zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Chodzę do 2 klasy gimnazjum. Jestem bardzo drobną dziewczyną, do tego z końca roku, więc jestem najmłodsza, najchudzsza, i żeby tego było mało to pozbawiona kobiecych wdzięków (Uprzedzając komentarze - tak wiem jeszcze mam chwile). Mamy taki genialny przedmiot w szkole PDŻ, lub WDŻ jak kto woli, oraz równie genialnego Igora. Igor jak coś powie, to cała klasa się śmieje, mimo że wypowiedz jest bez sensu. Podczas takich PDŻ (swoją drogą - podstawa programowa PDŻ to materiał na osobną historię) omawiamy sobię cechy obu płci. Mamy czas, pracujemy w parach, no i padło na mnie i moją przyjaciółkę. To zaczynam - kobieta - długie włosy, zadbane dłonie itd... i w końcu - biust. Na co odpowiedź Igora:
- Czyli NIE JESTEŚ KOBIETĄ!!!
Cała klasa śmiech, a myśmy z koleżanką ripostę wymyśliły dopiero po lekcji...
PS : Wiem, że uznacie, że to zwykle szkolne docinki, ale mi jest bardzo przykro, szczególnie po tym co usłyszałam, bo to boli, nawet jeżeli człowiek się uodpornia...
- Czyli NIE JESTEŚ KOBIETĄ!!!
Cała klasa śmiech, a myśmy z koleżanką ripostę wymyśliły dopiero po lekcji...
PS : Wiem, że uznacie, że to zwykle szkolne docinki, ale mi jest bardzo przykro, szczególnie po tym co usłyszałam, bo to boli, nawet jeżeli człowiek się uodpornia...
Piękny przybytek zwany gimnazjum
Ocena:
-10
(28)
Komentarze