Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#45644

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Zawód mój gówniany jest, to fakt, ale jeśli chodzi o kontakt z klientem, to nigdzie nie znajdziecie takiej cudownej, odświeżającej wręcz swobody, jak w ochronie;).

Najczęstsze przykłady (dotyczą przypadków, kiedy regulaminowe środki zostały wyczerpane, a robotę wykonać trzeba):

- Wiesz kim dla mnie jesteś? Jesteś śmieciem!!!!
- Oczywiście proszę Pana, ale ten śmieć za 3 sekundy wyp***oli Pana za drzwi (tu dobrze jest przywołać na twarz uśmiech zbliżony do tego, który miał Arnie, w drugim Terminatorze, po znalezieniu miniguna;) )

- Gówno mi możecie zrobić!!!
- To też, ale najpierw otworzyć torbę i nie dyskutować.

- A gdzie to jest napisane?
- W dupie. Idź tam i wróć jak znajdziesz.

- Nie wyjdę i co mi zrobisz?
- Niiic (mina niewiniątka), ale będziemy się kłócić tak długo aż się Panu znudzi.

(podczas kontroli, np. przed meczem)
- Nie będziesz mnie macać pedale!!!
- Będę i to tak długo i dokładnie, aż się Panu spodoba (plus zalotny uśmieszek)

- A kim ty kur... jesteś?
- Najtańszą dziwką w mieście.
- ???
- Za godzinę macania obcych facetów płacą mi ledwie 10 złociszy (czy tam inną, podobną kwotę można wymienić - stawki w tym fachu nigdy nie są wygórowane;) )

Swoją drogą ten tekst zwykle oszałamia klienta na tyle długo, że można go spokojnie sprawdzić i jeszcze życzyć miłego dnia;)

- A jakie Ty masz uprawnienia??
(ma się te kursy, licencje, pozwolenia, zaświadczenia, ale...)
- Ja?? Żadnych, ale cholernie lubię tę robotę:)

(klient "przekonany" do oddalenia się bez potrzeby wzywania policji):
- Wy faszyści zafajdani!!! Hitlerowcy!!!
- Aufviedersehn!!

- Ja wam zdjęcie zrobię. Do gazety napiszę. Na milicję zapodam!!!
Zwykle wystarczy "niechcący" wpaść na takiego pożal się Boże fotoreportera i wytrącić mu telefon (bo to najczęściej aparatami z telefonów robią nam fotki... paparazzi zakichani:) ). Skarga, nawet jeśli zostanie zgłoszona i tak nie zostanie rozpatrzona, bo w mojej notatce i w zeznaniu kolegi z patrolu będzie to wypadek, podczas szamotaniny, sprowokowanej przez fotografa, albo jego kolegę, w którego obronie rzeczony fotograf stanął:)

Czasem też trafiają się stali klienci:

- Cześć Stasiu. Spieprzaj stąd:)
(Stasiu to fikcyjne imię, ale jest to zwykle miglanc, który tyle razy już podpadał, że wszystkim znudziło się tłumaczenie mu zawiłości róznych regulaminów, ustaw czy rozporządzeń, na podstawie których zostaje "wyproszony". W 9 przypadkach na 10 okoliczny żulik, albo gówniarz, złośliwie sprawiający jakies problemy)

Są też nieletni (z naszego punktu widzenia pod kategorię tę podpadają "osoby, których wygląd wskazuje, że mają poniżej 13 lat" - jak mówi ustawa. Wszyscy starsi, albo na takich wyglądający podlegają tym samym przepisom co dorośli - można wobec nich stosować te same środki):

- I tak mi możecie gówno zrobić.
- Hmm... fakt. Dawaj telefon do rodziców. Oni sami ci wpier***

(Czasem taki nie chce podać. Wtedy uprzedzamy lojalnie, że zadzwonimy po policję, a policjanci już sobie ustalą jego dane i kontakt z rodzicami, ale wtedy wpier*** będzie większy)

No i moi ulubieni - pod wpływem (alkohol, albo prochy):

- Spływaj stąd miszczu.
- Jak śmiesz? Ty wiesz kim ja jestem?
- Pijana łajzą, zakłocającą porządek.

- Przykro mi, ale tu nie wolno spożywać alkoholu. Musi pan opuścić obiekt.
- A ja nie pójdę.
- Bierny opór... Do przełamania go mogę użyć rąk, pałki, kajdanek, gazu... którą bramkę szanowny pan wybiera??
(Tu sprawa jest nieco naciągana. Najczęściej jedynym wyposażeniem jest opatrunek osobisty. czasem gaz i kajdanki... rzadko pałka, a broń to już w ogóle rarytas, ale jej i tak wolno użyć tylko w 4 ściśle określonych przypadkach. Dlatego, albo udaje się przestraszyć klienta i przechodzimy do rozmowy o faszystach, albo trzeba jednak ten bierny opór przełamać - najczęściej prostą dźwignią na łokieć).

- Ochroniarze, ch*j wam w twarze!!!
- Twoja stara, daje w barach!!!
(W tym przypadku najczęściej dochodzi do bezpośredniej konfrontacji. Kiedy klient obraża nas to, oczywiście, wszystko jest w porządku, ale kiedy rozmowa przejdzie na karierę zawodową jego krewnych po kądzieli momentalnie staje się taki honorowy, a honor jego poważnie ugodzony. No więc od słowa, do czynu, klient wychodzi w kajdankach do najbliższego radiowozu:). Oczywiście w notatce jak byk stoi, że zachowywał sie prowokacyjnie, ale ani słowa nie ma o ciętej ripoście;) )


Rzecz jasna w normalnych przypadkach wystarczające są środki regulaminowe. Osiem spraw na dziesięć rozwiązuje się krótką rozmową, często z uśmiechem na ustach. Czasem szkoda czasu i nerwów na interweniowanie, więc zostawia się sprawy by biegły swoim torem (np. prawie nigdy nie wtrąca się w kłotnie małżeńskie). ale bywają sytuacje, kiedy trzeba szybko i sprawnie zaprowadzić porządek, a wtedy niestety trzeba być jeszcze bardziej piekielnym niż klienci.

Ochrona

Skomentuj (136) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 85 (465)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…