówki ze słówek. Podawała ilość liter, a następnie rzucała hasło, jak w krzyżówce. Nawet, jeśli odpowiedziałeś prawidłowo, bo fioletowych kwiatów na 5 liter może być więcej, niż jeden, dostawałeś zero, bo nie chodziło jej o ten kwiat.
*Kolokwium ustne, wchodzimy w parach. Kolega odpowiadający i ja. Kolega mówi z zająknięciami i musi myśleć, nad tym, co powiedzieć. Nie mniej, używa zwrotów, które mieliśmy w unicie książki. Dostał 5. Ja za używanie zwrotów, których jeszcze nie przerabialiśmy, (mimo iż poprawnie) dostałam 3, ponieważ powinnam była użyć dokładnie słownictwa z danego unitu. Synonimy są nieakceptowalne.
*psychologia – wstawianie ocen bez przeczytania prac.
*Literatura brytyjska. Na wykładach idziemy od współczesności w tył, a na seminariach zaczynamy od staroangielskiego. Jaki w tym sens, skoro wykłady miały nas wprowadzać do zajęć praktycznych?
*Zadanie domowe – przeczytaj opowiadanie, nie pamiętam, jakie, które było dziesięciostronicowe, we współczesnym języku. 90% osób nie przeczytało, mając na to tydzień, ponieważ stwierdzili, że oni jeszcze tego nie przerabiali na zajęciach językowych i nie muszą tego znać.
* zajęcia językowe – wykładowczyni 2 lata po licencjacie. Prowadzenie zajęć polegało na wypełnianiu kserówek z zakresu A2. Pani „profesor” sprawdzała odpowiedzi w kluczu zadań, a nas się radziła, jeśli czegoś nie wiedziała lub nie była pewna. Zmieniłam grupy.
*Gramatyka praktyczna i opisowa dopiero na 3 roku (!). W takim razie, kiedy mieliśmy się czegoś nauczyć.

Kwiatków było dużo. Chociażby, dlatego zrezygnowałam. Wolałam zacząć wszystko do nowa, niż być kolejnym, nic niepotrafiącym nauczycielem angielskiego.
Tak, nauczycielem, ponieważ w połowie pierwszego roku oświadczyli, że nie będzie możliwości zrobienia specjalizacji z translatoryki. A na pytanie: „dlaczego, skoro było powiedziane, że będzie”, odpowiedzieli, że po prostu nie.
Niestety, najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że kierunek ten ukończyło ponad 40 osób. Niestety, są to osoby, których zasób wiedzy z zakresu języka angielskiego jest bardzo niski. Część z nich już naucza. Aż boję się, jaką wiedzę przekazują.
Przykre jest to, że poszłam na te studiach z chęcią poszerzenia swojej wiedzy i doszlifowanie tego, co już umiem, a także nauczenie się nowych rzeczy. Niestety, wyszłam z tej uczelni po roku, bojąc się, że jeśli zostanę tam dłużej, to znienawidzę język. Niestety muszę powiedzieć, że niektóre uczelnie nie powinny mieć prawa do wykładania danych przedmiotów.

polski uniwersytet

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (211)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…