Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43699

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poznałam już niestety ciemniejsze strony mieszkania w bloku.

Wszystko zaczęło się jakieś dwa miesiące temu kiedy razem z sąsiadką weszłyśmy na klatkę. Z jednego z mieszkań na parterze usłyszałyśmy głośne trzaski. Po chwili ze źródła hałasu wystrzelił mężczyzna w garniturze. Przebiegł obok nas i wypadł na dwór. Spojrzałam pytająco na sąsiadkę.
- Oj, dziecko moje. Tutaj to już nic nie poradzi. Patologia i tyle. Ukryta bo ukryta ale patologia! - wzruszyła ramionami i odwiodła mnie od pomysłu interwencji.
Westchnęłam i jednak zadzwoniłam do drzwi. Usłyszałam tylko "Wszystko jest w porządku, proszę sobie iść!".

Od sąsiadki dowiedziałam się, że takie awantury to przynajmniej raz w tygodniu się zdarzają. Kobieta kilka lat temu miała wypadek, obecnie siedzi na wózku. Mąż, urzędnik od tamtego czasu coraz częściej folgował alkoholowym zapędom, a z upojeniem nieodzownie przychodzi agresja u tego osobnika.
Podobno nie bije, bo nikt w bloku nie widział ani posianiaczonej żony ani ich dziesięcioletniego syna. A jak nie bije to przecież nie ma co się wtrącać, dziecko też nie wygląda na brudne i głodne, rodzinne problemy to ich sprawa.
No i niby racja, nikt mnie nie upoważnił do wtrącania się w cudze relacje małżeńskie. Jednak postanowiłam bliżej przyjrzeć się sprawie.

Dopiero gdy podjęłam decyzję o obserwacji, dostrzegłam, że chłopiec bardzo często przesiaduje do późna albo pod blokiem w ogrodowej altanie, albo w suszarni na poddaszu.
Pewnego dnia chciałam do niego zagaić, nie dał mi jednak szansy na rozmowę, bo momentalnie zebrał swoje rzeczy i uciekł. Podchody do rozmowy z nim robiłam przez dobry tydzień. Kiedy w końcu mi się udało, powoli, stopniowo zaczynałam zdobywać sympatię i ufność chłopca.

Po rozmowach z mamą chłopca, z którą również nawiązałam kontakt mały stał się częstym gościem w moim domu. Czasem pomagałam mu odrobić lekcje, czasem graliśmy na konsoli albo rysowaliśmy. Chodziliśmy razem na zakupy dla jego mamy, która sama nie była w stanie wyjść z domu.
Chłopiec stał się bardziej otwarty, coraz częściej się uśmiechał.

I zapewne wszystko nadal zbliżałoby się powoli ku lepszemu gdyby nie to, że ojciec chłopca dowiedział się, że aż tak bardzo zaprzyjaźniłam się z jego żoną i synem.
Kiedy tydzień temu wróciłam z pracy, czekał na mnie pod drzwiami mojego mieszkania. Lekko zawiany i rządzą mordu w oczach.
Podobno facet nie bije. A jednak... rękę ma równie ciężką jak pomyślunek, bo dostałam z pięści w twarz, a kiedy się przewróciłam kopnął mnie kilka razy w brzuch.

Do tamtej chwili kobieta prosiła mnie żebym nigdzie nie zgłaszała, że jej mąż pije i się awanturuje. Ale teraz?

blok

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 977 (1071)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…