Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42648

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w Zakładzie Karnym. Opowiem wam nie o skazanych, ale o piekielnych osobach ich odwiedzających w trakcie widzeń. Przed dobre kilka lat pracy zdążyłam się uodpornić na bijące w oczy oznaki patologii i złego wychowania zarówno u skazanych kobiet i mężczyzn, jak i u ich rodzinek, jednak to co zobaczyłam dziś złamało mnie i aż zabrakło mi słów.

Ostatnia godzina widzeń, czyli nikogo już nie wpuszczamy na teren zk. Widzenia trwające mają się zakończyć za godzinkę i goście odejść do domu. Los tak chciał, że czas ten musieliśmy spędzić z trzema rodzinkami, tzn: do trzech osadzonych przyszły ich żony/konkubiny, każda z jednym dzieckiem na ręce, a drugim biegającym wokół nich. Dodać należy, że tylko jedna z rodzin zachowywała się przyzwoicie, kobieta i dzieci były zadbane, ich widzenie przebiegło normalnie. Dwie pozostałe, masakra, rozpoczynając na znacznym braku uzębienia, a na ich skandalicznym zachowaniu kończąc. I oto obrazek:

Para nr 1: jak wspomniałam bez uwag. Totalna miłość, zabawy z dziećmi i śmiech.

Para nr 2: dziecko starsze biega między stołami, przesuwa krzesła, krzyczy. Małe na rękach matki płacze całą godzinę wniebogłosy. W momentach zmęczenia maleństwa słychać litanię wygłaszaną przez matkę: "Tak, bo ci tak tu ku*a dobrze co? Siedzisz sobie z dupą, nic nie robisz, żreć dostaniesz! A tu ku*a dwójka dzieci, tam dwójka, ty myślisz, że.." itp., itd.

Para nr 3 (fenomen wg mnie na skalę Polski): starsze biega niekontrolowane niczym, byleby nie podchodziło i nie przeszkadzało rodzicom. Co drugie słowo z ust mamy padają wulgaryzmy, jednak małżeństwo wcale się nie kłóci, oni tylko rozmawiają. Maleństwo na rękach, na oko 3-4 miesiące, śliczna dziewuszka, co chwilę jest przez matkę szczypane w rączkę, uderzane w twarz, zatyka jej nosek, bo "ona takie fajne miny wtedy robi". Wszystko to ku uciesze parki. Żująca gumę gęba kobiety wygłaszająca co chwilę "bez kitu", będzie mi się śniła jeszcze jakiś czas. Na koniec mąż jej idzie poddać się kontroli osobistej (dopiero po tej czynności można wypuścić gości). Żona na odchodne krzyczy do małżonka "Ty, tylko wyjmij te prochy z dupy bo i tak znajdą!" "Wy tu kur*a powinniście mieć żłobek, byśta się tymi bachorami zajmowali parę lat, to byście zobaczyli jaki to jest zapier*ol. A my byśmy se na imprezkę poszły i poszalały, co nie dziewczyny?"
Po chwili do mnie:

Ona - Pani, kiedy idziemy?
Ja wyczerpana tym co oglądałam przez godzinę, mówię, że jeszcze chwilę.
Ona - Ale bez kitu, wypuśćta nas, bo mi się śpieszy .
Ja - Zaraz.
Ona - Jak zaraz?
Ja - Normalnie.
Ona - Bo?
Ja - Ponieważ najpierw pani mąż musi być skontrolowany i dopiero potem panie wypuścimy.
Ona - A co wy kur*a myślicie, że coś znajdziecie? Starą ku*a recydywę chcecie złapać? Bez kitu ej, śmieszni jesteście.

Podsumowując, gdyby patologia promieniowała, po tym dniu miałabym 6 rąk.

xyz

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 833 (919)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…